To istota postanowienia Sądu Najwyższego, ważnego dla rozlicznych kontraktów z udziałem konsorcjów zawieranych poza systemem zamówień publicznych.

SN rozpatrywał pytanie prawne szczecińskiego Sądu Apelacyjnego: jeśli ma być pozwane konsorcjum jako wykonawca kontraktu, a umowa konsorcjum nie określa zasad odpowiedzialności każdego z jego uczestników, to czy należy pozwać ich wszystkich łącznie czy tylko np. lidera.

Chodzi tu o kontrakty niepodlegające prawu zamówień publicznych, gdyż w tym wypadku ustawa przesądza, że wykonawcy ponoszą solidarną odpowiedzialność za wykonanie umowy, a to oznacza, że wystarczy pozwać jednego z nich. Taka wzmocniona, solidarna odpowiedzialność musi wynikać z ustawy lub umowy.

Konsorcjum trzech firm, z którymi umowę zawarł Daniel M., przedsiębiorca z Pomorza, na wykonanie i sprzedaż sieczkarni do produkcji brykietów ze słomy, nie ustaliło w umowie konsorcjolnalnej zasad wzajemnych rozliczeń, w szczególności czy odpowiadać będą wobec kontrahentów konsorcjum solidarnie. Gdy po kilku miesiącach w urządzeniu ujawniły się wady, których dostawcy nie usunęli, Daniel M. pozwał spółkę P., lidera konsorcjum, który sprzedał w jego imieniu urządzenie, domagając się zwrotu ceny. Co więcej, w procesie wskazał pozostałych jego członków, ale Sąd Okręgowy w Szczecinie nie skorzystał z możliwości wezwania ich do udziału w sprawie, zasądził natomiast żądaną kwotę, uznając, że należy zastosować przepis o spółce cywilnej (art. 864 k.c.), który mówi, że za zobowiązania spółki wspólnicy odpowiadają solidarnie. A zatem każdy odpowiada za jego długi, ma natomiast później roszczenie regresowe do innych członków konsorcjum.

Pozwany lider odwołał się do sądu apelacyjnego, a ten wątpliwości, kto ma być pozwany, skierował do SN.

Reklama
Reklama

Pełnomocnik spółki adw. Michał Fifielski, przekonywał, że solidarnej odpowiedzialności nie można domniemywać, taki pozew należy więc oddalić, bo źle wskazano pozwanego. Z kolei pełnomocnik Daniela M. mec. Grzegorz Kucharski wskazywał, że ich solidarną odpowiedzialność można wywieść z natury zamówienia (niepodzielnego urządzenia).

Sąd Najwyższy nie podjął formalnie uchwały, ale nie bez powodu.

– Konsorcja mają tak różny charakter, że wskazanie jednej zasady, jak mają odpowiadać, wprowadziłoby więcej zamieszania niż pożytku – powiedziała sędzia SN Anna Owczarek. – Sądy muszą więc badać w pierwszej kolejności umowę konsorcjum i kontrakt, czy nie określają solidarnej odpowiedzialności, a gdyby nie znalazły odpowiedzi, powinny przejść na ogólne zasady kodeksu cywilnego.