Aż o 16 proc. spadła w 2011 r. wartość udzielonych mniejszych zamówień publicznych – wynika ze wstępnej informacji Urzędu Zamówień Publicznych (UZP) za 2011 r. W 2010 r. było to ponad 57 mld zł, w ubiegłym roku już tylko 47,9 mld zł.

Dane te dotyczą zamówień od 14 tys. euro do unijnych progów, czyli 4,8 mln euro (w przypadku robót budowlanych). Na razie nie wiadomo, jakie są wyniki pozostałej części rynku, czyli przetargów na większe projekty – informację taką UZP poda na koniec marca.

Jak ocenia Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby

Gospodarczej Drogownictwa, 2011 r. był tu podobny do 2010 r. Jeśli te prognozy się spełnią, to i tak cały rynek zamówień publicznych może, po wcześniejszych dynamicznych zwyżkach, spaść w 2011 r. o 4 – 5 proc.

Z danych UZP wynika, że najbardziej spadła wartość rozstrzygniętych postępowań na roboty budowlane. To głównie efekt mniejszych zamówień wśród samorządów, które szczyt boomu inwestycyjnego mają już za sobą.

– W naszej branży już widać, że gminy ograniczają liczbę przetargów – mówi Izabela Drobnik-Kamińska, właścicielka biura projektowego ISAN z Łodzi. – To efekt wyczerpywania się funduszy UE. Samorządy zaczynają coraz mniej nowych inwestycji. Dla nas oznacza to mniej zleceń.

O tym, że firmom coraz trudniej zdobyć publiczne kontrakty, świadczyć może też zaostrzona konkurencja. – Do ostatniego przetargu w Tarnowskich Górach stanęła rekordowa liczba 23 firm – mówi Barłomiej Mącior, dyrektor ds. technicznych w firmie Mat-Mat z woj. małopolskiego z branży wodno-kanalizacyjnej. – Zaproponowane przez niektóre z nich ceny były tak niskie, że nam nawet nie starczyłoby na zakup materiałów – dodaje. Jego zdaniem poważne ograniczenie przetargów publicznych przyniesie ten i przyszły rok. Zgadzają się z tym eksperci.

– Już końcówka 2011 r. przyniosła spowolnienie. A to oznacza, że firmy z branży drogowej od 2013 r. będą miały bardzo mało pracy – uważa Malusi. – W tym roku z wielkimi projektami powinna ruszyć energetyka, ale to kontrakty dla wielkich firm, mniejsze firmy czekają niewesołe czasy – dodaje Jacek Zaleski, wiceprezes Polskiego Związku Firm Budowlanych.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

a.cieslak@rp.pl

Mniej projektów

Dotychczas motorem inwestycji publicznych, zwłaszcza w samorządach, było Euro 2012, fundusze UE oraz środowiskowe wymogi unijne. Większość tych argumentów już się jednak wyczerpuje. Przykładowo, z 13 mld zł na budowę sieci wodno-kanalizacyjnych w ramach programu „Infrastruktura i środowisko", samorządy wykorzystały już 90 proc. Z kolei Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad prowadząca największe projekty drogowe w 2010 r. podpisała kontrakty o wartości 23,4 mld zł, w 2012 r. cały rynek zamówień na drogi może być wart 4–5 mld zł. Poprawę może przynieść nowe rozdanie unijnego budżetu, ale to dopiero po roku 2014.