Od miesiąca działa Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej (CEIDG). Niestety wciąż jest ona niepełna. Powoduje to spore kłopoty, bo to jedyne oficjalne miejsce, w którym można sprawdzić, czy przedsiębiorcy – osoby fizyczne działają legalnie.

Brakuje pół miliona wpisów, czyli nie daje się zweryfikować blisko 1/3 z 1,7 mln polskich przedsiębiorców.

– Po wpisaniu numeru NIP lub REGON kontrahenta w odpowiednim polu pojawia się np. okienko z informacją, że NIP jest niepoprawny – irytuje się Tomasz K., przedsiębiorca z branży budowlanej.

Co gorsza, części firm nie da się odnaleźć w ogóle – ani po nazwisku właściciela, ani po adresie.

Sebastian Christow, dyrektor Departamentu Gospodarki Elektronicznej w Ministerstwie Gospodarki, tłumaczy, że resort ma już pełne dane ze wszystkich ewidencji gminnych. Ale półmilionowa grupa wpisów jest nieaktywna ze względu na brak takich informacji jak PESEL czy NIP. Resort stopniowo weryfikuje dane i mniej więcej za trzy miesiące luki w CEIDG mają ostatecznie zniknąć.

Niektóre firmy nie mogą czekać na ministerialną weryfikację. Chodzi o tych przedsiębiorców, którzy potrzebują zaświadczenia z CEIDG, gdyż startują w przetargu lub ubiegają się o fundusze unijne. W takiej sytuacji trzeba złożyć druk CEIDG-2 w gminie z wnioskiem o uzupełnienie danych – radzi Christow. Gmina szybko przesyła dane i przedsiębiorca pojawia się w rejestrze.

Brak możliwości weryfikacji jest groźny dla obrotu gospodarczego. – W wypadku takich umów, jak faktoring, komis, przewóz czy spedycja, zawsze wykonawcą usługi musi być przedsiębiorca – mówi Grzegorz Mielke, radca prawny z kancelarii Mielke Adwokaci i Radcowie Prawni. – M.in. dlatego do dobrych praktyk należy sprawdzanie kontrahentów. Skutkiem zawarcia umowy z fałszywym przedsiębiorcą mogą być różne problemy – od nieważności umowy przez kłopoty podatkowe.

Co poradzić tym, którzy nie mogą znaleźć jakieś firmy w oficjalnej bazie?

– Ponieważ są kłopoty z korzystaniem z bazy, powinni wystąpić z pisemnym wnioskiem o dane przedsiębiorcy do gminy – mówi Mielke. – Do tej pory nie spotkaliśmy się z odmową.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki z.jozwiak@rp.pl

Opinia

Cezary Kaźmierczak prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców

Scalenie tylu gminnych baz danych w jedną to bardzo poważna i kosztowna operacja. Tyle tylko, że nie jestem pewien, czy niezbędna. W tej chwili najbardziej wiarygodna jest baza ZUS i to z niej trzeba było skorzystać, a nie budować cały system od początku. Byłoby szybciej i zapewne taniej. Luki w spisie przedsiębiorców mogą powodować, że firma zostanie posądzona o oszustwo lub nie będzie mogła się ubiegać o zamówienia publiczne. Jest jeszcze jedna kwestia. Niektóre urzędy jakby nie zauważyły, że przepisy się zmieniły, i wciąż żądają zaświadczeń z gminy. Gdyby to nie rząd wprowadzał system, ale prywatna firma, to z pewnością poniosłaby konsekwencje niedotrzymania terminu.