- Przygotowujemy się do kontraktu z nowym partnerem. Będzie to pierwsza transakcja eksportowa realizowana poza rynek europejski. Dlatego ze względu na wartość umowy i chęć ograniczenia ryzyka zaproponowaliśmy, że kupujący zleci otwarcie akredytywy dokumentowej. On jednak proponuje, że zamiast tego uzyska gwarancję bankową.
Czy warto na taką propozycję się zgodzić
– pyta czytelnik.
Zarówno akredytywa dokumentowa, jak i gwarancja udzielona przez bank mogą skutecznie chronić eksportera. Jednak jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. W obu przypadkach występuje piseme zobowiązanie banku.
W przypadku akredytywy dokumentowej wyraża się ono w obowiązku dokonaniu płatności na rzecz eksportera (beneficjenta akredytywy) pod warunkiem spełnienia przez niego określonych obowiązków. Te są związane ze zgromadzeniem dokumentów pozwalających zweryfikować, czy prawidłowo wywiązał się on ze swojej części kontraktu. W praktyce są to: faktura, dokumenty przewozowe, potwierdzające jakość produktu, polisa ubezpieczeniowa.
Oznacza to, że bank bierze aktywny udział w rozliczeniu importera i eksportera. To on decyduje o dokonaniu zapłaty na rzecz eksportera, jeżeli ten wywiązał się z warunków akredytywy. W przypadku gwarancji jest inaczej. Bank daje zobowiązanie, że zapłaci eksporterowi, jeżeli w określonym czasie nie zrobi tego importer, i ewentualnie po spełnieniu przez tego pierwszego pewnych warunków (np. podobnie jak przy akredytywie pokazania dokumentów, które obrazować będą przebieg operacji handlowej).
Zatem bank włączany jest do rozliczenia tylko wówczas, gdy się okaże, że importer nie chce lub nie może zapłacić za dostarczony towar. Która z form jest lepsza? Tak naprawdę wszystko zależy od tego, jakie instytucje (banki) biorą w tym udział i jaki jest charakter akredytywy. W pytaniu czytelnika nie jest np. sprecyzowane, czy firma miała na myśli zastosowanie akredytywy potwierdzonej przez bank eksportera (jakiś bank działający w Polsce).
W takim przypadku akredytywa zyskuje na atrakcyjności, chociaż rosną koszty. Jest to o tyle istotne, że weryfikacja dokumentów przedkładanych w ramach akredytywy odbywa się wtedy w polskim banku (co daje też więcej możliwości poprawienia błędów) i to on podejmuje decyzję o zapłacie. Jeżeli akredytywa jest niepotwierdzona, jedynym gwarantem dokonania zapłaty jest bank, który ją otworzył (bank importera).
To on dokonuje weryfikacji i oceny dokumentów. Jeżeli wykryje w nich uchybienia, odmówi zapłaty. To, czy eksporter zdąży je naprawić może zależeć od charakteru błędów, jak i terminów (akredytywa jest otwierana na pewien czas, po jego upływie wygasa a eksporter traci swoje uprawnienia).
Odnosząc się do gwarancji, należy przyjąć, że zostanie ona udzielona przez bank działający w kraju importera. Podobnie, jak przy wskazanej akredytywie niepotwierdzonej, to z nim trzeba będzie się komunikować (czas, odległość). Najważniejsze jest to, czy wskazany przez importera bank mający udzielić gwarancji jest znany (duży bank międzynarodowy, czy lokalny bank działający w kraju importera). Oczywiście tę samą uwagę można odnieść do banku otwierającego akredytywę przy braku jej potwierdzenia przez polską instytucję finansową.
Dlatego też nie da się jednoznacznie stwierdzić, która z form zabezpieczenia – akredytywa czy gwarancja – będzie lepsza. Zakładając, że akredytywa zostanie potwierdzona a gwarancji udzielałby nieznany nam bank, ta pierwsza forma będzie lepsza. Jeżeli akredytywa miałaby być niepotwierdzona, za gwarancją zaś stałby duży międzynarodowy bank, należałoby za lepszą wskazać drugą formę zabezpieczenia. Zatem wszystko będzie zależeć od tego, jakie banki będą za nimi stały i to należy sprawdzić.
W przypadku wyboru gwarancji można postarać się o uzyskanie regwarancji od polskiego banku lub np. Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.