Przygotowanie materiału prasowego wymaga poniesienia przez wydawcę znacznych kosztów. Obejmują one np. koszty podróży i zakwaterowania dziennikarza, jego dietę. Wydawcy prowadzą portale internetowe, na których pojawiają się elektroniczne wersje materiałów, zamieszczanych w wydawanych przez nich dziennikach i czasopismach. Materiały, zarówno w drukowanych tytułach, jak i w ich elektronicznych formach, są jednak wykorzystywane też przez właścicieli portali, którzy nie są ich właścicielami. I tu wyłania się problem dopuszczalności takich praktyk, przede wszystkim z punktu widzenia ochrony praw autorskich.

Wykorzystanie fragmentów

Skoro materiał prasowy stanowi utwór, to wydawać by się mogło, że możliwość wykorzystywania cudzych materiałów na własnym portalu jest co najmniej dyskusyjna (czym innym są tzw. przedruki materiałów pomiędzy wydawcami). Wykorzystywanie takich materiałów odbywa się ze wskazaniem  źródła ich pochodzenia. Także wtedy podmiot wykorzystujący cudzy materiał prasowy – z chwilą uzyskania dostępu do drukowanej bądź elektronicznej wersji materiału – faktycznie otrzymuje gotowy tekst, którego kosztów przygotowania nie ponosi. O ile nie budzi wątpliwości niedopuszczalność wykorzystania całego materiału w sposób wskazany, o tyle należy zastanowić się, jak prawo reguluje wykorzystanie jego fragmentów, a nawet informacji w nim zawartych. Jest to istotne, bo wykorzystywanie treści cudzych materiałów jest w Polsce zjawiskiem na porządku dziennym (patrz ramka).

Wydawca a właściciel portalu

Kluczowe znaczenie dla analizy ochrony contentu prasowego w Internecie ma ustalenie rodzaju relacji wydawcy, który jest właścicielem wykorzystanych treści, i właściciela portalu, który treści te wykorzystuje. Można mówić o dwóch ich typach. Pierwszy wskazuje na sytuację wydawcy, który zamieszcza w Internecie własny materiał prasowy w formie elektronicznej i w takiej formie wykorzystuje go właściciel innego portalu. Rodzaj drugi obejmuje przypadki, gdy właściciel portalu, niebędący uprawnionym z tytułu praw autorskich do materiału prasowego zapożycza treść (content) tego materiału, który ukazał się w druku. Wobec żadnego z tych typów relacji prawo nie jest obojętne.

Usługa społeczeństwa

W pierwszym przypadku relacje obu wydawców podlegają uregulowaniom dyrektywy 2000/31/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 8 czerwca 2000 r. w sprawie niektórych aspektów prawnych usług społeczeństwa informacyjnego, w  szczególności handlu elektronicznego w ramach rynku wewnętrznego (tzw. dyrektywa o handlu elektronicznym) i korespondującej z dyrektywą ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Przepisy dyrektywy traktują udostępnienie treści materiału prasowego w postaci elektronicznej jako „usługę społeczeństwa informacyjnego", która jest zdefiniowana w dyrektywach

Parlamentu i Rady: 98/34/WE, ustanawiającej procedurę udzielania informacji w zakresie norm i przepisów technicznych, oraz 98/48/WE, zmieniającej dyrektywę 98/34/WE ustanawiającą procedurę udzielania informacji w zakresie norm i przepisów technicznych (patrz ramka).

Dyrektywa o handlu elektronicznym jest uzupełnieniem ustawodawstwa w zakresie usług społeczeństwa informacyjnego i nie koliduje z polskim prawodawstwem w takim zakresie, w jakim nie ogranicza ono swobody społeczeństwa informacyjnego. Polskie prawodawstwo musi być w tym aspekcie traktowane szeroko i trzeba przyjąć, że obejmuje także ochronę przewidzianą dla praw autorskich. Swoboda społeczeństwa informacyjnego nie jest nieograniczona. Świadczenie usługi polegającej na udostępnieniu przez wydawcę contentu materiału w formie elektronicznej nie oznacza korzystania z pominięciem reguł ochrony praw na dobrach niematerialnych. W brzmieniu dyrektywy świadczenie usługi normalnie za wynagrodzeniem nie oznacza jednak wymogu odpłatnego świadczenia. Polska ustawa nie odwołuje się do kwestii odpłatności świadczenia usługi drogą elektroniczną. Świadczenie nieodpłatne ma zdecydowanie przeważające miejsce w praktyce, tj. właściciel portalu wykorzystuje content cudzego materiału bezpłatnie. Są co prawda portale, gdzie wydawcy wymagają wykupienia płatnego dostępu do prezentowanych materiałów, ale wymaga to opłaty za dostęp do nich, a nie zapłaty za ich następcze wykorzystanie w celu przygotowania własnego materiału. Stosowanie dyrektywy o handlu elektronicznym jest wyłączone w zakresie praktyk regulowanych prawem ochrony konkurencji. Dyrektywa nie ingeruje w krajowe prawodawstwo i kwestię ochrony contentu elektronicznych materiałów z punktu widzenia zasad ochrony konkurencji, pozostawiając państwom decyzyjność w tym zakresie. Dyrektywa nie reguluje również zasad ochrony contentu internetowych wydawnictw z punktu widzenia praw autorskich. Wobec braku regulacji unijnych, których wdrożenie byłoby dla Polski koniecznością, ochrona contentu materiału prasowego, zamieszczanego przez wydawcę w postaci elektronicznej w Internecie, odbywa się według ogólnych zasad prawa krajowego.

