Projekt nowelizacji kodeksu, który może zrewolucjonizować czas pracy milionów osób, przygotowują posłowie Platformy Obywatelskiej.

– Będzie gotowy tuż po wakacjach i wtedy oficjalnie przedstawimy go w Sejmie – potwierdza Izabela Katarzyna Mrzygłocka, posłanka PO.

Zmiana ma spowodować, by praca w szóstym dniu w tygodniu (dla większości zatrudnionych jest to sobota) przestała być świętsza niż praca w niedzielę czy święto. Obecnie przepisy są tak skonstruowane, że w zamian za sobotę, przedsiębiorca musi oddać zatrudnionemu inny dzień wolny. Za niedzielę czy święto także w pierwszej kolejności trzeba dać wolne. Dopiero gdy nie będzie to możliwe, przewidziana jest zapłata podwójnej stawki wynagrodzenia.

Pracodawcy za

– Taka zmiana byłaby bardzo korzystna nie tylko dla pracodawców, ale także dla pracowników – zauważa Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert Konfederacji Lewiatan. – Coraz częściej docierają do nas głosy, że pracownicy chcieliby przyjść do pracy w sobotę, żeby sobie dorobić w ten sposób do pensji.

Zdaniem pracodawców z Lewiatana taka zmiana byłaby też bardzo korzystna z punktu widzenia budżetu państwa. Ekstradochody pracowników za soboty przyniosłyby dodatkowe miliony złotych składek do ZUS na ubezpieczenia społeczne, a także podatków.

Obecnie praca w szóstym dniu tygodnia jest traktowana jako nadgodziny. Wymaga to od pracodawcy udowodnienia, że wystąpiły u niego szczególne potrzeby. Po zmianach może się okazać, że praktycznie każda firma je ma. Wystarczy krótki termin do zakończenia kontraktu czy nowy kontrahent na horyzoncie, który oczekuje błyskawicznego wykonania usługi.

Bez odpoczynku

Związkowcy nie mają wątpliwości, że zmiana odbije się na zdrowiu i życiu rodzinnym zatrudnionych.

– Dodatkowe pieniądze za pracę w sobotę nie zastąpią odpoczynku w czasie weekendu – tłumaczy Barbara Surdykowska, ekspertka NSZZ „Solidarność". – Martwi mnie ten kierunek zmian. Najpierw rząd zdecydował się na wprowadzenie wydłużonych okresów rozliczeniowych, a teraz ze strony posłów koalicji pojawia się propozycja dotycząca pracy w sobotę. Spowoduje to, że będziemy pracowali dłużej i ciężej.

Pracownik nie mógłby odmówić takiej pracy nawet przez 150 dodatkowych godzin w roku. Daje to 18 dodatkowych dni pracy. Czyli średnio dwie soboty w miesiącu. Każdy zatrudniony nadal będzie miał prawo do co najmniej 11 godzin odpoczynku w ciągu doby i 35 godzin nieprzerwanego wolnego w tygodniu.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora, m.rzemek@rp.pl

Opinia:

prof. Arkadiusz ?Sobczyk, z Uniwersytetu Jagiellońskiego

Taka zbyt ogólna nowelizacja kodeksu pracy budzi moje wątpliwości. To pracodawca będzie przecież decydował o tym, czy wystąpiły u niego szczególne potrzeby uzasadniające dodatkową pracę w sobotę i czy jest możliwe udzielenie pracownikowi wolnego czy też zapłata za ten czas. Może to prowadzić do nadużyć i sporów z inspekcją pracy o to, czy u pracodawcy faktycznie wystąpiły te „szczególne potrzeby". Tylko to będzie decydowało o tym, czy taka praca była zgodna z prawem. Lepiej byłoby wpisać do kodeksu możliwość pracowania przez np. dziesięć sobót rocznie bez potrzeby uzasadniania tego faktu albo danie pracownikom możliwości sprzedaży pracodawcy swojego czasu w wolną sobotę za odpowiednią stawkę.