Część działań związkowcy chcą realizować w godzinach pracy. Firmy uważają, że nadużywają swoich praw.

– Owszem, mamy liczne przykłady, że pracodawcy nie chcą udzielać doraźnych zwolnień. Problem wynika z interpretacji przepisów, które pozwalają na zwolnienie z obowiązków naszych członków – mówi Marcin Zieleniecki z działu prawnego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.

[srodtytul]Spór o doraźność[/srodtytul]

Chodzi o powody, które uzasadniają zwolnienie i czas jego trwania. Zgodnie z art. 25 ust. 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=162202]ustawy o związkach zawodowych[/link] pracownik ma prawo do zwolnienia od pracy z zachowaniem prawa do wynagrodzenia na czas niezbędny do wykonania doraźnej czynności wynikającej z jego funkcji związkowej poza zakładem, jeżeli nie może ona być wykonana w czasie wolnym od pracy.

Ostatnio do redakcji „Rz” dotarł sygnał o odmowie udzielenia ekspertowi związkowemu zwolnienia na udział w pracach zespołu doraźnego ds. pracowników samorządowych i służby cywilnej działającego przy Komisji Trójstronnej ds. Społeczno-Gospodarczych.

Pracodawca – naczelnik urzędu skarbowego – uznał, że udział w posiedzeniach komisji nie wynikał z pełnionej przez tę osobę funkcji związkowej, nie było więc podstaw do udzielenia zwolnienia. Wobec tego udział w posiedzeniach Komisji Trójstronnej został uznany za nieobecność nieusprawiedliwioną, a pracownik wezwany do zwrotu wynagrodzenia za ten czas.

– Oczywiście, że pracodawcy spotykają się z nadużyciami osób, które pod pretekstem wykonywania doraźnych czynności związkowych nie pracują. Sama możliwość zwalniania jest uzasadniona, pracodawca powinien udzielać zwolnienia np. na czas sprawy sądowej, w której uczestniczy przedstawiciel organizacji. Coraz częściej jednak związki robią sobie w czasie pracy zebrania czy szkolenia– mówi Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP. Dodaje, że firmy odmawiają zgody albo zmieniają harmonogramy, by związkowcy mogli spotykać się poza godzinami pracy.

[srodtytul]Bo się należy[/srodtytul]

Innym problemem jest, zdaniem pracodawców, lakoniczność wniosków, jakie przedstawia związkowiec. Często bywa podany tylko numer artykułu ustawy o związkach zawodowych, a to przecież za mało.

Przedsiębiorca nie chce weryfikować, ale większy zasób informacji pozwoli mu podjąć decyzję o zgodzie na nieobecność. Często np. pod pretekstem działania doraźnego związkowcy chcą wyjechać na szkolenie, nawet kilkudniowe. Tak nie powinno być i pracodawcy odmawiają zgody. Najczęściej pracownik ją respektuje, by nie narazić się na ostry konflikt, który może się zakończyć zwolnieniem z pracy.

Związki zawodowe niewiele mogą zrobić poza protestami. Szef Sekcji Krajowej Pracowników Skarbowych chce sprawą zainteresować rzecznika praw obywatelskich.

– Jeśli pracodawca zakwestionuje zasadność zwolnienia, to działamy perswazyjnie. Nasz dział prawny przy Komisji Krajowej przygotowuje pisma, w których podajemy nasze argumenty. Nie prowadziliśmy statystyki, ile z nich było skutecznych, ale sądzę, że większość tych pism pomogło rozwiązać problem – mówi Marcin Zieleniecki.

[ramka]

[b]prof. Jerzy Wratny - Uniwersytet Rzeszowski[/b]

Sam art. 25 ust. 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=162202]ustawy o związkach zawodowych[/link] mówi o czynności doraźnej wynikającej z funkcji związkowej. Czynność doraźna oznacza taką, której nie można zaplanować, wykonać w innym czasie i którą należy zrealizować natychmiast, bez zwłoki. Tak więc całodzienne albo kilkudniowe absencje nie mogą uzasadniać ani usprawiedliwiać nieobecności w pracy w związku z działalnością związkową. Poza tym wniosek o zwolnienie musi mieć oparcie formalne. Owszem, ktoś może pełnić funkcję eksperta, ale powinno to wynikać z jakiejś wewnętrznej uchwały czy innego aktu, który taką funkcję powierza. Z wnioskiem o zwolnienie może wystąpić sam związkowiec lub organizacja, w której działa.[/ramka]