Z kolei wykorzystanie contentu drukowanego materiału prasowego nie podlega ani regulacjom dyrektywy o handlu elektronicznym, ani wdrażającej ją ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Tym samym dopuszczalne wykorzystanie i ochrona contentu również podlegają ogólnym zasadom polskiego prawa.

Trzy ustawy

Ochrona przed bezprawnym wykorzystaniem contentu materiału prasowego zarówno elektronicznego, jak i drukowanego odbywa się na zasadach określonych w ustawie o prawach autorskich i prawach pokrewnych, ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji oraz ustawie o ochronie baz danych.

Zapożyczanie

Z punktu widzenia praw autorskich nie jest jednoznaczne jak traktować takie zapożyczanie materiałów prasowych od wydawców przez właścicieli portali. W rozumieniu ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych każdy materiał prasowy stanowi utwór, który jest przedmiotem prawa autorskiego i podlega ochronie. W pewnych przypadkach ustawa zezwala na wykorzystanie tych materiałów przez osoby trzecie. Pozostaje do rozstrzygnięcia kwestia dopuszczalności takich praktyk.

Osoby trzecie korzystają z możliwości swobodnego rozpowszechniania w prasie cudzych materiałów prasowych, które zostały już rozpowszechnione. Jest to dopuszczalne w przypadkach określonych w art. 25 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, pod warunkiem uznania Internetu za prasę. Tym samym jedynie te portale, które można uznać za prasę, mogą wykorzystywać content cudzych materiałów w celach informacyjnych. Wątpliwości co do kwestii, czy Internet jest prasą, zostały w zasadzie już rozstrzygnięte w orzecznictwie >patrz ramka. Takie wykorzystanie informacyjne wymaga wskazania autora i źródła materiału pierwotnego (art. 34). Redakcja art. 25 ustawy nasuwa wiele wątpliwości.

Skrót, a nie streszczenie

Art. 25 dopuszcza wykorzystanie contentu w formie bądź sprawozdania o aktualnych wydarzeniach, bądź jako krótkie streszczenia. Niejednokrotnie różnica między nimi się zaciera, mimo że obie formy bazują na wykorzystaniu contentu cudzych materiałów. W przypadku sprawozdania kontent wykorzystuje się w formie niezmienionej. Krótkie streszczenie utworu bazuje na zapożyczonym contencie, ale nie jest jego literalnym powtórzeniem. Nie do końca wiadomo, czy streszczenie informuje o contencie wykorzystanego materiału, czy jedynie o fakcie rozpowszechnienia materiału. Ocenne jest samo sformułowanie „krótkie streszczenia". Wreszcie czy za streszczenie można uznać po prostu skróty pierwotnego materiału, które w istocie składają się na nowy materiał, będący rzekomo streszczeniem. Niejednokrotnie materiał bazujący na contencie zapożyczonego materiału jest okrojonym tekstem pierwotnym. Trudno przypisywać takiemu materiałowi cechy streszczenia. Bardziej należałoby uznać go za skrót.

Kiedy można wykorzystać

Iluzoryczna jest też różnica między wykorzystaniem contentu w formie wspomnianego sprawozdania a wykorzystaniem jako rozpowszechnionych artykułów (art. 25 ust. 1 pkt 1 lit. b) czy aktualnych wypowiedzi (art. 25 ust. 1 pkt 1 lit. c). Wykorzystanie contentu w sprawozdaniu nigdy nie będzie wymagało uiszczenia opłaty na rzecz uprawnionego podmiotu (inaczej, gdy korzysta się z artykułów czy wypowiedzi). Dla podmiotów wykorzystujących cudzy kontent najkorzystniejsze jest przyjęcie, że rozpowszechniają w celach informacyjnych sprawozdania. W rozważaniach dotyczących podstawy ewentualnego dopuszczalnego i niezależnego od zgody uprawnionego podmiotu wykorzystania contentu można pominąć przypadki, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt 3 i 4.

