Zdecydowana większość banków może się pochwalić współczynnikami wypłacalności powyżej norm bezpieczeństwa. Dysponują one zatem nadwyżką gotówki, którą mogą przeznaczyć na finansowanie inwestycji przedsiębiorców.
Firmy na razie ostrożnie sięgają po zewnętrzne finansowanie. Jak wyjaśnia Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan, dane GUS za pierwszy kwartał 2011 r. pokazują jednak, że po raz pierwszy od dłuższego czasu przedsiębiorstwa miały ujemny wynik na działalności finansowej. Oznacza to, że zaczęły korzystać z zewnętrznego finansowania nieco intensywniej. Ale płynność gotówkowa nadal jest wysoka, co potwierdza, że skala inwestycji firm jest niewielka.
Nadmiar gotówki w bankach i brak chętnych do jej pożyczania nie powodują jednak, że banki mocno luzują politykę kredytową. Jarosław Murawski, dyrektor Departamentu Rozwoju Produktów i Bankowości Transakcyjnej w BNP Paribas, podkreśla, że najchętniej kredytowane są inwestycje bezpieczne. Ważnym kryterium pozwalającym odróżnić projekt bezpieczny od ryzykownego, jest ocena inwestora.
– Każda kontynuacja biznesu jest dla nas prostsza do sfinansowania niż projekt, w którym początkujący przedsiębiorca ma tylko wyobrażenia o tym, jak chce działać. Jeśli kredyt ma tylko zwiększyć skalę biznesu, wiemy, że przedsiębiorca ma już doświadczenie, rynki zbytu, kontakty, a analizując wniosek, możemy się oprzeć na historii firmy. Natomiast typowy start-up może zaprezentować tylko biznesplan i przewidywania, jak będzie się rozwijała działalność.
70 proc.
szefów niewielkich firm deklaruje chęć inwestowania
Na korzyść przedsiębiorcy działa też udział własny; im jest wyższy, tym kredyt z punktu widzenia banku staje się bezpieczniejszy. Udział może być wniesiony w gotówce, w formie aportu czy np. jako poręczenie firmy-matki.
Na doświadczenie biznesowe, szczególnie w przypadku najmniejszych firm, stawia też Polbank.
– Biznesplan w niewielkim stopniu potrafi oddać rzeczywistość biznesową jednoosobowej działalności lub firmy rodzinnej, m.in. to, że biznes jest silnie związany z życiem osobistym przedsiębiorcy. Dlatego w stosunku do mikro i małych przedsiębiorstw stosujemy uproszczone procedury analizy kredytowej i nie wymagamy biznesplanu. W dużo większym stopniu liczy się doświadczenie biznesowe klienta – mówi Krzysztof Markiewicz, kierownik Biura Wsparcia Sprzedaży i Analizy Segmentu Małych Przedsiębiorstw w Polbanku.
Klasycznego biznesplanu zwykle nie wymaga też Bank Millennium.
– Zamiast tego we wniosku trzeba przedstawić prognozy przychodów w najbliższych dwóch latach po zakończeniu inwestycji, harmonogram prac oraz zestawienie źródeł finansowania – wyjaśnia Dariusz Dzwonnik, dyrektor Segmentu Klientów Biznes w Millennium.
Monika Nowakowska z Kredyt Banku zwraca uwagę, że na łagodne spojrzenie analityka kredytowego nie mogą liczyć zbyt optymistyczne projekty.
– Biznesplany często mają niedoszacowaną stronę kosztową. Tymczasem dobry projekt powinien ujmować wszystkie potencjalne koszty i korzyści, musi być rzetelny, obiektywny i dobrze pokazywać stronę kosztową przedsięwzięcia – mówi Monika Nowakowska.
Do niedawna na szczególne traktowanie mogły liczyć projekty realizowane przez beneficjentów pomocy unijnej. Dofinansowanie ze środków UE dawało bankom pewność, że przynajmniej część kredytu zostanie jednorazowo spłacona. Jednak takich projektów jest już niewiele. Przewiduje się, że w kolejnych latach unijne pieniądze nie będą już przeznaczane na bezzwrotne dopłaty dla przedsiębiorstw, tylko raczej na kredyty i poręczenia.