W sposób widoczny mogliśmy to ostatnio obserwować w Polskim Radiu i Telewizji, gdzie wraz ze zmianą zarządu na zwolnienia lekarskie udało się byłe kierownictwo oraz niektórzy prominentni dziennikarze obu tych instytucji.
Samo zjawisko nie jest zresztą niczym niezwykłym, ponieważ występuje w wielu urzędach, chociażby samorządowych. Tak np. w Urzędzie m.st. Warszawy tuż po przyjściu Hanny Gronkiewicz-Waltz na zwolnienia poszło kilkudziesięciu urzędników.
[b]Pracownikom zagrożonym wypowiedzeniem ucieczki na zwolnienie lekarskie przynoszą ten konkretny efekt, że zgodnie z kodeksem pracy firma nie może ich zwolnić[/b] w czasie usprawiedliwionej nieobecności.
[srodtytul]Uwaga, zwalniam[/srodtytul]
Przepisy są tak skonstruowane, że zwolnienia z zaskoczenia bez konsultacji mogą przeprowadzać tylko małe firmy. Rzadko bowiem działają w nich związki zawodowe, a poza tym przepisy o tzw. zwolnieniach grupowych mają zastosowanie do pracodawców zatrudniających co najmniej 20 osób. O zamiarze zwolnienia związkowca lub pracownika, którego związek chroni, przełożony musi zawiadomić i czekać pięć dni na opinię w tej sprawie. To wystarczająco długo, by zainteresowany uciekł na zwolnienie. Pracodawcy od dawna domagają się przeniesienia procedury konsultacyjnej na czas po dokonaniu wypowiedzenia.
– Związek będzie mógł dotrzeć do pracodawcy z argumentami uzasadniającymi pozostawienie danej osoby w firmie, a pracodawca może cofnąć swoją decyzję. Brak zgody związku na zwolnienie i tak nie jest wiążący dla firmy – mówi Henryk Michałowicz, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.
W razie zwolnień grupowych muszą być przeprowadzone negocjacje, a informacja musi trafić do urzędu pracy. Jeżeli osoba spodziewająca się wypowiedzenia ucieknie na zwolnienie, może na nim przebywać nawet dziewięć miesięcy, zanim firma będzie miała prawo rozwiązać z nią umowę o pracę.
[srodtytul]Sito kontroli[/srodtytul]
Traktowanie zwolnień lekarskich jako sposobu ochrony stosunku pracy, chociaż w potocznej opinii rozpowszechnione i usprawiedliwione, w istocie powoduje negatywne społecznie następstwa. Przede wszystkim pociąga za sobą skutki finansowe w postaci wypłacania przez ZUS zasiłków chorobowych sięgających milionów złotych (patrz tabelka). Ubezpieczyciel kontroluje wprawdzie zwolnienia lekarskie, ale firmy, które zapowiadają lub przeprowadzają zwolnienia, nie są specjalnie monitorowane. Sygnałem mogłyby być zwiększone wypłaty świadczeń, jednakże na przeszkodzie stają sposoby rozliczania firmy z ubezpieczycielem.
– Poważne firmy same wypłacają zasiłki chorobowe swoich pracowników. Ich wysokość jest potrącana z odprowadzanych składek do ZUS. Sygnałem o zwiększonych absencjach mogłaby być niska składka odprowadzona przez płatnika, ale w wypadku dużych podmiotów nie zawsze tak jest – mówi Ewa Pancer, rzecznik gdańskiego oddziału ZUS.
ZUS ma własne komórki organizacyjne i system kontrolowania zwolnień lekarskich. Wszystkie zwolnienia są rejestrowane w systemie. Do weryfikacji dobiera się je losowo. ZUS może sprawdzać nie tylko stan zdrowia osoby przebywającej na zwolnieniu, ale także kontrolować ich dokumentację medyczną.
Lekarze ponoszą oczywiście odpowiedzialność za wystawianie zwolnień bez pokrycia. Jest to jednak tylko teoretyczna możliwość.
– Najbardziej dotkliwa sankcja ze strony ZUS może polegać na rocznym zakazie wystawiania zwolnień od pracy. Jednakże taka ewentualność jest ostatecznością – w ostatnich trzech latach na naszym terenie odnotowaliśmy pięć takich zakazów. Zwykle wystarcza zwrócenie uwagi, rozmowa. Takich przypadków jest kilkanaście w roku – mówi Ewa Pancer.
[srodtytul]Wywiadowca amator[/srodtytul]
Zanim sprawą lewych zwolnień zajmie się ZUS, pracodawca na własną rękę może sprawdzać, czy zainteresowany faktycznie choruje. Na taką okoliczność minister pracy i polityki społecznej wydał rozporządzenie określające tryb prawidłowości wykorzystania zwolnień. To martwy przepis, efekty takich kontroli są żadne i łatwo można je zniweczyć.
– Wystarczy, by lekarz napisał na zwolnieniu, że pracownik może chodzić. Kiedy go nie ma w domu, może powiedzieć, że był w drodze do przychodni lub w aptece. Szkoda fatygi, lepiej od razu w razie wątpliwości powiadomić ZUS – mówi anonimowy pracownik kadr Fabryki Maszyn Górniczych Piona SA.
Wszystko to jednak tylko półśrodki. Być może skuteczniejsza okazałaby się zmiana przepisów. Dziś chronią one pracownika przed wypowiedzeniem przez cały okres korzystania ze zwolnienia lekarskiego, czyli przez pół roku i trzy miesiące świadczenia rehabilitacyjnego. Łącznie – przez dziewięć miesięcy. Może zatem należałoby rozważyć, czy tak długi okres na rozstanie się pracodawcy z niechcianym, zbędnym czy kiepskim pracownikiem nie powinien być skrócony, np. do trzech miesięcy. Trwałby tyle co najdłuższy okres wypowiedzenia.
[ramka][b]Ściganie lewych zwolnień[/b]
250 tys. zwolnień ZUS poddał kontroli
24 tys. decyzji o wstrzymaniu wypłaty zasiłku chorobowego wydał ZUS
78 mln zł – taka była kwota obniżonych świadczeń
4,9 mld zł świadczeń za choroby ZUS wypłacił w ubiegłym roku
4,3 mld zł wynagrodzeń chorobowych wypłaciły firmy
źródło: ZUS, dane za 2008 r.[/ramka]
[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora:
[mailto=t.zalewski@rp.pl]t.zalewski@rp.pl[/mail][/i]