Nowelizacja kodeksu pracy, która została w piątek przyjęta przez Sejm, przewiduje wprowadzenie zakazu pracy w placówkach handlowych przez 12 dni w roku: 1 stycznia (Nowy Rok), pierwszy i drugi dzień świąt wielkanocnych, 1 i 3 maja, pierwszy dzień Zielonych Świątek, dzień Bożego Ciała, 15 sierpnia - Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, 1 listopada - Wszystkich Świętych, 11 listopada - Narodowe Święto Niepodległości, 25 i 26 grudnia - pierwszy i drugi dzień Bożego Narodzenia.
Zakaz pracy obowiązuje także wówczas, gdy któreś z tych świąt przypadnie w niedzielę. Za jego złamanie będzie groził mandat do 2 tys. zł. Gdy pracodawca zostanie przyłapany na tym ponownie, kolejny mandat może wynieść do 5 tys. zł. Jeżeli zaś sprawa trafi do sądu, grzywna może sięgnąć nawet 30 tys. zł. Zgodnie z argumentacją projektodawców, posłów LPR, wprowadzenie takiego zakazu ma pozytywnie wpłynąć nabudowanie więzi rodzinnych, szczególnie podczas świąt.
Jest też, niestety, druga strona medalu. Zdaniem ekspertów zmiana przepisów może spowodować, że pracę straci nawet kilkadziesiąt tysięcy osób zatrudnionych dotychczas w placówkach handlowych.
Ponadto w małych sklepach, które zazwyczaj największe utargi mają w weekendy, zakaz zatrudnienia pracowników w święta i wynikające z tego ograniczenie handlu będzie oznaczać wymierne straty finansowe.
Furtka jednak istnieje. Nowelizacja wprowadza bowiem zakaz pracy przez osoby zatrudnione na etacie, a nie zakaz prowadzenia działalności przez firmy w ogóle. Tak więc osoby, które prowadzą jednoosobową firmę i nie zatrudniają pracowników, będą mogły bez obaw handlować także w święta.
Również w dużych sklepach nowelizacja nie spowoduje prawdopodobnie większych zmian. Etatowych pracowników w święta zastąpią zatrudnieni na podstawie umowy-zlecenia.