W tym roku Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok wypadają tak korzystnie, że wystarczy wziąć zaledwie cztery dni wolnego (na 24, 27, 28 i 31 grudnia), aby cieszyć się aż 11-dniowym odpoczynkiem. Wolne może więc trwać od 22 grudnia do 1 stycznia.

Zapewne wielu pracowników zechce skorzystać z tej okazji. Nie powinni mieć z tym większych problemów. Przede wszystkim dlatego, że wykonywanie zadań w tym okresie i tak pozostawia wiele do życzenia. Poza tym pracodawcom zależy na wykorzystaniu reszty urlopu przez załogę, dzięki czemu nie przekształci się on w zaległy. Inna sprawa, że w wielu branżach to czas, kiedy w firmie niewiele się dzieje i spowolnienie czy wręcz zawieszenie działalności nie odbija się na wynikach.

Przeczekać gorsze dni

Choć w ciągu roku często zdarzają się wielodniowe przerwy w wykonywaniu obowiązków, np. wakacje, długie weekendy czy inne święta, to w żadnym wypadku nie wiąże się to z takim powrotnym dyskomfortem. Przygotowania do wigilii, spotkania z rodziną czy sylwestrowe szaleństwa sprawiają, że niełatwo po nich wejść w rzeczywistość i od razu pracować na pełnych obrotach.

To wręcz szok dla organizmu. Jak może przejawiać się poświąteczny kryzys? Przede wszystkim spadkiem tempa, dokładności i ilości wykonywanych zadań. Wszystko przez mniejsze skupienie, motywację i zaangażowanie. Jeśli jednak przełożony stwierdzi takie nieprawidłowości, powinien wykazać tolerancję i poczekać, dając czas na aklimatyzację. Zatrudnieni mają bowiem prawo do gorszych dni. Jeśli jednak szef zechce zareagować, lepiej spokojnie porozmawiać, wytłumaczyć lub zażartować. Gwałtowne i niewspółmierne działania mogą nie przynieść spodziewanego skutku, a wręcz popsuć atmosferę .

Przykład

Pani Anna, copy writer w agencji reklamowej, bardzo cieszyła się na nadchodzące święta. Po raz pierwszy od wielu lat miała je spędzić z dziećmi, które mieszkały za granicą i bardzo rzadko ją odwiedzały. Kiedy wróciła do firmy, nie mogła skupić się na swoich obowiązkach i wykonuje z opóźnieniem.

Ciągle myślała o córkach, z którymi przeżyła ostatnie dni. Szef zauważył jej słabszą formę i poprosił na rozmowę. Kiedy podwładna wytłumaczyła mu, wczuł się w jej sytuację i zapomniał o kryzysie.

Po kilku dniach wszystko wróciło do normy.

Reagować na lenistwo

Co jednak zrobić wtedy, gdy podwładny przesadza? Zwłaszcza gdy w ogóle nie pracuje, skupia się na sprawach pozazawodowych i działa przez to na szkodę zwiezchnika. O ile na kilkudniową niedyspozycję można przymknąć oko, o tyle przy kryzysie, który trwa długo, powtarza się i naraża firmę na straty, trzeba reagować. Niedopuszczalne jest, aby po każdych wakacjach, długim weekendzie czy świętach zatrudniony dochodził do siebie przez kilka tygodni czy miesięcy. To zwykłe lenistwo, które przeczy istocie stosunku pracy.

Co może zrobić zwierzchnik, gdy nakryje bujającego w obłokach pracownika? Po pierwsze, ma prawo pociągnąć taką osobę do odpowiedzialności porządkowej, stosując upomnienie, naganę lub karę finansową (art. 108 § 1-2 kodeksu pracy). Po drugie, wolno mu zakończyć współpracę za wypowiedzeniem (art. 30 § 1 pkt 2 k.p.) lub natychmiastowo (art. 52 § 1 pkt 1 k.p.) czy wręczyć wymówienie zmieniające warunki pracy i płacy (art. 42 § 1 k.p.). Po trzecie, sięgnie po inne środki, w tym pozbawi awansu, szkolenia czy nagrody (art. 105 k.p.).

