Przy okazji prac nad projektem ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) pojawiła się obawa o to, czy obecny system wsparcia w postaci zielonych certyfikatów dla energetyki odnawialnej nie zostanie zakwestionowany przez Komisję Europejską (KE).

Chodzi o to, że obecne rozwiązania nakazują sprzedawcom prądu nabywanie od wytwórców odnawialnej energii zielonych certyfikatów. Są one wsparciem finansowym dla tych drugich. Jednak rozwiązanie to nie zostało notyfikowane przez KE.

Tymczasem traktat europejski wskazuje, że pomoc przyznawana przedsiębiorcom przez państwa UE może zakłócać konkurencję na unijnym rynku. I wprowadzenie takich rozwiązań wymaga zgody KE. Polski rząd, konstruując obecny system wsparcia dla OZE, uznał, że notyfikacja jest zbędna. Czy słusznie?

– W wypadku Polski wsparcie dla wytwórców OZE nie pochodzi z budżetu państwa, ale od odbiorców energii – zauważa Michał Siembab, dyrektor generalny Polskiej Izby Gospodarczej Energii Odnawialnej. Tłumaczy, że w cenie prądu jest uwzględniony koszt zakupu zielonych certyfikatów i jego zdaniem jest mało prawdopodobne, by KE zakwestionowała zielone certyfikaty.

– Prędzej KE wytknie to, że wsparcie jest dla instalacji, które tego nie wymagają. A tak jest z dużą zamortyzowaną energetyką wodną czy współspalaniem, czyli spalaniem węgla z biomasą – uważa.

Okazuje się, że gdyby nawet KE miała podejrzenia, że nasz system powinien wymagać notyfikacji ze względu na prawdopodobieństwo zastosowania niedozwolonej pomocy publicznej, to droga do poniesienia konsekwencji takiego niedopatrzenia jest daleka. Komisja musi najpierw wszcząć postępowanie przeciwko Polsce i uznać, że pomoc dla wytwórców OZE jest niezgodna z prawem UE.

– Wtedy beneficjenci powinni zwrócić otrzymaną pomoc publiczną – wskazuje Agnieszka Koniewicz, radca prawny z kancelarii Linklatters. Dodaje, że to, jak miałby wyglądać zwrot tej pomocy, rodzi wiele wątpliwości. Nie można jednak wykluczyć, że zielone certyfikaty zostałyby unieważnione, co uderzyłoby najbardziej w przedsiębiorców.

– Karę mogłoby ponieść również państwo polskie. Tak by się stało, gdyby KE w decyzji nałożyła obowiązek zwrotu udzielonej pomocy publicznej, a Polska, by się nie zastosowała do tej decyzji – podkreśla Agnieszka Koniewicz.

Uważa, że Komisja Europejska może mieć inne wątpliwości związane z energetyką odnawialną. Jej zdaniem może zostać zakwestionowana wysokość takiego wsparcia dla przedsiębiorców w postaci zielonych certyfikatów, a nie sam system.