Na jakiej podstawie

Trudno wskazać, na jakiej podstawie podmioty prowadzące portale wykorzystują content cudzych, opublikowanych wcześniej, materiałów. Na pewno unikają powoływania się na podstawy wykorzystania odpłatnego. Wszystkie wspomniane przypadki wykorzystania contentu cudzego materiału mają ten wspólny mianownik, a w szczególności nie jest wymagana zgoda uprawnionego podmiotu na jego wykorzystanie.

Istnieje jednak druga opcja: wykorzystanie contentu cudzego utworu na potrzeby własnego materiału prasowego jest zależne od zgody uprawnionego i warunki jego wykorzystania są bardziej restrykcyjne niż określone w art. 25 czy 34 ustawy.

Istnieją racjonalne względy przemawiające za tym, że wykorzystanie contentu materiału stanowi w istocie opracowanie materiału i zależy od zgody autora materiału pierwotnego.

Właściciele portali korzystają z contentu cudzych materiałów prasowych w taki sposób, iż można uznać, że w przeważającej mierze taki content jest właśnie przedmiotem opracowań (przeróbek). Opracowanie również jest przedmiotem prawa autorskiego i korzysta ze środków ochrony w niej przewidzianych. Art. 2 ustawy nakazuje traktować „opracowanie" szeroko i to już może nasuwać poważne wątpliwości interpretacyjne.

Można przyjąć, że opracowaniem materiału prasowego jest wszystko, co bazuje na jego contencie a nie jest cytatem z materiału.

Nie w celu informacyjnym

Różnice między bezwarunkowym a zależnym od zgody uprawnionego wykorzystaniem contentu prowadzą do konkluzji, że na gruncie przepisów o prawach autorskich jest ono opracowaniem cudzego materiału. Przede wszystkim korzystanie z cudzych utworów w przypadkach określonych w art. 25 ustawy jest możliwe jedynie w celach informacyjnych. Trudno uznać, że wykorzystanie contentu pierwotnego materiału prasowego przez właściciela innego portalu internetowego w celu zapewnienia sobie poczytności, wpływów z reklam etc., zgodnie z art. 25 ustawy, jest właśnie takim informacyjnym rozpowszechnianiem.

Obchodzenie przepisów

Właściciel portalu nie informuje o fakcie publikacji pierwotnego materiału prasowego. Prowadzi, w istocie, działalność komercyjną i osiąga z tego tytułu wymierne korzyści. Odwołuje się natomiast do contentu cudzego materiału, dzięki czemu uzyskuje wiedzę o tym, co stanowi jego przedmiot. Innymi słowy przyjęcie, że wykorzystanie contentu cudzego materiału prasowego jest dopuszczalne zgodnie z art. 25 ustawy, prowadziłoby do absurdalnego wniosku: pod pozorem informacyjnego upowszechniania rozpowszechnionego już contentu właściciel portalu, który ten cudzy content wykorzystuje, w istocie obchodziłby ustawę i jej ograniczenia.

Prawo do wyrażenia zgody

Żadne racje nie przemawiają za tym, by taki podmiot zyskał silniejszą ochronę i prawa aniżeli ktoś, kto poniósł koszty przygotowania materiału, którego przedmiotem jest content. Nieskrępowane korzystanie z contentu cudzych materiałów przez właścicieli portali jest więc zaprzeczeniem istoty ochrony praw na dobrach niematerialnych. Nieuzasadniona jest teza, że wykorzystanie contentu jest dozwolone na mocy art. 25 ust. 1 ustawy, gdyż prowadziłoby do ograniczenia praw osób, którym przysługują prawa autorskie do materiału. Ponadto pozbawiłoby w  znacznej mierze sensu dyspozycję art. 2, gdyż większość form opracowania utworu zostałaby uznana za niewymagające zgody na wykorzystanie contentu formy wymienione w art. 25 ustawy.

Obowiązki autora opracowania

Chociaż ustawa nakłada na autora opracowania obowiązek wskazania twórcy i tytułu materiału prasowego, nie jest to jednak praktyka powszechna. Niejednokrotnie wskazanie ogranicza się do podania tytułu  dziennika lub czasopisma (znaku graficznego). Zasadnie można przyjąć, że wykorzystanie cudzego contentu do publikacji zamieszczonych na portalu należącym do osoby trzeciej stanowi jego opracowanie w rozumieniu art. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Zatem, wbrew powszechnej praktyce, podlega ochronie przewidzianej dla autorskich praw majątkowych na zasadach, o których mowa w art. 79 i nast. ustawy.

