[b]Kierowca zatrudniony na umowę o pracę jest osobistym szoferem dyrektora firmy. Na jego zadania składają się krótkie przejazdy z przełożonym po Warszawie i oczekiwanie na niego w różnych miejscach. Do niedawna pracę wykonywaną po ponad ośmiu godzinach rozliczano mu jako godziny nadliczbowe według kodeksu pracy. Kilka miesięcy temu firma wprowadziła nowe reguły.

Można je zilustrować następująco: 9 – 17 ośmiogodzinny dzień pracy, 17 – 19 oczekiwanie na szefa w biurze traktowane jako dyżur, 19 – 19.20 przejazd do restauracji traktowany jako godziny nadliczbowe, 19.20 – 22 oczekiwanie pod restauracją będące dyżurem, 22 – 22.20 odwiezienie szefa do domu minus 20 minut nadliczbówki.

Mimo 15 godzin spędzonych w pracy szoferowi nalicza się sześć godzin dyżuru i jedną nadgodzinę, oprócz ośmiu godzin zasadniczego dnia pracy. Godzina dyżuru płatna jest jak zwykła robocza. Czy firma nie obchodzi limitów czasu pracy oraz dobowego i tygodniowego odpoczynku?[/b]

Zgodnie z art. 6 ust. 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?n=1&id=173274]ustawy z 16 kwietnia 2004 r. o czasie pracy kierowców (DzU z 2004 r. nr 92, poz. 879 ze zm.)[/link] czasem pracy kierowcy jest również ten poza przyjętym rozkładem, w którym szofer pozostaje na stanowisku w gotowości do wykonywania zadań. W szczególności gdy czeka na załadunek lub rozładunek, których przewidywany czas trwania nie jest znany kierowcy przed wyjazdem albo przed rozpoczęciem tego okresu.

Z pytania wynika, że czas pozostawania w gotowości szofer zna przed wyjazdem. Dlatego oczekiwanie na szefa w biurze (17 – 19) i pod restauracją jest traktowane jako dyżur zgodnie z art. 9 ust. 1 ustawy, a świadczenia przysługujące kierowcy firma nalicza prawidłowo.

Jeżeli jednak pracę będzie wykonywał w podobny sposób każdego dnia, czyli rozpoczynał o 9 i kończył o 22.20, to nie ma zapewnionego minimalnego 11-godzinnego odpoczynku dobowego.

[i]Marcin Leki jest starszym inspektorem pracy w Okręgowym Inspektoracie Pracy w Poznaniu[/i]