Czego trzeba unikać i co uchroni przedsiębiorcę przed potencjalnymi problemami. Sprawdźmy.
[srodtytul]1 Liczy się forma umowy[/srodtytul]
Nie jest prawdą, że forma umowy nie jest ważna, byleby była zgoda. Zasadą prawa autorskiego jest to, że [b]obrót prawami autorskimi następuje na podstawie umów sporządzonych w formie pisemnej. Niezachowanie tej formy może prowadzić do nieważności czynności prawnej. [/b]Tylko wyjątkowo brak formy pisemnej, przy przenoszeniu praw autorskich, można poczytać jako chęć udzielenia przez uprawnionego licencji niewyłącznej do danego utworu.
W związku z tym za właściwą formę obrotu prawami na dobrach niematerialnych nie może być uznana ani forma faktury, e-mailu lub ustaleń ustnych. Nie tylko bowiem nie odpowiadają one wszystkim wymogom sformułowanym w przepisach prawa, ale i nie zapewniają w dostatecznym stopniu precyzji zapisom o warunkach wykorzystania.
Zastrzeżenie to jest tym bardziej aktualne w przypadku nabywania praw do materiałów reklamowych, gdzie mamy do czynienia nie tylko z prawami autorskimi (ewentualnie prawami do artystycznych wykonań), ale i niekiedy z prawem do ochrony znaków towarowych, prawem do wizerunku bądź innymi prawami na dobrach niematerialnych.
[srodtytul]2 Sama zapłata często nie wystarczy [/srodtytul]
Zapłacić można tylko za stworzenie danego utworu, ale już nie za możliwość korzystania z praw do niego. Dość częstym błędem jest poprzestawanie na zapłacie tylko za wykonanie dzieła (często na podstawie faktury zatytułowanej np. „wykonanie reklamy”). Niestety, to nie jest wystarczające do tego, by stosowne prawa przeszły na nabywcę. Poza tym – nawet jeśli zapłacimy za prawa, to nigdy do końca nie będziemy wiedzieć, w jakim zakresie je nabyliśmy.
[srodtytul]3 Zamówienie to za mało [/srodtytul]
Kolejny mit wywodzi się zapewne z fascynacji wielu przedsiębiorców prawem amerykańskim i funkcjonującą tam instytucją „work for hire”, gdzie zamawiający przez sam fakt zamówienia utworu nabywa do niego wszelkie prawa autorskie. Poza nielicznymi wyjątkami opisanymi w polskiej ustawie, w szczególności przypadkiem nabycia praw autorskich do utworu pracowniczego, taki model nabywania praw u nas nie obowiązuje. Konieczne jest zatem uregulowanie kwestii nabycia praw w odrębnej (pisemnej) umowie.
[srodtytul]4 Trzeba uważać na opis[/srodtytul]
Aby nabyć wszelkie prawa do danego utworu lub materiału reklamowego, wystarczy wpisać do umowy, że nabywamy wszystkie prawa autorskie, na zawsze, na wszystkich polach eksploatacji znanych teraz lub które dopiero pojawią się w przyszłości. Nie jest to prawdziwe twierdzenie. Nie tylko bowiem forma przenoszenia praw autorskich jest ważna. Istotny jest również opis zakresu przenoszenia tych praw lub udzielania do nich licencji.
Istnieją dwa główne obostrzenia w swobodzie obrotu prawami autorskimi. Po pierwsze – przeniesienie praw następuje wyłącznie w zakresie (na polach eksploatacji) opisanych w umowie. To w interesie nabywcy jest, by zakres ten został ujęty jak najszerzej, ale zarazem szczegółowo i precyzyjnie – by w umowie zostały wskazane wszystkie planowane sposoby i metody wykorzystania praw. Po drugie – [b]umowa nie może przenieść praw autorskich na pola inne niż te, które są znane w chwili jej zawierania.[/b] Nieskuteczne zatem będą zapisy o przeniesienie wszystkich praw na wszystkie pola eksploatacji znane teraz i w przyszłości.
Warto również określić precyzyjnie, czy umowa ma dotyczyć przeniesienia praw (na czas nieokreślony – na zawsze), czy ma być to umowa licencji (na czas określony – i to jaki).