Czym jest content

Content prasowy (ang. treść, zawartość) nie ma definicji legalnej. Termin ten jest zwyczajowy, wykształcony w praktyce mediów. Oznacza materialną treść materiału prasowego, na który składa się: temat, opis zagadnienia stanowiącego temat wraz z ewentualnymi wypowiedziami osób wymienionych w materiale, który to materiał został utrwalony w dowolnej postaci. Content prasowy stanowi część treści materiału prasowego. Nie należy jednak utożsamiać contentu z utworem w rozumieniu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Na czym polega świadczenie

„Usługa społeczeństwa informacyjnego" to każda usługa:

Zgodnie z dyrektywą o handlu elektronicznym wydawca materiału  prasowego jest usługodawcą, a właściciel portalu, który  wykorzystuje content prasowy, usługobiorcą. Ustawa o świadczeniu  usług drogą elektroniczną nie definiuje w ogóle „usługi społeczeństwa  informacyjnego". Zawiera natomiast odwołanie  do czynności  świadczenia usług drogą elektroniczną poprzez wskazanie jego cech  charakterystycznych. Są one częściowo powtórzeniem przesłanek dyrektywy.

Z orzecznictwa

Najogólniej rzecz ujmując, Internet jest rodzajem prasy w rozumieniu prawa prasowego, jeżeli przekaz internetowy (zamieszczanie w portalu informacji zawierających content cudzych materiałów) spełnia kryteria określone w art. 7 ust. 2 pkt 1 tej ustawy (SN w postanowieniu z 15 grudnia 2010 r., III KK 250/2010). Wbrew obiegowym opiniom, zgodnie z definicją ustawową, pojęciom dziennik i czasopismo odpowiada wiele stron internetowych, które na pierwszy rzut oka nie mają wiele wspólnego z prasą (wyrok SA w Rzeszowie z 25 maja 2005 r., I ACa 277/2005).

Zdaniem autora

Łukasz Wydra

|

adwokat w KML LEGAL Łukasz Wydra Kancelaria Adwokacka

Skoro znane są polskiemu prawu instrumenty ochrony podmiotów, które dysponują prawami do pierwotnego materiału prasowego, na którego contencie bazują inne materiały, zamieszczone w Internecie, to nie budzi wątpliwości, że krajowe organy ochrony prawa mogą i powinny z nich korzystać z poszanowaniem zasady skargowości w procesie cywilnym. W przeciwnym razie dochodzi do obstrukcji systemu.

Na marginesie wypada przytoczyć rozstrzygnięcie Sądu Apelacyjnego w Brukseli, który zasądził od właściciela portalu Google News na rzecz tamtejszych wydawców prasy odszkodowanie 50 mln euro z tytułu bezprawnego wykorzystania nagłówków artykułów, a nawet tylko bezprawnego zamieszczenia linków do tych utworów, co do których prawa autorskie przysługiwały belgijskim wydawcom.

W Polsce w większości nie dziwi niczym nieskrępowana i bezprawna praktyka wykorzystywania przez właścicieli portali contentu materiałów, którymi dysponują wydawcy prasy.

Nie jest to zjawisko zasługujące na aprobatę.

Zdaniem autora

Jakub Kudła

|

szef departamentu prawnego w Ringier Axel Springer Polska

Każdego dnia wykorzystuje się w Polsce content cudzych materiałów prasowych. Jest to zwykle wykorzystanie bezprawne. Nie można bezrefleksyjnie przyjąć, że jedynym warunkiem jego wykorzystania jest konieczność wskazania autora i źródła publikacji. Prawo jest bardziej restrykcyjne, natomiast mamy do czynienia z obojętnością w zakresie korzystania z instytucji ochrony contentu materiału prasowego.

Brzmienie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych powoduje, że różnica między chronionym a nieskrępowanym korzystaniem z cudzego contentu jest w praktyce iluzoryczna. Co nie znaczy, że jest to praktyka pożądana, bo ramy wykorzystania cudzego contentu są czytelne.

Analiza przepisów o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji prowadzi do konkluzji,

że niekiedy pozwalają one na uznanie przypadków wykorzystania contentu cudzych materiałów za czyny nieuczciwej konkurencji. Kwestie te nie doczekały się analizy orzeczniczej. Podmioty wykorzystujące content cudzych materiałów nawet niespecjalnie liczą się z konsekwencjami jego bezprawnego wykorzystania, mimo że powszechnie ma ono miejsce. A przecież istnieją również narzędzia ochrony zorganizowanych zbiorów utworów – kolektywy contentu, tj. bazy danych.