[b]– Prowadzę firmę budowlaną. Inny przedsiębiorca, który wygrał przetarg publiczny i został generalnym wykonawcą modernizacji budynku, zlecił mi wymianę stolarki okiennej. Umowa miała formę pisemną, określała m.in., że wymienić trzeba 201 okien o metrażu 478 mkw.
Projekt i kosztorys prac operował wymiarami okien w świetle ościeży zgodnie z Katalogiem Nakładów Rzeczowych – Konstrukcje Budowlane. Moja firma wywiązała się z zadania, jednak w protokole odbioru generalny wykonawca wymierzył okna w świetle ościeżnicy, a nie ościeży.
Uzasadnił to faktem, że o ościeżnicach właśnie wspomina szczegółowa specyfikacja techniczna. Moim zdaniem jest to zwykły błąd pisarski, bo w specyfikacji zamiast „w świetle ościeżnicy” powinno być „w świetle ościeży”. Wskutek pomiaru po ościeżnicy metraż okien zmniejszył się z 478 do 335 mkw., a za wynikające z odjęcia tych dwóch wielkości 143 mkw. nie dostałem pieniędzy [/b]– pisza czytelnik.
Zanim doradzimy, kilka słów komentarza o użytych w liście pojęciach, bo być może nie dla wszystkich czytelników są jasne. Ościeże to nic innego jak wewnętrzne powierzchnie otworów okiennych w ścianie budynku. Natomiast ościeżnice to ramy okien wstawianych w ościeże.
Jasne jest więc, że ościeżnice są od ościeży mniejsze, bo muszą się w nie zmieścić. Natomiast Katalog Nakładów Rzeczowych to broszura wykorzystywana często przy sporządzaniu kosztorysów. Są różne katalogi poświęcone różnym robotom – budowlanym, remontowym, transportowym itd.
Nie zdołamy tu przesądzić, czy rację ma czytelnik czy generalny wykonawca. Ostateczne słowo i tak będzie należało do sądu. Wydaje się jednak, że czytelnik powinien dochodzić swych racji, bo przemawiają za tym poważne argumenty. Przede wszystkim w umowach badać należy, jaki był zgodny cel stron, a nie opierać się na ich dosłownym brzmieniu. Skoro umowa określała wymiary okien na 478 mkw., to wszystko wskazuje na to, że specyfikacja techniczna nie powinna mieć znaczenia rozstrzygającego.
Zwłaszcza że jest to dokument mający znaczenie w procesie udzielania zamówienia publicznego, a więc regulującym stosunki prawne między generalnym wykonawcą a właścicielem modernizowanego budynku. Tymczasem czytelnik domaga się wykonania postanowień umownych z własnego kontraktu zawartego z generalnym wykonawcą – a więc chodzi mu o zupełnie odrębny stosunek prawny.
Jeśli czytelnik zdecyduje się na dochodzenie należności na drodze sądowej, będzie to po prostu sprawa o zapłatę. Powinien zacząć od wezwania generalnego wykonawcy do zapłacenia stosownej kwoty.
Gdy to nie przyniesie rezultatu, powinien wnieść do sądu pozew, załączając kopię wezwania i wyliczając wszystkie dowody (umowa, kosztorys itd.). Potem pozostaje już tylko umiejętnie prowadzić sprawę.