– [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=3E865F12D9500F1727018A701B126F64?id=71947://]Ustawa o społecznej inspekcji pracy[/link] powstała jeszcze w stanie wojennym w 1983 r. Nie przystaje w żaden sposób do gospodarki rynkowej. To relikt ubiegłej epoki. Trzeba by ją zmienić. Zgłaszaliśmy taką potrzebę do Ministerstwa Pracy. Być może wkrótce zaczną się prace nad zmianami – mówi Henryk Michałowicz, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.

Głównym zadaniem i celem społecznego inspektora jest zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy oraz ochrona uprawnień pracowniczych wynikających z przepisów. W tym roku społeczni inspektorzy, tzw. SIP, w skali całego kraju zainicjowali tylko dziesięć kontroli Państwowej Inspekcji Pracy. O ich przydatności może jednak świadczyć fakt, że najwięcej naruszeń prawa było tam, gdzie nie ma związków, a co za tym idzie – inspektorów.

– Jestem przekonany, że gdyby SIP-owcy mogli działać także w firmach, w których nie ma związków, ich liczba i aktywność byłyby większe – mówi Marcin Wojewódka, radca prawny.

Dla pracodawcy funkcjonowanie społecznej inspekcji pracy wyraża się czasem nagłym wzrostem liczby pracowników chronionych przed zwolnieniem.

[srodtytul]Ochrona własna[/srodtytul]

Ustawa o społecznych inspektorach nie określa precyzyjnie, ile związek zawodowy ma wyłonić osób, które mają się zajmować sprawami bhp w imieniu załogi. Przepisy mówią tylko, że organizacja społecznej inspekcji powinna być dostosowana do struktury zakładu pracy.

– Oznacza to, że [b]w przeciwieństwie do innych ustaw, np. o radach pracowników, liczba inspektorów, którzy są objęci ochroną, może być bardzo zróżnicowana. Związki zawodowe doskonale o tym wiedzą i wykorzystują tak ogólny zapis, by jak najwięcej swoich ludzi objąć zakazem zwalniania[/b] – mówi Marcin Wojewódka.

Zakład nie może wypowiedzieć ani rozwiązać umowy z pracownikami pełniącymi funkcję społecznego inspektora pracy, dopóki trwa mandat oraz w ciągu roku po jego wygaśnięciu. A ponieważ kadencja inspektora trwa cztery lata, ma pięć lat ochrony. Co prawda jest możliwe zwolnienie dyscyplinarne, ale pracodawca musi na nie mieć zgodę związku zawodowego. Oczywiście inspektorowi nie można zmienić na niekorzyść warunków pracy i płacy.

– To sprawia, że w sytuacjach konfliktu związki mnożą liczbę inspektorów. Mieliśmy taki przypadek na Pomorzu. To koniecznie trzeba zmienić, by uniknąć nadużyć – mówi Henryk Michałowicz.

[srodtytul]Bez nadzoru[/srodtytul]

Dziś społecznym inspektorem pracy może być praktycznie każdy wskazany przez związek. Nie ponosi odpowiedzialności za swoją działalność, nie musi się szkolić i nikt poza załogą nie rozlicza ich z działalności.

– [b]Inspekcja pracy nie jest odpowiedzialna za działalność SIP. Owszem, szkolimy tych inspektorów, ale nie sprawdzamy poziomu ich wiedzy z zakresu bhp. Nie prowadzimy też ewidencji społecznych inspektorów[/b] – mówi Danuta Rutkowska, rzecznik głównego inspektora pracy.

– Coraz rzadziej spotykam osoby, które aktywnie i na poważnie zajmują się bhp z nadania załogi. Dziś robią to w firmach służby, do których powołania zobowiązuje pracodawcę prawo – mówi Ryszard Łuniewski, wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pracowników Służb BHP.

Potwierdza on, że najbardziej aktywni inspektorzy są w zakładach, w których jest duże ryzyko wypadku. Z kolei zdaniem Haliny Grzeskiewicz, pracownika służb bhp z Katowic, często inspektorzy społeczni czekają na podpowiedzi i inicjatywę wykwalifikowanego pracownika zakładowych służb bhp.

[ramka][b]Gdzie działają [/b]

- SIP funkcjonuje w 51 proc. zakładów zatrudniających powyżej 250 pracowników

- 37 proc. firm zatrudniających od 50 do 249 osób ma u siebie inspektora społecznego

- 2,5 tys. zł może wynieść grzywna dla pracodawcy utrudniającego działalność społecznego inspektora

- w tym roku na 39 tys. skontrolowanych przez PIP zakładów tylko w 1900 funkcjonowali społeczni inspektorzy[/ramka]

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=t.zalewski@rp.pl]t.zalewski@rp.pl[/mail][/i]