Gdy w grudniowy poranek 2012 r. pracownicy krakowskiego UBS Poland Service Centre przyszli do pracy, biuro było przybrane świątecznymi dekoracjami, a na biurkach leżały drobne upominki. Wyjaśnienie niespodzianki znaleźli na skrzynkach e-mailowych – każdy dostał życzenia świąteczne od szefów firmy wraz z linkiem odsyłającym do filmiku o nocnej krzątaninie w firmie. Można było na nim zobaczyć, jak menedżerowie przystrojeni w czapki Mikołajów albo pluszowe rogi reniferów przygotowywali biuro dla reszty pracowników.

Monika Jankowska, dyrektor ds. CSR (społecznej odpowiedzialności biznesu) w spółce, twierdzi, że pomysł menedżerów tak bardzo się spodobał, że zachęcił ich do świątecznego projektu także i w tym roku. Wspólnie nagrywają słuchowisko radiowe, którym jest gwiazdkowa opowieść napisana przez pracowników. Efekt zostanie zaprezentowany podczas firmowej imprezy w grudniu.

Gwiazdkowa inwencja

Takie bezpośrednie zaangażowanie menedżerów nie jest powszechne, ale grudzień to czas, gdy w większości firm pracownicy mogą liczyć na świąteczne akcenty. Nie wspominając o bardziej wymiernym wsparciu w postaci paczek czy wygodniejszych bonów albo kart upominkowych. Organizacja tych benefitów to zwykle zadanie działów personalnych, podobnie zresztą jak zaplanowanie i organizacja gwiazdkowych imprez.

Na tym jednak nie koniec. Magdalena Pietrzak – szefowa firmy rekrutacyjnej People Search & Selection – twierdzi, że pracodawcy, z którymi współpracuje, coraz częściej wprowadzają w okresie przedświątecznym pomysły, które jednocześnie mają charakter biznesowy. – W grudniu zeszłego roku, tuż przed świętami, jeden z naszych klientów ogłosił nowy program motywacyjny, który wszedł w życie od nowego roku. Inna firma zorganizowała szkolenie, które nie było planowane, a odebrane przez zespół jako prezent – wylicza Magdalena Pietrzak.

Większość firm poprzestaje jednak na świątecznych imprezach, mimo że w ostatnich latach są one często mniej związane z nastrojem Bożego Narodzenia, a bardziej z anglosaskimi Christmas Party. Niezależnie od charakteru, takie spotkania wpisały się w korporacyjną kulturę, tak jak towarzyszące im zwykle wystąpienia szefa.

Udział w świątecznej imprezie jest jednym z grudniowych obowiązków menedżera i to dość istotnych, bo gwiazdkowe spotkania zwykle są długo wspominane i komentowane przez pracowników. Nic w tym zresztą  dziwnego, bo często mają za zadanie integrować i motywować zespół. Tę drugą funkcję pełnią towarzyszące czasem gwiazdkowym spotkaniom ceremonie nagradzania najlepszych pracowników.

W spółce informatycznej Luxoft Poland, która co roku organizuje poza biurem świąteczną imprezę w formie balu, wszyscy, którzy w mijającym roku zdobyli nagrody „Pracownika miesiąca" oraz wyróżnienia „Pracownika roku", dostają wtedy dyplomy i torty.

Na upominki i bony podarunkowe z okazji świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku mogą też liczyć osoby, które w minionych 12 miesiącach wykazały się ponadprzeciętnym zaangażowaniem w Exact Systems, firmie kontrolującej części samochodowe.

Czas na celebrowanie

– Koniec roku można wykorzystać na wzmocnienie relacji w firmie. To dobry moment, aby podziękować za wysiłek, docenić sukcesy załogi – twierdzi Magdalena Warzybok, dyrektor Praktyki Talent w firmie doradczej Aon Hewitt, przypominając, że umiejętne docenianie pracowników zwiększa ich zaangażowanie. Radzi menedżerom, żeby dobrze przygotowali się do wystąpień na świątecznych imprezach, w tym do chwalenia osiągnięć. Zamiast ogólnikowych pochwał typu „byliście świetni", dużo lepszy efekt daje odwołanie się do konkretnych sukcesów.

– Mało konkretne podziękowania lub chwalenie błahych osiągnięć irytuje ludzi. Pokazuje, że szef nie pamięta o istotnych wydarzeniach albo nie docenia ich autorów – wyjaśnia Magdalena Warzybok, która odradza też menedżerom łączenie świątecznego podsumowania roku z ogłoszeniem celów na kolejne 12 miesięcy. Tym bardziej, że te cele często są podwyższane, a niekiedy wiążą się ze zmianami w firmie. – Końcówka roku to okres podsumowań. Warto dać ludziom czas na świętowanie, nacieszenie się sukcesami mijającego roku i nie zasypywać ich od razu nowymi wyzwaniami. Te najlepiej ogłosić na początku stycznia, aby wzmocnić początek nowego roku i nową wizję – wyjaśnia ekspertka Aon Hewitt.

