Związki zawodowe nadal nie wahają się używać urlopów na żądanie w walce o interesy pracowników.
Kilka dni temu te działające w energetycznym koncernie Enea wezwali pracowników, by w ramach tzw. obywatelskiego nieposłuszeństwa po ewentualnej sprzedaży firmy wyrazili swój sprzeciw dwudniową absencją w pracy. Tymczasem [b]w Sejmie w komisji „Przyjazne państwo” trwają prace nad zmianą w kodeksie pracy przepisów o urlopach na żądanie, tak by nie mogły być wykorzystywane wbrew interesom pracodawcy.[/b]
Na wczorajszym posiedzeniu komisji Pracodawcy RP zmodyfikowali swoje zamysły.
Zaproponowali, by pracownik musiał zawiadamiać pracodawcę o zamiarze skorzystania z urlopu na żądanie przed rozpoczęciem pracy. Poprzednio zgłaszali postulat, by musiał powiadamiać firmę w przeddzień planowanej nieobecności.
Takie rozwiązanie skrytykowała Eugenia Gienicznko, dyrektor Departamentu Prawa Pracy w Ministerstwie Pracy. Jej zdaniem w większości firm kadry i administracja zaczynają pracę jednocześnie z tzw. produkcją. Powstaje więc problem, w jaki sposób pracownik przed rozpoczęciem pracy miałby powiadamiać o skorzystaniu z urlopu na żądanie i uzyskiwać ewentualną zgodę na nieobecność w tym dniu.
Jej zdaniem nie ma różnicy między pracownikiem, który zachoruje i dostanie zwolnienie lekarskie, a pracownikiem, który ma zamiar z innego powodu nie zjawić się w firmie. Chory zaś zgodnie z rozporządzeniem może powiadomić o zwolnieniu najpóźniej w drugim dniu nieobecności. Nie ma zatem powodu, aby odmienne traktować osoby, które decydują się wziąć urlop na żądanie.
Pracodawcy RP chcą wprowadzić zasadę, że będzie można odmówić urlopu na żądanie. Taka opcja miałaby być możliwa z powodu szczególnych potrzeb zakładu, jeżeli nieobecność pracownika spowodowałaby istotne zakłócenia toku pracy.
– Chcemy wprowadzić rozwiązania takie jak przewidziane dla odwołań ze zwykłego urlopu czy dla przesunięcia jego terminu – mówi Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP.
[wyimek]Przedsiębiorcy proponują tylko dwa dni wolnego na żądanie[/wyimek]
Przedsiębiorcy podtrzymują propozycję zmniejszenia liczby dni tzw. urlopu na żądanie. Zaproponowali, [b]by w ciągu roku pracownicy zamiast obecnych czterech mieli tylko dwa dni takiego urlopu.[/b] Ich zdaniem, nawet gdy dojdzie do wykorzystania urlopu na potrzeby quasi-akcji strajkowej, to jej wymiar będzie ograniczony.
Inne podejście do tej propozycji mają przedstawiciele Ministerstwa Pracy. Ich zdaniem nie należy zmniejszać liczby dni takiego wolnego, warto się jednak zastanowić nad takim rozwiązaniem, aby w każdym kwartale można było wykorzystać tylko jeden dzień takiego urlopu.
Departament Prawa Pracy MP zaproponował także zmianę charakteru niewykorzystanego w danym roku urlopu na żądanie. Zgodnie z obecnymi przepisami nie wchodzi on do puli tzw. zaległego urlopu, który musi być wykorzystany do końca pierwszego kwartału roku następnego. Takie dni mogą być wykorzystane w dowolnym terminie jako tzw. urlop bieżący.
Ministerstwo Pracy proponuje teraz, aby niewykorzystany urlop na żądanie jako zwykły urlop musiał być wykorzystany do 31 marca roku następnego.
[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora, [mail=t.zalewski@rp.pl]t.zalewski@rp.pl[/mail][/i]