Osoba kierująca strajkiem lub akcją protestacyjną zorganizowaną wbrew przepisom ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych podlega karze grzywny.
Przepis ten nie jest wykorzystywany w praktyce. W latach 2003 – 2008 prawomocnym wyrokiem zakończyło się zaledwie pięć spraw przeciwko organizatorom nielegalnych strajków.
Łódzki Sąd Rejonowy uniewinnił ostatnio cztery pielęgniarki oskarżone o kierowanie nielegalnym strajkiem w Szpitalu im. Barlickiego w Łodzi. Sąd uznał, że mogły działać w przekonaniu, iż strajk był legalny, bo taką miały opinię prawną.
– Ustawa jest nieprecyzyjna i zbyt ogólna, więc związkowcy nie zawsze się orientują, czy działają legalnie. Nie może być jednak tak, że opinia prawna zwalnia od odpowiedzialności. Gdyby tak było, to ocena legalności czy nielegalności nie zależałaby od stanu faktycznego i prawnego, tylko od tego, czy ktoś wydał opinię – mówi Arkadiusz Sobczyk, radca prawny z kancelarii Sobczyk & Współpracownicy.
– My też zamawiamy opinie ekspertów. W sprawie ostatniego konfliktu wynikało z nich, że gdyby doszło do strajku, byłby nielegalny. Strona związkowa z pewnością wspiera się opinią swoich specjalistów, którzy byli innego zdania. – mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.
Praktyka pokazuje, że sukcesem może być samo doprowadzenie sprawy do sądu. W tym roku przekonał się o tym KGHM Polska Miedź. Sprawa dotyczy śledztwa w sprawie strajku ostrzegawczego z 11 sierpnia 2009 r. Prokuratura Okręgowa w Legnicy co prawda uznała, że strajk zorganizowany w KGHM Polska Miedź SA był nielegalny w rozumieniu art. 26 ust. 2 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, ale jego organizatorzy nie byli tego świadomi. Śledztwo przeciwko organizatorom zatem umorzyła. Zostało wznowione po zażaleniu zarządu.
– Najczęściej udział wymiaru sprawiedliwości w postępowaniu przeciwko organizatorom nielegalnych strajków kończy się już w prokuraturze. Prokuratorzy w zdecydowanej większości umarzają sprawy, używając bardzo pojemnej formuły o niskiej społecznej szkodliwości czynu. Zapominają, że w wyniku takiego dzikiego protestu właściciel firmy może ponosić ogromne straty, a protesty w szpitalach mogą zagrażać życiu i zdrowiu pacjentów – mówi Maciej Chakowski, ekspert prawa pracy Kancelarii C&C Chakowski Ciszek.
Postawę wymiaru sprawiedliwości wspiera SN, który w jednym z nielicznych wyroków (sygn. I PK 209/06) stwierdził, że prawo do strajku należy do podstawowych praw człowieka oraz wolności związkowych. Wobec tego wątpliwości związane z wykładnią przepisów powinny być – zgodnie z zasadą in dubio pro libertate – rozstrzygane na rzecz, a nie przeciwko wolności strajku.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora,