Jesienią ubiegłego roku Powiatowy Lekarz Weterynarii zobowiązał spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością do wniesienia opłaty, stanowiącej należność budżetową o charakterze publicznoprawnym, w wysokości pięćdziesięciu sześciu złotych i pięćdziesięciu groszy. Danina miała zostać pobrana za przeprowadzenie w należącym do firmy punkcie skupu i magazynowania tusz zwierząt łownych, nadzoru i wniesiona w terminie czternastu dni od doręczenia decyzji.
W uzasadnieniu PLW wskazał, iż na podstawie decyzji z czerwca 2012 roku, organ wpisał do prowadzonego przez siebie rejestru spółkę prowadzącą punkt skupu, któremu nadano jednocześnie weterynaryjny numer identyfikacyjny. Wyjaśnił, iż po przeprowadzonej w placówce okresowej kontroli, w zakresie spełniana przez spółkę wymagań weterynaryjnych, dotyczących skupu i magazynowania tusz zwierząt łownych, na podstawie ustawy o inspekcji weterynaryjnej, wystawiono rachunek za przeprowadzone w ciągu jednej godziny czynności nadzoru. Firma jednak rachunek zwróciła wskazując, że nie ma podstaw do naliczenia opłaty. Zdaniem Powiatowego Lekarza wydanie wskazanej decyzji z nakazem stało się konieczne.
Spółka odwołała się do Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. Zwróciła uwagę, iż opłata została naliczona na podstawie błędnie zastosowanego zapisu załącznika do rozporządzenia ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, która to pozycja dotyczy nadzoru nad przechowywaniem mięsa. Natomiast jeśli chodzi o kontrole tusz zwierząt łownych nieoskórowanych, które z godnie z przepisami nie są mięsem, regulowane są innymi pozycjami załącznika.
Zdaniem firmy opłaty za nadzór nad przechowywaniem produktów pochodzenia zwierzęcego odnoszą się do obiektów, stanowiących odrębny zakład, którym jej własny punkt skupu dziczyzny nie jest. Natomiast jej placówka jest jedynie ogniwem procesu produkcyjnego, wchodzącym w skład zakładu przetwórstwa dziczyzny. Skoro ustawa o inspekcji weterynaryjnej nie precyzuje pojęcia zakład, to brak jest podstawy prawnej do zaliczenia jako odrębnego zakładu punktu skupu dziczyzny.
Wojewódzki Lekarz Weterynarii utrzymał w mocy decyzję niższej instancji. Stwierdził, że w przepisach weterynaryjnych pojęcie zakładu faktycznie nie zostało zdefiniowane, choć pojawia się w innych regulacjach, nie branżowych. Wyjaśnił, że do zakładów odnoszą się np. pokrewne regulacje z ustawy o produktach pochodzenia zwierzęcego. Zdaniem lekarza akt ten reguluje kwestie dotyczące rejestru zakładów, decyzji w sprawie zatwierdzenia, zawieszania i cofnięcia, zatwierdzania zakładu oraz nadania zakładowi weterynaryjnego numeru identyfikacyjnego.
WLW podkreślił, że co prawda nie ma tam również zdefiniowanego pojęcia zakładu, jednak jego zdaniem jest on terytorialnie i funkcjonalnie wyodrębnioną jednostką prowadzącą działalność w zakresie produkcji produktów pochodzenia zwierzęcego, stanowiącą część przedsiębiorstwa sektora spożywczego. Za takim rozumieniem przemawia również definicja zawarta w przepisach unijnych – rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie higieny środków spożywczych, zgodnie z którym przedsiębiorstwo (zakład) oznacza każdą jednostkę przedsiębiorstwa sektora spożywczego.
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie. Spółka w skardze podniosła, iż żaden organ administracji w Polsce nie powinien powoływać się na przepisy ustawy z o bezpieczeństwie żywności i żywienia w zakresie wskazanego tam pojęcia zakładu, gdyż pojęcie to ma zastosowanie jedynie do samej ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Dodała, że inspekcja weterynaryjna zastosowała w sprawie również nieuprawnioną wykładnię prawa, przedstawioną w piśmie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 27 maja 2013roku.
Firma była zdania, iż z uwagi na zastosowanie tak daleko rozszerzającej wykładni, jak w tej sprawie, organy administracji publicznej będą mogły w praktyce naliczać opłaty za kontrole tych samych tusz zwierząt łownych po trzykroć – tj. za kontrole tuszy pozyskanej na łowisku przez myśliwego, w punkcie skupu dziczyzny oraz w zakładzie przetwórstwa dziczyzny. Takie postępowanie zdaniem spółki było możliwe pomimo tego, że tusza od momentu jej pozyskania na łowisku do momentu rozpoczęcia procesu jej obróbki w zakładzie przetwórczym dziczyzny nie podlegałaby żadnym procesom technologicznym.
Spółka na koniec dodała, że czym innym jest obowiązek poddania pod nadzór punktów skupu, czego nie kwestionuje, a czym innym pobieranie opłat publicznoprawnych za taki nadzór.
WSA 2 kwietnia 2014 roku oddalił skargę. Stwierdził, że zgodnie z przepisami ustawy o inspekcji weterynaryjnej, rozporządzenia w sprawie sposobu ustalania i wysokości opłat za czynności wykonywane przez Inspekcję Weterynaryjną oraz również ustawy o bezpieczeństwie żywności, kontrola przechowywania tusz zwierząt łownych podlega nadzorowi, a właściciel przechowalni obowiązany jest do opłacania czynności nadzorczych, według stawek godzinowych.
Zdaniem sądu punkt skupu dziczyzny jest wprawdzie częścią głównego zakładu przetwórstwa dziczyzny, to jednak jest odrębnym zakładem w rozumieniu rozporządzenia. Zgodnie z zapisem protokołu, punkt należący do spółki stanowił jednocześnie chłodnię składową, która według przepisów podlega kontroli weterynaryjnej. WSA podkreślił również, że przechowywanie jest pierwszym elementem wchodzący w skład produkcji podstawowej (II SA/Ol 158/14).
Wyrok jest nieprawomocny. Przysługuje na niego skarga do Naczelnego Sądu Administracyjnego.