"Staruch", lider kibiców Legii Warszawa, odpowiadał za rozbój i pobicie młodego kibica stołecznej Polonii. Do napaści doszło 1 sierpnia w Warszawie.

Trzech kibiców Legii zauważyło kibica konkurencyjnej drużyny. Po pościgu pobili go i zabrali torbę ze sprzętem sportowym o wartości 500 zł. Ofiara rozpoznała jednego z napastników - Piotra S. Kilka godzin później policjanci zatrzymali go po uroczystościach upamiętniających powstanie warszawskie. Trafił do aresztu. Pozostał w nim mimo poręczeń składanych przez ówczesnych parlamentarzystów PiS.

Wczoraj przed salą rozpraw stał kordon policji i kilkudziesięciu kibiców Legii. Ani oni, ani media nie mogli uczestniczyć w procesie, bo sędzia Monika Jankowska utajniła rozprawę. "Staruch" przyznał się do winy i zdecydował się dobrowolnie poddać karze. Sąd skazał go na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć, 5,2 tys. zł grzywny i naprawienie szkód.

- Ta kara jest adekwatna do zawinienia, stopnia stołecznej szkodliwości, a kibic nie był wcześniej karany - mówi Monika Lewandowska ze stołecznej prokuratury.

- Nie wiem, czy klient będzie się odwoływał od wyroku - powiedział adwokat "Starucha" Mikołaj Wojciechowski.

Lider kibiców Legii czeka jeszcze na rozpoczęcie procesu w sprawie naruszenia nietykalności piłkarza Legii Jakuba Rzeźniczaka. A prokuratura w Bydgoszczy kończy śledztwo dotyczące wtargnięcia kibiców Legii na stadion Zawiszy po meczu o Puchar Polski. Zarzuty usłyszał m.in. "Staruch". Akt oskarżenia ma trafić do sądu w tym roku.