Social lending, bo tak nazywają się wspomniane pożyczki, są coraz bardziej popularne w Polsce. W tym roku obchodzą w naszym kraju drugie urodziny. Ta wciąż mało znana w Polsce idea pożyczania pieniędzy bez pośrednictwa instytucji finansowych zdobyła ogromną popularność w Europie Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych.

Oddział rezerwy federalnej w San Francisco prognozuje, że wartość światowego rynku social lending w 2010 roku może osiągnąć nawet 5,8 mld dolarów. [b]Są to pożyczki udzielane przez osoby prywatne innym osobom prywatnym, dodatkowo przez Internet, na łamach portalu obsługującego cały proceder. [/b] Pieniądze przekazywane są przez inwestorów na ich konto inwestorskie w portalu socjal lending, którzy sami decydują (niczym bankierzy), czyją pożyczkę dzięki tym środkom sfinansować. Warto dodać, że cały mechanizm oparty jest na anonimowości, to znaczy ani pożyczkobiorcy, ani pożyczkodawcy się nie znają.

[srodtytul]Internetowa koncepcja [/srodtytul]

W zderzeniu z rzeczywistością banków wiele młodych osób, chcących zaciągnąć niewielką i krótkotrwałą pożyczkę, często ma do wyboru systemy typu Provident lub proszenie o pożyczkę wśród znajomych czy rodziny. Serwisy sociallendingowe (pożyczek społecznościowych) pozwalają nie tylko oszczędzić skrępowania wywołanego proszeniem o pożyczkę, ale również niepotrzebnie absurdalnych odsetek.

Mają wiele atutów – przede wszystkim krótki czas ich otrzymania, uproszczone procedury, brak konieczności dostarczania dużej ilości dokumentów, niskie oprocentowanie.

To kryzys i zaostrzająca się polityka banków zmuszają konsumentów do szukania innych możliwości inwestowania i zdobywania kapitału. Pożyczki społecznościowe stają się atrakcyjną alternatywą wobec banków. Jak wynika z niezależnych ekspertyz, aż 72 proc. Polaków przyznaje, że sposób komunikowania banków często wprowadza klientów w błąd.

– Banki same komplikują swoją sytuację przez wykluczającą się komunikację. Z jednej strony podwyższają wymagania wobec swoich klientów, z drugiej uatrakcyjniają przekazy reklamowe i promocje – twierdzi Przemysław Mościcki, prezes zarządu Smava Poland.

[ramka][b]Ważne [/b]

Social Lending jest zdecydowaną konkurencją dla lokat bankowych. Na tych można zarobić od 1 proc. do 6 proc. w skali roku. Pożyczki społecznościowe oferują roczną stopę zwrotu z inwestycji na poziomie 20 proc.[/ramka]

Instytucje finansowe bowiem, mimo światowego kryzysu gospodarczego, oferują bogatą paletę promocji pożyczek gotówkowych. Jednak w rzeczywistości zaciągnięcie kredytu wcale nie jest takie proste i tanie, jak sugeruje przekaz reklamowy. Bardzo wysokie zabezpieczenia bankowe sprawiają, że nie każdy może sobie pozwolić na przygodę z tą instytucją.

Analitycy finansowi, którzy sprawdzili ofertę pożyczek gotówkowych oferowanych przez banki w Polsce, twierdzą, że przeciętna rzeczywista stopa oprocentowania takiej usługi stanowi ok. 33 proc. Tymczasem w przypadku social lending, oprocentowanie waha się, w zależności od ratingu pożyczkobiorcy, między 10 a 20 proc. Średnie oprocentowanie wynosi 14 proc.

[srodtytul]Dla młodego biznesmena...[/srodtytul]

Pożyczki społecznościowe są przeznaczone raczej dla małego biznesu, chociażby ze względu na wysokość przyznawanych pieniędzy – od 100 do 100 000 zł. Jest to jednak ciekawa alternatywa dla sfinansowania start-upów lub dofinansowania istniejącej już firmy. Ale nie tylko. Już sama nazwa tego produktu wskazuje, że jest on dostępny dla bardzo dużej grupy odbiorców.

Idea zdobycia kapitału polega na stworzeniu projektu swojej inwestycji. Najpierw zatem trzeba określić wysokość pożyczki, a także cel, na jaki są potrzebne pieniądze. To pożyczkobiorca określa czas spłaty zaciągniętych zobowiązań oraz propozycję odsetek dla potencjalnego inwestora. Jeżeli stworzy wystarczająco atrakcyjną ofertę, zgłoszą się do niego potencjalni pożyczkodawcy. Są nimi osoby fizyczne, które chcą zainwestować swoje nadwyżki finansowe.

W Polsce pieniądze można pożyczyć za pośrednictwem m.in. serwisu [link=http://www.Smava.pl]Smava.pl[/link] i [link=http://www.Finansowo.pl]Finansowo.pl[/link].

[srodtytul]... i dla mających nadwyżki[/srodtytul]

Także osoby, które posiadają nadwyżki finansowe, powinny zainteresować się programem pożyczek społecznościowych. Potencjalni inwestorzy mogą dowolnie wybierać projekty oferowane przez pożyczkobiorców i dotować je własnymi środkami. Ci, którzy nie boją się ryzyka, liczą natomiast na szybki zysk, inwestowali dotąd np. na giełdzie, teraz zaś mogą spróbować zarobić, pożyczając swoje pieniądze osobom, których nie widzieli nigdy w życiu.

[ramka][b]Liczby mówią same za siebie[/b]

[b]Wartość europejskiego rynku social lending w 2008 roku wyniosła 55 mln euro, a amerykańskiego – 179 mln dolarów. Z kolei wartość polskiego rynku przekroczyła w ubiegłym roku 21 mln zł[/b], a średni roczny wzrost obrotów portali pożyczek społecznościowych w Polsce wynosi ok. 20 proc.

Analitycy przewidują, że pod koniec 2010 roku cały światowy rynek pożyczek społecznościowych będzie wart prawie 6 mld dolarów. To dużo, bo obecnie idea social lending wyceniana jest na ok. 800 mln dolarów. W Europie dominują dwaj pionierzy: niemiecka Smava i angielska Zopa.

W naszym kraju obecnie pieniądze od innych użytkowników Internetu możemy pożyczyć za pośrednictwem m.in. serwisu Finansowo.pl i młodszego gracza

– spółki córki niemieckiego potentata social lending [link=http://www.Smava.de]Smava.de[/link]

– wrocławskiej [link=http://www.Smava.pl]Smava.pl[/link].[/ramka]

[srodtytul]Ryzyko można zminimalizować [/srodtytul]

Tego typu platformy są dość bezpieczne, oczywiście w zależności od tego, jaką politykę bezpieczeństwa prowadzą. Niektóre portale stosują minimalne zabezpieczenia, wskutek czego znacząco wzrasta poziom ryzyka inwestycyjnego. Wiele jednak weryfikuje tożsamość, żąda zaświadczenia o zarobkach i stosuje ekspercki model scoringowy wykonany przez BIK (to system oceny wiarygodności klienta).

Tego typu zabezpieczenia, które są narzucane na pożyczkobiorców, minimalizują ryzyko nieudanej inwestycji w postaci braku spłaty zaciągniętej pożyczki przez pożyczkobiorcę.