Wojewódzki Inspektor Transportu Drogowego nałożył na spółkę karę pieniężną, w wysokości pięciu tysięcy złotych, gdyż ta wykonywała przewóz regularny pojazdem innym niż autobus. Inspektorzy w dniu kontroli stwierdzili, że przewoźnik miał zamiar przewieźć dzieci ze szkoły do domów Volkswagenem Transporterem, który nie spełniał warunków wymaganych w przepisach o transporcie drogowym. Na pytanie, dlaczego użył samochodu osobowego stwierdził, że zmusiła go do tego nagła awaria, której przecież w żaden sposób nie mógł przewidzieć.

Organ był zdania, że przewoźnik powinien być przygotowany na ewentualne awarie i zapewnić przewóz innym autobusem. Przypomniał, że w transporcie drogowym przewozy regularne mogą być wykonywane wyłącznie przez autobusy, natomiast autobusem jest pojazd konstrukcyjnie przystosowany do przewozu więcej niż dziewięciu osób, łącznie z kierowcą.

Spółka odwołała się do Głównego Inspektora Transportu Drogowego, twierdząc, że przewóz minibusem wykonywała tylko po to, by wywiązać się z umowy. Przewoźnik wyjaśnił, że autobus, przy pomocy, którego obsługiwana była trasa uległ awarii, podobnie jak inne pojazdy, z uwagi na złą jakość paliwa. Podkreślił, że przejazd nie miał celu zarobkowego, a jedynie bezpieczne dowiezienie dzieci do domów w mroźny dzień. W samochodzie było siedmioro dzieci, kierowca i opiekunka. Dzieci starsze zapięte były pasami bezpieczeństwa, a młodsze przewożono w fotelikach.

Zdaniem spółki, inspektorzy dokonujący kontroli nie mieli żadnych zastrzeżeń co do sposobu przewozu jak i liczby dzieci znajdujących się w pojeździe, dlatego też w sprawie należało umorzyć postępowanie, jako bezprzedmiotowe.

GITD utrzymał w mocy decyzję o karze. Przyznał rację niższej instancji, że doszło do naruszenia przepisów o transporcie drogowym, gdyż przewoźnik wykonywał regularny przewóz osób pojazdem nieuprawnionym z rozmysłem. Stwierdził, że samochód Volkswagen transporter przeznaczony jest, zgodnie z dowodem rejestracyjnym, do przewozu dziewięciu osób łącznie z kierowcą, nie jest to więc autobus, a samochód osobowy. Inspektor był zdania, że awaria autobusu nie wyłącza odpowiedzialności strony, gdyż spółka powinna być przygotowana na ewentualną awarię.

Reklama
Reklama

Firma poskarżyła się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie. W skardze podkreśliła, że awarii autobusu nie można było przewidzieć, jednocześnie nie można było też dopuścić do tego, aby dzieci przez długi czas oczekiwały na przystanku, w czasie dużego mrozu. Zwróciła uwagę, że jej działanie było podyktowane wyłącznie dobrem dzieci.

Można, jeśli jest bezpiecznie

WSA 28 października 2014 roku uchylił obie decyzje organów. Przyznał im na początku rację, że spółka wykonywała przewóz regularny pojazdem innym niż autobus, to jednak nie zgodził się, iż w sprawie nie zaszła okoliczność na skutek, której można było umorzyć postępowanie.

Zdaniem sądu, nie przekonujący jest jedyny argument organów, że przewoźnik powinien być przygotowany na wystąpienie awarii autobusu. Takie twierdzenie, co do zasady słuszne, pozostaje jednak w oderwaniu od realiów sprawy, to jest bez uwzględnienia tego kto i w jakich okolicznościach oraz czy z zachowaniem zasad bezpieczeństwa był przewożony.

WSA podkreślił, że organy obu instancji nie uwzględniły, iż wszystkie dzieci przewożone były w sposób bezpieczny, w fotelikach lub będąc zapiętymi pasami bezpieczeństwa. W kontrolowanym samochodzie znajdowała się dozwolona liczba osób, a ponadto jedyną pasażerką, poza dziećmi, była opiekunka dzieci szkolnych. Tak więc nie można uznać, że choć przewóz dzieci nie był wykonywany z zachowaniem zasad ustawy o transporcie drogowym, narażał te dzieci na jakiekolwiek inne niebezpieczeństwo, niż to wynikające z faktu bycia uczestnikiem ruchu drogowego (II SA/Ol 865/14).

Wyrok jest nieprawomocny. Przysługuje na niego skarga do Naczelnego Sądu Administracyjnego.