Przykład

Pan Wojciech, doradca w banku, pierwszy raz w życiu spędzał sylwestra za granicą. Kiedy wrócił do firmy, chciał opowiedzieć kolegom o zabawie i pokazać zdjęcia z wyprawy. Ponieważ akurat nie było klientów, wyszedł z pokoju i poszedł do innego działu, gdzie spędził ponad dwie godziny.

W czasie jego nieobecności przyszło kilku kontrahentów, którzy nie zostali obsłużeni i poskarżyli się pracodawcy. Ten sprawdził niepokojące informacje, a gdy je potwierdził, dysycplinarnie zwolnił pracownika. Zasadnie, gdyż samowolnie opuścił stanowisko pracy i działał na szkodę banku.

Taryfa ulgowa

Spadek formy możliwy jest także przed wielodniowymi przerwami w realizacji zadań, gdy zmęczony podwładny nie może już doczekać się urlopu. W efekcie dochodzi do naturalnego rozluźnienia, które - połączone z wyczerpaniem - nieuchronnie odbija się na wykonywanych przez niego obowiązkach. Chociaż wolne zaczyna się w określonym terminie i nie da rady go przyspieszyć, to świadomy tego przełożony może zastosować wobec podwladnego taryfę ulgową i ograniczyć przydzielone mu czynności. O ile po powrocie z wolnego nie sposób powoływać się na brak sił,o tyle przed nim odczuwa się trudy wykonywania obowiązków.

Taki gest może się zwierzchnikowi opłacać. Kiedy pracy będzie za dużo, nie uda się jej skończyć i powstaną zaległości. Jeśli będzie jej mniej, wszystko uda się zrobić i nie będzie takiego problemu. Zmiana organizacji zadań należy jednak do szefa. Kiedy nie pójdzie na rękę i podtrzyma wcześniejsze dyspozycje, podwładny musi wziąć się w garść, wykonać powierzone zadania i dopiero wtedy myśleć o relaksie.

Przykład

Pan Artur był glazurnikiem w firmie budowlanej. Przez cały rok nie miał urlopu, bo mieli dużo zleceń i pracował bez zastępstwa. Był bardzo zmęczony, kiedy więc dostał wolne między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem, z niecierpliwością czekał na odpoczynek.

W ostatnim dniu przed przerwą miał położyć płytki w jednej łazience. Tymczasem przełożony zmienił zdanie i kazał mu wykończyć dwa pomieszczenia. Gdyby podwładny był wypoczęty, dałby radę. Był wyczerpany, więc nie zdążył. W efekcie dostał wypowiedzenie. Bezzasadnie, gdyż w tych okolicznościach szef oczekiwał od niego więcej, niż podwładny powinien zrobić.

Tydzień na luzie

Ile powinna trwać aklimatyzacja po powrocie do firmy? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od wielu czynników, w tym stopnia zmęczenia, długości przerwy, sposobu spędzenia wakacji, rodzaju wykonywanej pracy, ilości obowiązków czy wręcz profesji.

Jeśli np. prawnik miał miesiąc urlopu, który spędził w nadmorskim kurorcie, całkowicie zapominając o obowiązkach, to powrót do pełnej formy w pisaniu pozwów będzie dłuższy. Jeśli natomiast magazynier miał tydzień wolnego, zostając w domu i poświęcając go na opiekę nad dzieckiem, nie powinien mieć problemów z szybkim przyzwyczajeniem się do układania towarów.

Kryzys nie powinien jednak trwać dłużej niż tydzień. Słabszą dyspozycję w takim czasie można jeszcze usprawiedliwiać. Potem należy reagować bardziej zdecydowanie.