Detaliczny handel alkoholem wymaga zezwolenia i wnoszenia cyklicznych opłat. Kto dostaje zezwolenie po raz pierwszy, ten płaci 2100 zł za sprzedaż napojów zawierających powyżej 18 proc. alkoholu. Mniej, bo 525 zł, płaci się za handel napojami o zawartości 4,5 – 18 proc. alkoholu. Tyle samo musi uiścić początkujący handlowiec, który chce sprzedawać napoje zawierające do 4,5 proc. alkoholu oraz piwo. Zezwolenia wydaje się oddzielnie dla każdego punktu sprzedaży (np. sklepu).

Przedsiębiorca ma trzy sklepy spożywcze. W jednym ma stoisko monopolowe, w pozostałych dwóch też handluje alkoholem do spożycia poza miejscem sprzedaży. Powinien więc uzyskać minimum trzy zezwolenia (po jednym na każdy sklep) na handel napojami przeznaczonymi do spożycia poza miejscem sprzedaży. Maksymalnie może się starać nawet o dziewięć takich zezwoleń, jeśli chciałby w każdym swoim sklepie sprzedawać pełen asortyment alkoholi (od piwa po najmocniejsze napoje, jak np. wódka).

Co istotne, za rozpoczynającego działalność objętą zezwoleniem należy uznać przedsiębiorcę, który potwierdza kolejny punkt sprzedaży, chociażby trunki sprzedawał wcześniej także w innym miejscu. To samo dotyczy firmy, która np. dotychczas handlowała tylko piwem, ale w 2008 r. wystąpiła o zezwolenie na sprzedaż napojów o zawartości powyżej 18 proc. alkoholu. Również ona powinna być potraktowana jako rozpoczynająca działalność w tym segmencie sprzedaży.

Jako nowicjusz traktowany jest też przedsiębiorca, który w tym samym miejscu przejął prowadzenie sklepu po firmie członka swojej rodziny. Z interpretacji prawnej Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych opublikowanej na jej stronie internetowej wynika, że nie ma znaczenia fakt pokrewieństwa. „Brak jest podstaw prawnych do żądania od nowego przedsiębiorcy wnoszenia opłat związanych z korzystaniem z zezwolenia na sprzedaż napojów alkoholowych, których wysokość uzależniona jest od obrotu dokonanego przez przedsiębiorcę prowadzącego poprzednio działalność w tym samym miejscu” – czytamy w interpretacji PARPA.

Gdy ktoś kontynuuje działalność handlową napojami alkoholowymi, to musi do 31 stycznia każdego roku składać pisemne oświadczenie o wartości sprzedaży poszczególnych rodzajów napojów (podzielonych według trzech kategorii) w swoim punkcie handlowym w poprzednim roku.

Na tej podstawie przedsiębiorca wylicza sobie opłatę. Wynosi ona 1,4 proc. ogólnej wartości sprzedaży. Gdy natomiast wartość sprzedaży nie jest wyższa niż 37,5 tys. zł, to płaci się 525 zł. Te zasady dotyczą zezwoleń na handel lżejszymi trunkami (do 4,5 proc. zawartości alkoholu wraz z piwem i do 18 proc.). Sprzedając alkohol mający powyżej 18 proc. alkoholu, zapłacimy 2,7 proc. jego ogólnej wartości sprzedaży w roku poprzednim. Jeżeli sprzedaż tego rodzaju alkoholi nie przekroczyła w 2007 r. limitu 77 tys. zł, opłata wynosi 2100 zł. Opłatę wnosi się na rachunek gminy w trzech równych ratach – pierwszą do 31 stycznia, drugą do 31 maja i trzecią do 30 września.

Jeżeli ktoś w 2007 r. handlował piwem na podstawie zezwolenia, ale ono wygasło, to gdy w 2008 r. ponownie występuje o zezwolenie na sprzedaż piwa, powinien być potraktowany jako już prowadzący taką działalność, a nie nowicjusz. Dlatego wyliczenie opłaty za zezwolenie powinno uwzględniać obroty z poprzedniego roku.

W roku nabycia zezwolenia lub utraty jego ważności opłat dokonuje się w wysokości proporcjonalnej do okresu ważności zezwolenia. Oznacza to, że np. osoba, która uruchamia sprzedaż piwa od początku listopada, nie zapłaci 525 zł, ale znacznie mniej – jedynie 88 zł. Tak wynika z art. 11

1

ust. 8 ustawy.

Jednak nie we wszystkich sytuacjach proporcjonalne obniżenie opłaty albo nawet zwrot jej całości jest możliwe. Nie ma szans na zwrot opłaty w związku z zaprzestaniem działalności gospodarczej, bo przepisy nie przewidują instytucji niewykorzystania zezwolenia, z którą wiązałby się obowiązek zwrotu opłaty. Jak wynika z wyroku NSA z 22 września 2005 r. (II GSK 149/05), wygaśnięcie zezwolenia z powodu likwidacji punktu sprzedaży nie uzasadnia dokonania proporcjonalnego zwrotu uiszczonej opłaty.

Pani Zofia zaczynała handlować alkoholem i na początku stycznia 2003 r. zapłaciła za zezwolenie za cały rok. W połowie lutego wystąpiła jednak do gminy o proporcjonalny zwrot „nadpłaconej” kwoty, bo zdecydowała się od marca zakończyć działalność handlową. Urzędnicy nie chcieli oddać jej nadpłaty. Tłumaczyli, że taki zwrot nie przysługuje.

Sąd uznał, że zaprzestanie działalności gospodarczej nie spowodowało, że opłata stała się nienależna. Dlatego wygaśnięcie zezwolenia w związku z likwidacją punktu sprzedaży nie uzasadnia zwrotu uiszczonej opłaty w wysokości proporcjonalnej do okresu ważności zezwolenia na sprzedaż alkoholu w 2003 r.

Opłaty (podobnie jak oświadczenia o wysokości sprzedaży) trzeba wnosić terminowo. Nawet najmniejsze uchybienie temu obowiązkowi rodzi poważne skutki. Oznacza bowiem wygaśnięcie zezwolenia na handel alkoholem z mocy prawa. Nie ma na to żadnego wpływu okoliczność, czy opóźnienie było zawinione, a także przyczyny uchybienia terminowi. Nie jest też prawnie możliwe przywrócenie terminu do uiszczenia opłaty lub złożenia oświadczenia (wyrok WSA w Warszawie z 20 lipca 2006 r.; VI SA/Wa 962/06).

Zezwolenie, które nie jest opłacone w terminie, wygasa. Gdy firma ma kilka zezwoleń, bo prowadzi np. trzy sklepy, to wygasają nie wszystkie zezwolenia, ale jedynie te, których nie udało się terminowo opłacić. Wygaśnięcie zezwolenia np. na najmocniejsze trunki dlatego, że nie było opłacone, nie oznacza jeszcze straty zezwolenia na sprzedaż np. piwa (chyba że i ono nie zostało opłacone w odpowiednim czasie).

Co się dzieje w razie utraty w ten sposób zezwolenia? O ponowne zezwolenie tego samego rodzaju ten sam podmiot w tym samym punkcie sprzedaży może się starać dopiero po upływie sześciu miesięcy. Termin ten liczy się od dnia wydania decyzji o wygaszeniu zezwolenia.