Decyzję natychmiast skrytykowały organizacje branżowe UEAPME i SME, bo ich zdaniem ograniczy swobodę małych pracodawców w organizowaniu pracy zależnie od potrzeb.

Głosowanie w Strasburgu jest również sprzeczne ze stanowiskiem rządów i Komisji Europejskiej, które zgodziły się na ograniczenie czasu pracy kierpców korporacyjnych (firmowych), a jednocześnie chciały dać więcej swobody kierowcom niezależnym, indywidualnym.

Dotychczas stosowano wyłączenia od normy 48 godzin na rozładunek, sprzątanie (mycie) pojazdów i załatwianie formalności celnych. Zgodnie z unijną dyrektywą kierowcy firmowi mogą pracować do 60 godzin w tygodniu, o ile średnia z 4 miesięcy nie przekracza 48 godzin.

W Strasburgu doszło do ostrej debaty między dwoma blokami. Socjaliści, komuniści, Zieloni i kilku konserwatystów byli za niemal całkowitym parytetem dla obu kategorii kierowców, aby można było unikać tzw. dumpingu socjalnego i zmniejszyć liczbę wypadków drogowych. Z kolei konserwatyści i liberałowie sprzeciwili się wprowadzaniu limitów wobec kierowców indywidualnych i szefów małych firm, którzy zatrudniają ich. Twierdzili też, że nie będzie możliwe kontrolowanie przestrzegania tej ustawy.

Ostatecznie 368 eurodeputowanych głosowało za ograniczeniem czasu pracy, 301 przeciwko, a ośmiu wstrzymało się od głosu. W odrębnej uchwale 383 odrzuciło stanowisko Komisji Europejskiej, a 263 poparło je.

- Od tej pory pracodawcy nie będą mogli zmuszać kierowców do fałszywej niezależności — stwierdziła Karima Delli z francuskiej Partii Zielonych. — Niezależnie od ich statusu, zmęczony kierowca stanowi zagrożenie dla własnego życia i dla życia innych — dodała.