[srodtytul]5 Nie wszystko jest dozwolone[/srodtytul]
Nie jest też prawdą, że jeśli w umowie nabywamy wszystkie prawa autorskie, to możemy robić z danym utworem, co nam się żywnie podoba. Co do zasady [b]nabyć można wyłącznie autorskie prawa majątkowe – czyli prawo do korzystania, rozporządzania i czerpania korzyści z korzystania z danego utworu. [/b]Obok praw majątkowych istnieją jednak również autorskie prawa osobiste i prawa zależne. Pierwsze z nich związane są z takimi uprawnieniami twórcy, jak: prawo oznaczania jego autorstwa utworu, prawo do decydowania o sposobie i rzetelności wykorzystania utworu lub choćby prawo do ochrony integralności utworu. To właśnie twórca decyduje o wspomnianych kwestiach – w tym ma prawo pewnym działaniom nabywcy praw się sprzeciwić. Jeśli zatem chcemy wykorzystywać dany utwór, np. w reklamie, lub chcemy wykorzystać tylko fragment lub część utworu lub utwór chcemy skrócić, musimy to wyraźnie wskazać w umowie z twórcą.
[srodtytul]6 Zgoda musi być wyraźna [/srodtytul]
Również wiara w twierdzenie, że nabycie praw autorskich do fotografii lub materiału reklamowego, w ramach którego utrwalono wizerunek jakiejś osoby, obejmuje również zgodę osoby sportretowanej na wykorzystywanie jej wizerunku w ramach tej fotografii – może narazić nas na nieprzyjemności. Czym innym są bowiem prawa autorskie, a czym innym prawo do wizerunku. Nabycie jednych może, ale nie musi, oznaczać nabycia drugich. Sytuację komplikuje tu dodatkowo fakt, że prawo do wizerunku nie może być zbyte. Może jedynie zostać wydana zgoda na konkretne jego wykorzystanie. Dodatkowo zgoda ta może co do zasady być wydana tylko przez osobę portretowaną i nie może być to zgoda blankietowa. Co więcej, to na wykorzystującym ciążyć będzie obowiązek wykazania, że zgodę posiada i w jakim zakresie.[b] Powoływanie się zatem na zgodę domniemaną (w tym na to, że portretowany nie zgłaszał sprzeciwu) w większości wypadków może się okazać nieskuteczne.[/b]
[srodtytul]7 Trzeba oznaczyć autorstwo... [/srodtytul]
Myli się ten, kto uważa, że skoro w umowie autor nie zastrzegł, aby oznaczyć jego autorstwo, to nie musimy tego robić. Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych utrzymuje nakaz oznaczania autorstwa utworu nazwiskiem lub pseudonimem twórcy. Żadne zapisy umowne nie muszą być tu dodatkowo wprowadzane. Jeśli zatem chcemy, by utwór był rozpowszechniany anonimowo (zdjęcie na plakacie czy ulotce, utwór w ramach filmu reklamowego), a na taką anonimowość nie wskazuje powszechnie stosowany zwyczaj, to musimy zadbać o to, by stosowna zgoda została przez twórcę wydana (najlepiej w formie pisemnej).
[srodtytul]8 ... i ustalić zakres odpowiedzialności [/srodtytul]
To nie ja! Niech odpowiada ten, kto mi to sprzedał – tak chciałoby się bronić wielu przedsiębiorców, do których skierowano roszczenia o naruszenie praw autorskich. Zasłaniają się umową, w której twórca lub wykonawca reklamy zapewniają, że wszelkie prawa do materiału reklamowego nabyli, mają i przenoszą na nich.
Niestety, ta strategia może nie być skuteczna. Jeśli bowiem twórca lub wykonawca w rzeczywistości stosownych praw lub ich części nie nabył, to [b]sam zapis – jego zapewnienie – nie zwolni od odpowiedzialności za wykorzystanie danego materiału reklamowego.[/b] Przez samo zapewnienie praw tych bowiem nie nabędziemy.
[i]Autor jest szefem Departamentu Własności Intelektualnej & Nowych Technologii w Kancelarii Leśnodorski Ślusarek i Wspólnicy[/i]