Chodzi o pieniądze z programu „Innowacyjna gospodarka" na integrację systemów informatycznych współpracujących ze sobą przedsiębiorstw. Firma ubiegająca się o dofinansowanie musi dostosować własny system do systemów co najmniej dwóch innych przedsiębiorstw. Kooperujące ze sobą mikro, małe i średnie firmy mogą pozyskać od 20 tys. do 2 mln zł.

Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, która rozdziela te granty, ogłosiła wyniki szóstego już konkursu. Tym razem dofinansowanie – 87 mln zł – przyznano 202 firmom, m.in. YES Biżuteria i Travelplanet. pl. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że był to szósty z rzędu konkurs, w którym nie wykorzystano budżetu (tym razem wynosił on 183 mln zł). To tym bardziej zastanawiające, że poza jednym naborem (w 2009 r.) firmy zawsze wnioskowały o więcej, niż wynosiła dostępna pula. W efekcie podpisano dopiero umowy na 17 proc. pieniędzy (jest ich 460 mln euro, w tym 391 mln euro z Brukseli), a wydano niecałe 8 proc. Dlaczego tak się dzieje?

– Przedsiębiorcy często składają projekty typu B2C (business to consumer), a nie B2B (business to business), jakich oczekujemy – mówi „Rz" Patrycja Zielińska, wiceprezes PARP. – Nie przejawiają też wielkiej potrzeby współpracy z innymi firmami – dodaje. – Przedsiębiorcy w Polsce w ogóle niezbyt chętnie współpracują, a w tym przypadku, kiedy współpraca musi mieć wymiar elektroniczny, jest to dodatkowe utrudnienie – wtóruje Danuta Jabłońska, prezes Grupy Doradczej BDKM.

Z kolei resort rozwoju regionalnego wskazuje, że konstrukcja tych dotacji wymaga zaangażowania w projektach dużej liczby firm. Tylko na podstawie 760 zawartych dotychczas umów systemy informatyczne zintegruje 7300 przedsiębiorstw. Ministerstwo przyznaje jednak, że potrzeby firm na te dotacje oszacowano zbyt optymistycznie. – Dlatego przesunęliśmy już 51 mln euro na inne dotacje dla przedsiębiorców – tłumaczy Iwona Wendel, wiceminister rozwoju regionalnego.

Kolejny konkurs o te granty odbędzie się w październiku. Zdaniem Jabłońskiej warto jednak zastanowić się nad tzw. ciągłym trybem przyjmowania aplikacji o te środki. – Szkoda, że nabór wniosków nie jest prowadzony w sposób ciągły, a tylko dwa razy w roku (i to przez bardzo krótki czas, w 2011 roku za każdym razem około trzech tygodni). Czekanie pół roku na złożenie wniosku, a potem kilka miesięcy na jego rozpatrzenie, prawdopodobnie zniechęca niektórych przedsiębiorców. Tym bardziej że dofinansowanie nie jest takie duże (wynosi średnio 400 – 500 tys. zł) – tłumaczy ekspertka.

Wstępnie dwa nabory PARP zaplanowała też w 2012 roku.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora a.osiecki@rp.pl