W tym roku 30 września wypada w sobotę. A to oznacza, że takie urlopowe odliczanie zaczną jedynie zatrudnieni w systemie weekendowym (od piątku do niedzieli i w święta) oraz ci, dla których soboty są standardowo dniem pracy, bo mają inny szósty dzień wolny od obowiązków służbowych (np. środę).
Prawnicy dopuszczają jednak, że przy takim układzie kalendarza, jaki mamy w tym roku, wolno odwołać się do ogólnych zasad liczenia terminów określonych w kodeksie cywilnym. Zgodnie z art. 115 k.c. ostatni moment na start dawnego wypoczynku przypadnie następnego dnia, który nie jest sobotą ani dniem ustawowo wolnym. W tym roku byłby to poniedziałek 2 października >patrz ramka. Nie wiadomo jednak, jak takie przesunięcie potraktowałby inspektor pracy.