Od 13 lipca na pieniądze z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych może liczyć pracownik, któremu rozchorowała się niania zgłoszona do ZUS lub niespodziewanie zamknięto klubik dziecięcy i musi sam zaopiekować się dzieckiem.
Usprawiedliwienie jego nieobecności nie jest już jednak takie oczywiste. A to wszystko za sprawą nowelizacji ustawy o opiece nad dziećmi do lat trzech oraz o świadczeniach pieniężnych w razie choroby i macierzyństwa.
Po zmianach prawo do zasiłku opiekuńczego na zdrowe dziecko do ukończenia przez nie ośmiu lat przysługuje nie tylko w razie nieprzewidzianego zamknięcia żłobka, przedszkola lub szkoły, do których dziecko uczęszcza, a także nagłego zamknięcia klubu dziecięcego czy choroby niani. Do tych zmian nie dostosowano jednak przepisów wykonawczych.
Chodzi o rozporządzenie ministra pracy i polityki socjalnej w sprawie sposobu usprawiedliwiania nieobecności w pracy oraz udzielania pracownikom zwolnień od pracy. Jego § 3 pkt 3 obowiązuje w niezmienionej treści. W katalogu okoliczności usprawiedliwiających brak podwładnego przy biurku nie ma ani choroby niani, ani nieprzewidzianego zamknięcia klubiku dziecięcego.
Przepisy dyskryminują rodziców, których dziećmi opiekują się legalnie nianie
W efekcie szef usprawiedliwi nieobecność pracownika, tylko gdy ten złoży oświadczenie, że opiekował się zdrowym dzieckiem z powodu nagłego i nie zapowiedzianego zamknięcia żłobka, przedszkola lub szkoły, do której maluch uczęszcza.
Z danych statystycznych wynika, że w zeszłym roku było 105 takich klubików, do których uczęszczało 527 dzieci.
– W 2012 r. zarejestrowanych umów uaktywniających z nianią było 13 439, a w pierwszym półroczu 2013 r. – 12 388 – informuje Radosław Milczarski, rzecznik prasowy ZUS.
To oznacza, że obecnie około 13 tys. rodziców pracujących na etacie z jednaj strony ma prawo do zasiłku opiekuńczego z powodu nagłej konieczności sprawowania opieki nad dzieckiem, ale z drugiej pracodawca nie ma podstaw do usprawiedliwienia ich nieobecności w tym czasie.
– Za ustalenie organizacji i porządku pracy, a także sposobu potwierdzania przybycia i obecności w pracy oraz usprawiedliwiania nieobecności odpowiada pracodawca – uważa Michał Trzebiński, radca prawny specjalizujący się w prawie pracy. – Kwestie te uregulowane są w zakładowym regulaminie. W małych firmach, w których szef nie musi wydawać regulaminu, o zasadach tych podwładnego powiadamia w informacji o warunkach zatrudnienia. Skoro ustawodawca nie skorelował zmian w przepisach, niedopatrzenie to powinien nadrobić pracodawca, zmieniając przepisy wewnątrzzakładowe – podkreśla mec. Trzebiński.
Na szczęście nieobecność mogą usprawiedliwić nie tylko zdarzenia i okoliczności określone w przepisach prawa pracy, ale także inne, wskazane przez pracownika i uznane przez pracodawcę.