Niektórzy pracodawcy starają się podczas gwiazdkowych imprez stworzyć bardziej domowy nastrój. Katarzyna Domańska, specjalista ds. PR i komunikacji w spółce informatycznej Sii, wspomina, że w ubiegłym roku na spotkanie wigilijne w biurze firmy, obok zamówionego cateringu, pracownicy mogli przynosić własne potrawy. – W tym roku chyba powtórzymy takie gotowanie, bo wszyscy byli zadowoleni, że jest bardziej domowo niż biznesowo – dodaje Domańska.

Zdaniem ekspertów HR, choć świąteczne imprezy w firmach są okazją do zwiększenia motywacji i zaangażowania pracowników, to niosą też pewne ryzyko – nietrafionymi pomysłami można pogorszyć atmosferę w firmie.

Jest alternatywa

– Możemy użyć analogii: jakie święta taki cały rok. Nie da się nadrobić zaniedbań w trakcie Wigilii, a nawet grozi to popadnięciem w sztuczność i rodzinną katastrofą – podkreśla Magdalena Warzybok. Zwraca też uwagę, że pracownicy są wyczuleni na brak autentyzmu w zachowaniu szefa, którego zwykle bardzo uważnie obserwują. Jeśli na co dzień jest raczej sztywny, to nie powinien na firmowej imprezie wchodzić w rolę dobrego kumpla, bo to zostanie przyjęte z rezerwą.

Ekspertka Aon Hewitt przypomina także, że w części firm grudzień to najtrudniejszy okres w roku, gdy dopina się budżety i kończy realizację rocznych planów. Warto wtedy zadbać, żeby pracownicy nie musieli odpracowywać gwiazdkowej imprezy w weekend. Najlepszym pomysłem nie są też wieczorne spotkania tuż przed Bożym Narodzenie, gdy ludzie są pochłonięci przygotowaniami do świąt. W takiej sytuacji część firm decyduje się na spotkania noworoczne.

Akcje z dobrego serca

Na pewno warto zaplanować z dłuższym wyprzedzeniem wszelkie świąteczne inicjatywy wymagające większego zaangażowania pracowników. Magdalena Pietrzak zwraca uwagę, że zmienia się formuła zabaw świątecznych – coraz częściej są to warsztaty plastyczne czy kulinarne, gdzie pracownicy, czasem wraz z dziećmi, robią coś świątecznego, np. pieką pierniczki lub wykonują ozdoby choinkowe. Produkty tych warsztatów często trafiają na aukcje charytatywne.

W firmach przybywa też świątecznych projektów związanych z pracowniczym wolontariatem, który w ostatnich latach zyskuje na popularności. W imię słusznego skądinąd przekonania, że nic tak dobrze nie integruje, jak wspólne działanie w dobrej sprawie. Pracodawcy włączają się m.in. w akcję charytatywną Szlachetna Paczka, przygotowują przedstawienia i imprezy w domach dziecka.

Organizacją wolontariackich przedsięwzięć zajmują się zwykle działy komunikacji wewnętrznej, CSR albo HR, ale – jak zwraca uwagę Magdalena Warzybok – rola szefa również jest tu bardzo istotna. To on powinien być „właścicielem" projektu, zapewniając wsparcie firmy w jego realizacji albo podejmując inicjatywę. Delikatną kwestią jest jednak udział menedżera w projektach, które wymagają od pracowników poświęcenia wolnego czasu albo poniesienia jakichś kosztów.

– Znika wtedy aspekt dobrowolności i ludzie włączają się bardziej dla szefa niż z dobrego serca – wyjaśnia ekspertka Aon Hewitt. Według niej w takiej sytuacji lepiej, gdy twarzą, inicjatorem akcji jest ktoś z pracowników, a szef ogranicza się do roli osoby wspierającej projekt i doceniającej jego uczestników.

Z odrobiną empatii

Przed dużym wzywaniem stoją szefowie przedsiębiorstw, które przeszły w ostatnim czasie cięcia kosztów i zwolnienia. Wystawne przyjęcie świąteczne (nawet jeśli w poprzednich latach była to tradycja) pracownicy mogą źle odebrać. Jeszcze gorszym pomysłem jest jednak rezygnacja z tradycyjnego firmowego przyjęcia. – Trzeba zadbać o wzmocnienie relacji z zespołem, który został w firmie, a świąteczne spotkanie pomaga otrząsnąć się po trudnym procesie – zwraca uwagę Magdalena Warzybok. Według niej w takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest skromna impreza w biurze. Byle nie za skromna. Mateusz, specjalista w jednej z warszawskich korporacji, do dziś z niesmakiem wspomina firmowe spotkanie sprzed kilku lat. W tym byłego już dyrektora naczelnego, który w dzień firmowej Wigilii biegał po biurze w mikołajowej czapce i ściągał ludzi na spotkanie, które w ramach kryzysowych oszczędności zorganizowano w biurze. Catering był na tyle skromny, że pierogi i ciasta skończyły się, zanim wszyscy uczestnicy spotkania dopchali się do stołów. Zawinił być może dział personalny, ale niechęć ludzi skupiła się na dyrektorze. Jego przebranie i cały mikołajowy entuzjazm podwładni ocenili jako „wygłup".