Takie wnioski płyną z kontroli przeprowadzonych w przedsiębiorstwach przez Państwową Inspekcję Pracy, do których dotarła „Rz”.

Z przeprowadzonych przez inspektorów kontroli (w 1087 firmach zatrudniających 140 tys. pracowników) wynika, że aż 76 proc. pracodawców nie udzieliło pracownikom należnych urlopów wypoczynkowych w 2008 r. i w I kwartale 2009 r.

[srodtytul]Mniej niż dwa tygodnie[/srodtytul]

Aż co trzecia firma pozwalała na wypoczynek krótszy niż dwa tygodnie, oszczędzając w ten sposób na świadczeniach urlopowych lub tzw. gruszy.

– Firma często nie udziela wolnego w danym roku kalendarzowym, bo zatrudnia za mało ludzi w stosunku do potrzeb – mówi rzecznik Głównego Inspektoratu Pracy Danuta Rutkowska.

Z tego samego powodu podwładni często nie mogą iść na urlop zaległy. Monika Ulatowska ze Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia jest zdania, że gdyby obowiązywały już projektowane zmiany w zatrudnianiu tymczasowym, łatwiej byłoby uzupełnić niedobór kadr. Wtedy bowiem nawet przedsiębiorstwo, w którym niedawno była grupowa redukcja personelu, mogłoby wypożyczyć pracownika z agencji. Obecnie jest to niemożliwe.

– Nie tylko pracodawcy są winni tego, że nie udziela się urlopów – mówi Lesław Wiśniewski z „Solidarności”. – Często sami pracownicy nie chcą wykorzystać urlopu do końca marca następnego roku.

Potwierdza to Dawid Baran z Okręgowej Inspekcji Pracy w Rzeszowie.

– Ludzie w ten sposób reagują na kryzys. Obawiają się, że jeśli pójdą na urlop, dadzą sygnał, że firma może się bez nich obejść – tłumaczy.

Pracodawcom jednak nie opłaca się przymykać oka na nieterminowe wykorzystywanie wolnego przez załogę. Według rzeczniczki GIP jeśli pracodawca zgodzi się, żeby pracownik wybrał się na urlop za poprzednie lata nie w ustawowym terminie, lecz później, popełnia wykroczenie.

[srodtytul]W kryzysie na bezpłatne[/srodtytul]

Z kontroli PIP wynika również, że pod koniec zeszłego i w pierwszym kwartale tego roku coraz częściej firmy, w których zmniejszyła się produkcja, przymusowo wysyłają pracowników na urlopy bezpłatne. Okręgowi inspektorzy pracy twierdzą, że choć brak jeszcze szczegółowych danych o skali tego zjawiska, można oszacować, iż dzieje się tak w co szóstej firmie.

– Nie jest to niezgodne z prawem. Lepiej przecież, aby pracownik przez określony czas był na urlopie bezpłatnym, niż gdyby jego firma miała upaść, a on nieodwracalnie stracić zatrudnienie. Pracodawcy jednak często zapominają, że do zalegalizowania takiego urlopu konieczny jest pisemny wniosek podwładnego – podkreśla Agnieszka Fedor, adwokat i doradca w kancelarii WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr.

Przypomina, że bez tego udzielenie bezpłatnych dni wolnych będzie nieskutecznie. A to oznacza, że pracodawca będzie musiał zapłacić za nie podwładnemu wynagrodzenie. Będzie tak nawet wtedy, gdy firma uzgodni z zakładową organizacją związkową wysłanie załogi na bezpłatne urlopy, ale zapomni o odebraniu indywidualnej zgody od każdego urlopowanego.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[mail=i.rakowska@rp.pl]i.rakowska@rp.pl[/mail][/i]