Chodzi o dyrektywę Rady 2010/18/UE z 8 marca 2010 r. w sprawie wdrożenia zmienionego porozumienia ramowego dotyczącego urlopu rodzicielskiego zawartego przez BUSINESSEUROPE, UEAPME, CEEP i ETUC (europejskie międzybranżowe organizacje partnerów społecznych) oraz uchylającej dyrektywę 96/34/WE (DzU L 68 z 18.3.2010, str. 13–20).

Nakazuje ona państwom Unii Europejskiej wprowadzić rozwiązania zachęcające ojców do brania urlopu wychowawczego, a także zapewnić przynajmniej czteromiesięczne wolne po urodzeniu lub przysposobieniu dziecka. Dlatego jeden miesiąc z tego miałby być zagwarantowany wyłącznie dla tatusiów.

Dyrektywa powinna zacząć obowiązywać 8 marca 2012 r., czyli w dwa lata po jej przyjęciu, ale pod koniec stycznia polski rząd poprosił o przesunięcie tego terminu. Maksymalnie może on wynosić rok. Dopuszcza to art. 3 ust. 2 dyrektywy, jeżeli „jest to niezbędne dla uwzględnienia szczególnych trudności lub jej wdrożenia poprzez układ zbiorowy”.

Nie wiadomo, jakich argumentów użyli polscy urzędnicy, aby przekonać Komisję Europejską do zmiany daty. – Strona społeczna ich nie zna – przyznaje Andrzej Radzikowski z OPZZ.

Nie wiadomo też dokładnie, ile więcej czasu mamy na wdrożenie tej regulacji, choć związkowcy wskazują, że przedstawiciele rządu namawiają do większego tempa prac i przyspieszenia uzgodnień. Na stronie internetowej Kancelarii Premiera pojawiła się zapowiedź planowanego terminu przyjęcia przez rząd projektu odpowiednich zmian w kodeksie pracy na drugi kwartał 2012 r.

Fikcja z opieką

Nie do końca wiadomo nawet, czy Polska musi coś więcej zaoferować ojcom, bo przecież art. 186 § 3 k.p. pozwala obojgu rodzicom jednocześnie wybrać trzy miesiące urlopu wychowawczego. A przed dwoma laty pojawiła się nowa instytucja dla pracujących mężczyzn, którym urodziło się dziecko. Mogą oni korzystać z tzw. urlopu ojcowskiego, od tego roku wydłużonego już do dwóch tygodni (art. 182

3

k.p.).

Jednak zainteresowanie tą formą sprawowania opieki choć systematycznie rośnie, nadal jest niewielkie. W całym zeszłym roku ZUS wypłacił ponad 17 tys. zasiłków z racji przebywania na urlopie ojcowskim. A właśnie dyrektywa miałaby na celu nakłonienie mężczyzn, aby więcej czasu i uwagi (w sposób sformalizowany) poświęcili dzieciom.

Eksperci nie mają jednak złudzeń – wydłużenie okresu opieki nad potomstwem bez zapewnienia w tym czasie pieniędzy nic nie da. Dlatego dopóki podczas urlopu wychowawczego rodzic nie będzie miał gwarancji świadczeń finansowych, dopóty nie wzrośnie jego atrakcyjność. I nie pomogą nawet dodatkowe regulacje czy instytucje. Dostrzega to nawet kodeks pracy, dopuszczając w art. 186

2

podjęcie pracy zarobkowej w okresie sprawowania tej opieki.

Sam ten przepis tworzy pewną fikcję – daje rodzicowi możliwość zajmowania się dzieckiem, ale jednocześnie wskazuje, że o pieniądze w tym okresie musi zadbać sam. Na 400 zł miesięcznego dodatku (i to brutto) mogą liczyć tylko najbiedniejsze rodziny. To sprawia, że czas sprzyjający spokojnemu zajmowaniu się potomstwem dla większości polskich rodzin jest nadal mrzonką. Nie stać ich bowiem na przedłużenie zawodowej bezczynności i pozostawanie bez środków do życia przez pełne 36 miesięcy.

W wielu krajach europejskich urlopy wychowawcze, choć zazwyczaj krótsze od naszych, to zapewniają przebywającym na nich matkom czy ojcom świadczenia (zasiłki). Niekiedy sięgają one nawet 80 – 90 proc. wcześniejszych zarobków.

Dwie propozycje

Choć początkowo propozycje wdrożenia unijnej dyrektywy dotyczyły trzech pomysłów, obecnie dyskutuje się już nad dwoma rozwiązaniami. Chodzi o:

- wydzielenie z obowiązującego u nas wymiaru urlopu wychowawczego po jednym miesiącu dla każdego z rodziców i ustanowienie, że tych miesięcy nie wolno przenosić między nimi: 34 miesiące dla obojga rodziców i dodatkowo miesiąc dla matki oraz miesiąc dla ojca (w sumie 36 miesięcy),

- zachowanie 35 miesięcy dla obojga rodziców i ustanowienie po miesiącu dla matki i ojca: 35 miesięcy dla obojga rodziców + miesiąc dla matki + miesiąc dla ojca (37 miesięcy).

Ta propozycja bardziej odpowiada stronie związkowej, natomiast za pierwszą optuje rząd i pracodawcy.

Komentuje dr Krzysztof Walczak, Wydział Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, wspólnik w spółce z o.o. Orłowski, Patulski, Walczak

Najważniejsza konieczność, jaka wynika z dyrektywy, polega na wprowadzeniu do kodeksu pracy czteromiesięcznego urlopu wychowawczego, z którego mogliby korzystać oboje rodzice jednocześnie.

To oznacza, że w stosunku do obecnych regulacji trzeba dołożyć jeden miesiąc, ale ojciec nie mógłby np. z niego zrezygnować na rzecz matki (tzw. uprawnienie nieprzenoszalne).

Należałoby także zastanowić się nad rozszerzeniem ochrony osób przebywających na urlopach wychowawczych z ustawy o tzw. zwolnieniach grupowych oraz wyrównaniem zasad zachowania posad przez pracowników na podstawie tej regulacji i kodeksu pracy. Ponadto niebagatelne znaczenie mają sprawy finansowe.

Chodzi o zapewnienie podczas całego okresu wychowawczego jakiejś formy świadczenia, która dawałaby choćby minimalne środki utrzymania, gdy rodzic sprawuje opiekę nad dzieckiem.

Czytaj także w serwisie:

Prawo w firmie

»

Kadry

»

urlopy

»

urlop macierzyński i ojcowski