Warto zacząć od tego, że zarówno system czterobrygadowy, jak i pracy w ruchu ciągłym, mogą stosować zakłady, które z różnych względów muszą działać nieprzerwanie przez siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę.

Formalnie nie ma już systemu czterobrygadowego, który funkcjonował w przepisach kodeksu pracy do końca 2003 r.

Pojęcie czterobrygadówki, funkcjonujące obecnie w obrocie prawnym, należy traktować jako nazwę potoczną, a co więcej – mylącą. W praktyce bowiem zapewnienie pracy firmy przez 24 godziny na dobę i siedem dni w tygodniu wymaga obsadzenia pięciu brygad, z których jedna może pracować na część etatu.

Zaletą tego rozwiązania jest długi, bo czteromiesięczny okres rozliczeniowy, wynikający z faktu, że praca w ramach tego systemu jest organizowana w systemie podstawowym, na zmiany.

Więcej kłopotów niż zalet

Ruch ciągły, o którym mowa w art. 138 kodeksu pracy, ma w zasadzie same wady. Wśród najważniejszych jest krótki, bo jedynie czterotygodniowy okres rozliczeniowy, który nie pokrywa się z miesiącami kalendarzowymi. Rodzi to poważne problemy płacowe związane z obliczaniem wynagrodzenia za pracę.

Kolejną wadą tego rozwiązania jest odrębny sposób ustalania wymiaru czasu pracy obowiązującego pracowników zatrudnionych w ruchu ciągłym. Wymaga to kolejno:

- pomnożenia liczby dni kalendarzowych przypadających w okresie rozliczeniowym, z wyłączeniem niedziel, świąt i dni wolnych wynikających z rozkładu czasu pracy w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy, przez ośmiogodzinną normę dobową, a następnie

- dodania do otrzymanego wyniku liczby godzin odpowiadających przedłużonemu u danego pracodawcy tygodniowemu wymiarowi czasu pracy (nie więcej niż cztery godziny na każdy tydzień okresu rozliczeniowego, w którym następuje przedłużenie czasu pracy), a na końcu

- odjęcia po osiem godzin za każde święto przypadające w innym dniu niż niedziela.

Doliczanie dodatkowych godzin do wymiaru ma na celu umożliwienie przedłużenia czasu pracy w niektórych dniach okresu do 12 godzin. Jest to konieczne w razie przejścia pracownika na inną zmianę.

Skórka za wyprawkę

Pewną zaletą pracy w ruchu ciągłym jest dopuszczalność przedłużenia czasu pracy do maksymalnie 43 godzin przeciętnie na tydzień w przyjętym okresie rozliczeniowym. Entuzjazm studzi jednak fakt, że każda godzina takiego przedłużenia wymaga wypłaty dodatku jak za przekroczenie średniotygodniowe.

Trudno więc to rozwiązanie zakwalifikować jako korzystne dla pracodawcy. Artykuł 138 § 1 k.p. przewiduje bowiem wprost, że za każdą godzinę planowanej pracy powyżej ośmiogodzinnej normy, pracownik nabywa prawo do 100-proc. dodatku z art. 151

1

§ 1 pkt 1 k.p.

Jest to jedyny przypadek, w którym przepisy przyznają dodatek jak za pracę nadliczbową za godziny pracy, które zostały zaplanowane i mieszczą się w obowiązującym pracownika wymiarze.

Bez przymusu

Największą zaletą pracy w ruchu ciągłym jest pełna dobrowolność stosowania omawianego systemu.

W praktyce oznacza to swobodę decyzji pracodawców wykonujących prace, które nie mogą być wstrzymane ze względów technologicznych (np. w hutach) czy ze względu na konieczność zaspokajania potrzeb ludności (np. w elektrowniach). Mogą dokonać wyboru między pracą w ruchu ciągłym a np. alternatywą w postaci połączenia systemu podstawowego bądź równoważnego z pracą na zmiany.

Praktyka wskazuje przy tym, że biorąc pod uwagę wady omawianego systemu, większość takich zakładów decyduje się na stosowanie drugiego rozwiązania, nazywanego potocznie systemem czterobrygadowym.

Stacja benzynowa nie musi działać non stop

Praca w ruchu ciągłym została stworzona dla zakładów wykonujących prace, które nie mogą być wstrzymane ze względu na technologię produkcji. Mocą art. 138 § 2 k.p. z tego rozwiązania mogą również korzystać zakłady, w których praca nie może być wstrzymana ze względu na konieczność ciągłego zaspokajania potrzeb ludności.

Zgodnie z wykładnią zaprezentowaną przez Sąd Najwyższy o tym, czy praca jest wykonywana w ruchu ciągłym, nie decyduje zakres wykorzystania mocy produkcyjnych zakładu pracy czy też możliwości produkcyjnych pracownika, lecz to, czy wykonywanie pracy przez 24 godziny na dobę i przez siedem dni w tygodniu jest konieczne z punktu widzenia zabezpieczenia prawidłowego procesu produkcyjnego oraz prawidłowej działalności urządzeń produkcyjnych (por. wyrok SN z 29 września 1975 r., I PRN 23/75).

W praktyce oznacza to, że np. stacja benzynowa nie może być uznana za zakład, w którym praca, ze względu na technologię produkcji lub konieczność ciągłego zaspokajania potrzeb ludności, nie może być wstrzymana (por. wyrok SN z 5 maja 1999 r., I PKN 671/98).