W 2009 roku do firm windykacyjnych trafiły sprawy o wartości 11,1 mld zł. To o 12,5 proc. więcej niż rok wcześniej. Windykatorzy samodzielnie kupili należności warte prawie 2 mld zł, pozostałe to zlecenia od klientów.

To, co zwraca uwagę, to wzrost liczby spraw, które trafiły do windykacji w 2009 roku. Dziewięć ogólnopolskich firm dostało ich ponad 7 mln, o 43 proc. więcej niż w 2008 r. – Wynika to z tego, że trafia do nas więcej należności, które są niespłacane od kilku czy kilkunastu dni – mówi Jarosław Długi, dyrektor sprzedaży w Transcom CMS Poland. – Naszym zadaniem jest odzyskanie jednej czy kilku rat, a nie całego kredytu, który został przez bank klientowi wypowiedziany. Dlatego też drastycznie rośnie liczba spraw, którymi windykatorzy się zajmują, a dynamika wzrostu ich wartości jest mniejsza. 40 proc. należności, którymi zajmują się windykatorzy, to długi przedsiębiorstw, 60 proc. klientów indywidualnych. W windykacji biznesowej przoduje Euler Hermes (zlecenia na 1,8 mld zł w 2009 r.), a detalicznej Kruk (dostał do odzyskania długi o wartości 2,9 mld zł).

– Wzrost wartości spraw kierowanych do windykacji biznesowej był odzwierciedleniem rosnących zatorów płatniczych. W drugiej połowie roku trudności płatnicze były powszechne, ale liczba i wartość zleceń windykacyjnych nie była już tak wysoka, co jest efektem malejącej w przekroju całego roku wymiany handlowej – mówi Maciej Harczuk, wiceprezes Euler Hermes Zarządzanie Ryzykiem. Dodaje, że największą część zleceń pod względem wartości stanowią te dotyczące branży stalowej oraz budowlanej.

[wyimek][srodtytul]60 procent[/srodtytul] należności do odzyskania dotyczy klientów indywidualnych[/wyimek]

Prawie 7 mld zł to wierzytelności detaliczne. Ich głównym dostawcą są banki. Coraz częściej zlecają monitoring niespłacanych długów. Niektórzy przekazują windykatorom kredyty, w których opóźnienie w spłacie wynosi jedynie siedem dni. Banki wierzą w zasadę „kto pierwszy, ten lepszy”. Wiele osób, które mają problemy z regulowaniem na czas swoich należności, zaciągnęło więcej niż jeden kredyt. Każdy z banków będzie chciał odzyskać swoje pieniądze. Może się to udać temu, który pierwszy z klientem się skontaktuje i przypomni o zapłacie raty. – Skuteczność takiej wczesnej windykacji jest bardzo duża – mówi Piotr Rabiega, wspólnik prokurent w Kancelarii Prawnej Lexus.

Reklama
Reklama

Większość kredytów, którymi zajmują się windykatorzy, to pożyczki gotówkowe i niespłacane zadłużenie na kartach. – Zaczęły się pojawiać zlecenia dotyczące kredytów hipotecznych. Zwykle klient opóźnia się z zapłaceniem dwóch, trzech rat – mówi Jarosław Długi.

Windykatorzy nie przewidują, że w tym roku będą mieć mniej pracy. Podobnie jak w 2009 r. najwięcej zleceń dostarczą im banki. – W 2010 r. rynek windykacyjny, według szacunków, osiągnie wartość około 15 mld zł – twierdzi Piotr Krup, prezes wrocławskiego Kruka. – Wartość wierzytelności z sektora finansowego może w tym roku wzrosnąć o ponad jedną trzecią.

Jago zdaniem w najbliższym czasie ze szczególną uwagą należy przyglądać się najpopularniejszym produktom bankowym, czyli pożyczkom gotówkowym oraz zadłużeniom na kartach kredytowych.

– Windykacja biznesowa podążać będzie za rynkiem, jeśli koniunktura powróci, to na fali większej wymiany handlowej będzie rosła ilość opóźnionych płatności, zwłaszcza w tak niepewnej jeszcze sytuacji – twierdzi Maciej Harczuk.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=e.wieclaw@rp.pl]e.wieclaw@rp.pl[/mail][/i]