„Trzynasta wybiła, wstaje nowy dzień" – tymi słowami piosenkarz Ireneusz Dudek obśmiewał niegdyś zakaz porannej sprzedaży alkoholu. Wynikał on z ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Ten zakaz już dawno został zniesiony, ale ustawa z 1982 r. wciąż obowiązuje. Wiele jej przepisów to podłoże nie tyle do artystycznej satyry, ile dużych kłopotów przedsiębiorców.
Przez sieć nie wolno
Jednym z problemów jest zakaz sprzedaży alkoholu przez Internet. W latach 80. sieć WWW nie istniała, więc zakazu do ustawy nie wprowadzono. Nie ma go tam do dziś, ale pojawił się jako efekt interpretacji prawników z resortu zdrowia, a potem – wyroku NSA z 14 kwietnia 2011 r. (sygn. akt II GSK 431/10). Sąd uznał, że tutaj akurat nie stosuje się fundamentalnej zasady „co nie jest zabronione – jest dozwolone", a poza tym uznał, że alkohol sprzedawany w tej formie byłby łatwiej dostępny, także dla nieletnich.
Handlu spirytualiami przez Internet próbowała sieć Tesco.
– Na zamówienie złożone w sieci nasz przeszkolony pracownik pobierał alkohol taki sam jak na półkach sklepowych, po czym jechał do klienta. Jeśli było nim dziecko, wracał z alkoholem do sklepu – opowiada Czesław Grzesiak, wiceprezes zarządu Tesco Polska. Ale nawet taką ostrożność uznano za naruszenie ustawy. Tesco na trzy lata straciło prawo do sprzedaży alkoholu we Wrocławiu.
Zresztą dowolność działań samorządów w wydawaniu i cofaniu zezwoleń to kolejna problematyczna sprawa. Przepis art. 18 ustawy „trzeźwościowej" pozwala na automatyczne cofanie zezwoleń z powodu „naruszenia przepisów ustawy". Ale o tym, czy przedsiębiorca w ogóle jest temu winien – nie ma nic. W efekcie można stracić zezwolenie, gdy z przyczyn losowych nie uiści się na czas opłaty za nie.
Przepisy o ustalaniu przez gminy tego, gdzie alkohol może być sprzedawany, wiodą wprost do innych kuriozalnych rozwiązań.
Polityka dzielnicowa
Na bazie art. 12 ustawy warszawska Rada Miasta ustaliła, że na każdą dzielnicę przypada stała liczba zezwoleń. Gdy zezwolenie wygaśnie, a wszystkie inne w danej dzielnicy są wykorzystane, firma musi czekać, aż się któreś zwolni. I to nawet wtedy, gdy w sąsiedniej dzielnicy są jakieś niewykorzystane.
– Przedsiębiorcom, wskazującym na anachronizmy i wewnętrzne sprzeczności ustawy, zależy na racjonalizacji łańcucha sprzedaży legalnego przecież towaru – ocenia Krzysztof Kajda, radca prawny w Konfederacji Lewiatan. – Dotychczasowa polityka ograniczeń i zakazów zmierza ku wyłączeniu znacznej części alkoholu z legalnego obrotu, co z polityką prozdrowotną nie ma wiele wspólnego – dodaje.
Artykuły w ramach naszej akcji publikujemy co poniedziałek. Do jej merytorycznych partnerów dołączył samorząd doradców podatkowych.
masz uwagi, zgłoś zły przepis: uproscmyprzepisy@rp.pl
Opinia:
Agnieszka Durlik-Khouri, ekspert prawno-gospodarczy Krajowej Izby Gospodarczej
Kwestia zezwoleń na sprzedaż alkoholu w Warszawie wskazuje jednoznacznie, że trzeba zmienić przepisy ustawy o wychowaniu w trzeźwości, tak by ustalić jednolite warunki sprzedaży alkoholu w całym kraju. Gminy w drodze swoich decyzji nie powinny ograniczać możliwości sprzedaży na danym terenie, tworząc tym samym niejednolite warunki prowadzenia biznesu. Takie ograniczenia można uznać za sprzeczne z ustawą o swobodzie działalności gospodarczej, która pozwala na równe traktowanie przedsiębiorców, szczególnie na terenie tej samej gminy.