Pracowali przy budowie autostrad i wystawili faktury, które wciąż nie są uregulowane. Musieli zapłacić podatek dochodowy i VAT. A pieniędzy jak nie było, tak nie ma. Nie objęła ich ustawa o spłacie niektórych niezaspokojonych należności przedsiębiorców, wynikających z realizacji udzielonych zamówień publicznych. Są podwykonawcami firm, które z kolei są podwykonawcami przedsiębiorstw, którym Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zleciła prace. Ci, którzy są dalej w tym łańcuszku firm zostali na lodzie. Do akcji ratunkowej szykują się posłowie Platformy Obywatelskiej, którzy chcą rozszerzyć stosowanie wspomnianej tzw. specustawy.
Jest projekt zmian
Przygotowane przez nich propozycje rozszerzają m.in. pojęcie przedsiębiorcy, który może zwrócić się do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad po pieniądze, na tych, co podpisali umowy także z podwykonawcami. Obecnie pojęcie odnosi się do firm mających podpisaną umowę z wykonawcą zlecenia. Projekt zakłada też wprowadzenie definicji podwykonawcy. Ma być nim przedsiębiorca, który zawarł pisemną umowę z wykonawcą lub podwykonawcą w celu wykonania zamówienia publicznego udzielonego wykonawcy przez generalnego dyrektora dróg krajowych i autostrad. Z tym że brak odpowiednich definicji to niejedyna wada obowiązującego prawa.
– Przepisy te obejmują jedynie roboty budowlane, a takim nie jest np. wynajem choćby dźwigów czy same usługi dźwigowe – zauważa Mariusz Miąsko, prezes Stowarzyszenia Uczestników Rynku Komunikacji Samochodowej i Transportu Drogowego „Najlepsza Droga". Zaznacza, że doszło do tego, że budowa dróg została sfinansowana z trzech źródeł: funduszy unijnych, pieniędzy Skarbu Państwa i prywatnych firm, którym wciąż nie zapłacono.
GDDKiA nie ma wątpliwości co do tego, że specustawa objęła wszystkich. Urszula Nelken, rzeczniczka Generalnej Dyrekcji wskazuje na przepis, który powoduje, że podwykonawca zwracający się po pieniądze ma przedstawić listę swoich wierzycieli. Dostaje 50 proc. należności, a resztę, gdy pokryje zobowiązania firm z takiej listy.
Niestety w praktyce mechanizm ten nie zadziałał w każdym przypadku.
– Dostarczaliśmy podwykonawcy sprzęt: ładowarki, dźwigi i podnośniki – wymienia Mirosław Kacperczyk, przedsiębiorca, który świadczył usługi przy budowie autostrady A1 między Kutnem a Kowalem. Jego firma wykonywała prace na rzecz podwykonawcy, który upadł, zanim powstała ustawa. Taki sam los spotkał wykonawcę, który miał podpisaną umową z GDDKiA.
Nie każdy się załapał
– Wszystkie prace mam udokumentowane, podpisaną umowę i niezapłacone faktury na ponad 1,6 mln zł. W GDDKiA odmówiono mi pieniędzy, ponieważ nie zostałem objęty specustawą – żali się Kacperczyk.
Nie wiadomo jednak, kiedy projekt trafi do Sejmu.
– Propozycje zostały wstępnie zaakceptowane przez prezydium klubu. Czekamy jeszcze na opinię Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej – mówi Beata Małecka-Libera z PO. Przyznaje, że los projektu nie jest przesądzony. Przekonuje, że roszczenia dalszych podwykonawców, którzy mają udokumentowane prace powinny zostać uregulowane.
Resort transportu zapewnia, że już zastanawiał się nad rozszerzeniem specustawy o dalszych podwykonawców.
– Było to niemożliwe ze względu na brak możliwości ingerowania w zawarte kontrakty i ryzyko wystąpienia pomocy publicznej, ryzyka związane z prawdopodobieństwem wielokrotnego płacenia przez Skarb Państwa za ten sam zakres prac w przypadku bezpośredniego rozszerzenia zakresu ustawy na wszystkie poziomy podwykonawców – mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Transportu Budownictwa i Gospodarki Morskiej. Dodaje, że projekt poselski jest obecnie analizowany przez resort.
etap legislacyjny: przed skierowaniem do Sejmu