Takie stanowisko zajęły sądy rozstrzygające pozew pewnej właścicielki zakładu pogrzebowego przeciwko konkurentowi z lokalnego rynku.
Rodzinny konflikt w tle
Katarzyna W. prowadzi zakład pogrzebowy, a jednocześnie nieodpłatnie administruje miejscowym parafialnym cmentarzem. Wacław R. to były małżonek jej matki i przedsiębiorca z tej samej, funeralnej branży. Od kilku lat są w konflikcie o charakterze osobistym i majątkowym – to konsekwencja sporu, jaki wybuchł pomiędzy byłymi małżonkami.
Pewnego dnia proboszcz parafii pokazał Katarzynie W. pismo, jakie otrzymał od Wacława R. Takie samo zostało wysłane do Kurii Metropolitarnej. R. podważał w nim wiarygodność, uczciwość i moralność Katarzyny W. jako przedsiębiorcy pogrzebowego i administratorki cmentarza.
„(...) młoda osoba, skąpo ubrana, o bogatej przeszłości moralnej (lub mało wspólnego mającej z moralnością)", „(...) opiekę nad córką przejął ojciec niezrównoważony psychicznie", „córka bez opieki obrała prostą drogę jaką jest »najstarszy zawód świata« z przygodnie poznanymi mężczyznami", „(...) zaczęła przychodzić do pracy wyzywająco ubrana i romansować z pracownikami, przywłaszczać utargi", „manipulowały ludźmi, zastraszały ich i dopuszczały się oszustw finansowych", „dopuściły się malwersacji i przywłaszczenia olbrzymich kwot pieniężnych" – to tylko niektóre sformułowania, które oburzyły Katarzynę W.
Autor pisma nie owijał w bawełnę: „Żenujące jest to, że takie osoby zasłużyły i zostały obdarzone zaufaniem władz kościoła. Nieprawdopodobne jest wręcz, by władze kościelne nie wiedziały nic o tych paniach. Na pewne stanowiska i obowiązki wybiera się osoby godne zaufania, które są wzorem dla społeczności, mają nieposzlakowaną opinię i reprezentują sobą to co godziwe i wartościowe w człowieku. W tym wypadku tak nie jest". Do pisma była dołączona fotografia przedstawiająca budynek, na którym widniał napis sugerujący niemoralne prowadzenie się Katarzyny W.
Kobieta musiała sporządzić pismo z odpowiedziami na zarzuty. Oczywiście wskazywała, że podane przez Wacława R. okoliczności były nieprawdziwe. Zmuszona była jednak przedstawić szczegóły swego życia prywatnego. To i rozmowa z księdzem wywołało u niej uczucie wstydu i rozżalenia.
W pozwie zażądała, by sąd zobowiązał Wacława R. do przesłania na adres parafii i Kurii listu poleconego z oświadczeniem, iż w swoim donosie podał nieprawdziwe informacje, naruszające dobre imię i godność powódki. A wszystko po to, by przedstawić ją w niekorzystnym świetle i doprowadzić do zerwania współpracy jej firmy z władzami kościelnymi. Oprócz tego Katarzyna W. żądała 10 tys. zł zadośćuczynienia i zwrotu kosztów postępowania.
Wyrok nie zadowolił żadnej ze stron
Sąd Okręgowy w Katowicach uznał, że pismo pozwanego naruszyło dobre imię powódki i jej prawo do prywatności i intymności. Wyłania się z niego bowiem obraz powódki jako oszustki, złodziejki i osoby o niekorzystnej reputacji. Było to działanie bezprawne i zawinione. Pozwany nie przedstawił żadnych wiarygodnych dowodów na prawdziwość zarzutów stawianych powódce i niekorzystnych informacji na temat jej życia prywatnego.
Sąd uznał za usprawiedliwione co do zasady żądanie zadośćuczynienia, ale zasądził mniej niż chciała. W ocenie sądu 3 tys. zł to kwota adekwatna do stopnia naruszenia dóbr osobistych Katarzyny W. oraz stopnia winy Wacława R. Zwłaszcza, że pozwany został też zobowiązany do zaniechania rozpowszechniania nieprawdziwych informacji na temat powódki.
Wyrok zaskarżyły obie strony. Katarzyna W. uważała, że zasądzone zadośćuczynienie jest rażąco niskie i nie będzie dla pozwanego żadną dolegliwością, gdyż jak wynikało z jego zeznań, należy do bardzo majętnych osób.
Z kolei Wacław R. wskazywał w apelacji m.in., że nie działał bezprawnie, bo jego wypowiedź na temat powódki stanowiła jedynie konstruktywną krytykę opartą na faktach. Jak stwierdził, biorąc pod uwagę zebrane dowody, miał prawo do oceny zachowań powódki jako niewłaściwych i uchybiających godności prowadzonej przez nią działalności gospodarczej.
Napis na murze to nie dowód
Sąd apelacyjny uwzględnił tylko apelację powódki. Zauważył, że pozwany sam przyznał, iż jest jednym z największym przedsiębiorców pogrzebowych w Polsce. 3 tys. zł to dla niego kwota symboliczna. Tymczasem zadośćuczynienie powinno być odczuwalnym wydatkiem finansowym, a ponadto spełniać funkcję prewencyjną, uwzględniającą stopień zawinienia naruszyciela. Dlatego podwyższył je do 10 tys. zł.
Apelacja Wacława R. została oddalona. Sąd uznał, że zeznania świadków zgłoszonych przez Wacława R. nie potwierdziły zarzutów pozwanego stawianych powódce w tym piśmie. Jedynie jeden świadek zeznał, że w czasie kiedy powódka była zatrudniona u pozwanego ten zwracał jej uwagę na niestosowność ubioru (zbyt krótkie sukienki). Okoliczność ta nie pozwala na uznanie pisma pozwanego, o jakim mowa za uzasadnioną krytykę przedsiębiorcy zajmującego się usługami pogrzebowymi, jeśli wziąć pod uwagę, że zdarzenie to miało miejsce wiele lat temu.
Za niezrozumiałe uznał SA, dlaczego skarżący nie uznaje za naruszenie dóbr osobistych powódki przypisywania jej uprawiania „najstarszego zawodu świata", romansowania z pracownikami, przywłaszczania utargów, oszustw finansowych i przywłaszczania ogromnych kwot pieniężnych mimo że na poparcie tych twierdzeń nie przytoczył żadnych dowodów poza swoimi zeznaniami oraz wyroku dotyczącego zasądzenia należności z tytułu rozliczeń wynikających z prowadzonych przez strony działalności gospodarczych. To samo dotyczy przypisywania członkom rodziny powódki pejoratywnych cech, tj. niezrównoważenia psychicznego ojca powódki czy braku wiedzy na temat ojca syna powódki.
– Powoływanie się na napis na murze nie jest dostateczne do uznania zachowania pozwanego za zgodne z zasadami współżycia społecznego. Nie sposób bowiem tego rodzaju napisów uznać za wiarygodne źródło informacji, zwłaszcza dla byłego członka rodziny powódki jakim jest pozwany – stwierdził SA.
W jego ocenie nie chodziło wcale o krytykę powódki w celu ochrony godności zawodu przedsiębiorcy pogrzebowego, lecz zaszkodzenie jej jako osobie prowadzącej konkurencyjna działalność gospodarczą.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Ka towicach z 19 września 2018 r. jest prawomocny.
—Dorota Gajos-Kaniewska
Sygnatura akt:I ACa 247/18