Pracodawcy mogą zapewnić sobie możliwość dokonania zwolnień i czekać na zamówienia. Dzięki temu, gdy powróci koniunktura, mają pracowników do nowych zleceń.
– Ustawa o zwolnieniach grupowych mówi tylko o tym, jaki okres musi upłynąć od zawarcia porozumienia ze związkami lub przedstawicielami pracowników do wręczenia pierwszych wypowiedzeń. Nie ma natomiast mowy, do kiedy redukcja musi się odbyć. Widziałem porozumienia, które pozwalały na zwolnienia w ciągu 12 miesięcy. Tak było np. w Telekomunikacji – mówi Witold Orłowski.
Ten sposób podpowiada także Witold Polkowski doradzający Konfederacji Pracodawców Polskich. Jego zdaniem, skoro związki zawodowe zapewniają sobie możliwość strajku i potem w dogodnym momencie mogą użyć tego argumentu w sporze, to pracodawcy mogą postępować podobnie z procedurą zwolnień grupowych.
– Należy więc mieć ją w odwodzie i korzystać z niej stopniowo, w razie potrzeby – mówi Witold Polkowski.
Pracownicy po zwolnieniach grupowych mają zagwarantowany powrót do pracy. W razie ponownego zatrudniania w tej samej grupie zawodowej pracodawca powinien się zwrócić najpierw właśnie do nich.
Takie rozwiązanie zwiększa pewność siebie pracowników. Wiedzą, że mogą zyskać odprawę i zatrudnienie, gdy nie zgodzą się na wycofanie wypowiedzenia. Firmy próbują się przed tym bronić, ale mają małe możliwości działania.
– Można ewentualnie potraktować propozycję wycofania wypowiedzenia jako ofertę ponownego zatrudnienia. Takie działanie wykraczałoby jednak poza ustawę. W pewnych sytuacjach mogłoby być uznane za korzystniejsze dla pracownika niż rozwiązania w ramach obowiązujących przepisów. Jednak nie zawsze oferta złożona tak wcześnie bez zgłoszenia przez pracownika chęci powrotu będzie traktowana przez sąd jako korzystna dla niego – uważa Katarzyna Dulewicz, radca prawny CMS Cameron McKenna.
– W praktyce pracodawcy oferują powracającym gorsze warunki płacowe, by chociaż trochę odbić sobie wydatki na odprawy – mówi Witold Polkowski.