Nawet legalna praca i korzystanie z pośrednictwa agencji pracy nie gwarantują bezpieczeństwa i dotrzymania warunków wynagradzania.
Kilka miesięcy temu 31 Filipińczyków zbuntowało się przeciwko pracodawcy z Rąbienia pod Łodzią. Skarżyli się na zarobki. Gdy byli na Filipinach, obiecywano po 500 dolarów miesięcznie, a po przeliczeniu kursów walut okazało się, że otrzymają zaledwie 300 dolarów. Zbuntowali się. Przerwali pracę w fabryce okien. Przez pewien czas mieszkali w gminnej noclegowni. Upłynął miesiąc, zanim konsul filipiński sfinansował im powrót do Manili.
Z kolei w jednej z firm w Łodzi zatrudniono obywateli Indii. Pracodawcą była firma mająca siedzibę w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jak ustalił inspektor pracy, warunki zatrudnienia były mniej korzystne niż przewidziane w przepisach polskiego prawa. W umowach o pracę zapisano bowiem, że mają zarabiać znacznie poniżej płacy minimalnej (wynosi 1276 zł brutto) – mieli dostawać w przeliczeniu na złote od 546 do 880 zł.
Co mogą zrobić takie osoby, by nie dać się oszukać? – Bezpiecznym rozwiązaniem dla obcokrajowca jest przyjazd do Polski w celu realizacji tzw. usługi eksportowej – radzi Katarzyna Pawełek z firmy konsultingowej K&K Selekt. Są to kontrakty zagranicznych i polskich firm na wykonanie przez obcokrajowców określonych usług lub produktów.
– Pracownicy z zagranicy przyjeżdżają do pracy w polskiej firmie w ramach delegacji, na którą wysyła ich rodzimy pracodawca. Tym samym nie są oni pozostawieni sami sobie, ponieważ przez cały czas trwania kontraktu są objęci opieką zagranicznego chlebodawcy, który czuwa nie tylko nad prawidłowym przebiegiem umowy z polską firmą, ale również nad godnymi warunkami pracy – dodaje Katarzyna Pawełek.
Takie rozwiązanie daje gwarancje obcokrajowcom na uczciwe traktowanie podczas pracy zarobkowej w Polsce.
Jednak większość cudzoziemców szuka pracy na własną rękę. Dotyczy to zwłaszcza pracowników zza wschodniej granicy, którzy korzystają z uproszczonych zasad dających prawo do wjazdu i podjęcia pracy w Polsce. Wystarczy, że firma zgłosi w Urzędzie Pracy oświadczenie o zamiarze zatrudnienia konkretnego cudzoziemca, by na tej podstawie pracownik, np. z Ukrainy czy Białorusi, wjechał do Polski. A pracodawca nie musi się opowiadać, ilu ze zgłoszonych dotarło i co się z nimi dzieje. W efekcie nad zatrudnianiem tych pracowników nikt nie panuje i mogą oni być wykorzystywani czy oszukiwani. Inspekcja Pracy wielokrotnie sygnalizowała, że konieczna jest w tej kwestii zmiana przepisów.
[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora
[mail=t.zalewski@rp.pl]t.zalewski@rp.pl[/mail][/i]