Angielska ustawa jest nieco podobna do polskiej ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. Różnica dotyczy m.in. tego, że ma chronić nie obrót prawny, lecz życie ludzkie.

Ustawa wzbudziła sporo emocji wśród przedsiębiorców. – Ma uporządkować stan prawny. W systemie orzecznictwa sądowego common law sytuacja spółek nie była do końca przewidywalna – mówi adwokat Bartłomiej Jankowski z warszawskiego biura kancelarii CMS Cameron McKenna.

Uchwalono ją też, aby poprawić skuteczność karania. – Wcześniej orzecznictwo wymagało aby przed ukaraniem firmy skazana była osoba odpowiedzialna w przedsiębiorstwie – wyjaśnia Rafał Zakrzewski, brytyjski sollicitor (adwokat) z warszawskiego biura kancelarii Clifford Chance. – W sprawach wielkich katastrof kolejowych z lat 80. i 90., które pociągnęły za sobą wiele ofiar, odpowiedzialność się rozpływała.

Ustawa (corporate manslaughter/homicide bill) oddziela odpowiedzialność samych spółek od odpowiedzialności osób.

Nie są one ze sobą związane ani się nie wykluczają. – Spółka jest winna przestępstwa, jeśli prowadzi działalność, jest zarządzana lub zorganizowana w sposób, który doprowadził do czyjejś śmierci wskutek rażącego naruszenia obowiązku dochowania należytej staranności wobec ofiary – tłumaczy Jankowski. Chodzi nie tylko o pracowników firmy, ale także o jej klientów (np. pasażerów kolei, mieszkańców budynku, pacjentów szpitali).

– Naruszenie zasad należytej staranności musi być bardzo poważne, o wiele większe niż takie, które wystarczyłoby do wystąpienia o odszkodowanie cywilnoprawne – dodaje Zakrzewski.

Inaczej niż dotychczasowe precedensy sądowe ustawa obejmuje nie tylko spółki prywatne, lecz także instytucje sektora publicznego, w tym państwowe, m.in policję, wojsko, służbę zdrowia, więziennictwo.

Karą dla skazanej firmy jest grzywna. Ustawa nie ogranicza jej wysokości. Mówi się nawet o 10 proc. rocznego obrotu.

Sąd może także zobowiązać spółkę, aby poinformowała w mediach, że została skazana. Może też wyznaczyć jej czas na poprawienie funkcjonowania.

Konsekwencją uchwalenia ustawy są tzw. audyty prawne, sprawdzające zgodność wewnętrznych procedur spółek z przepisami. Chodzi o takie ich ukształtowanie, by nie było wątpliwości, iż organizacja firmy zapewnia odpowiedni standard staranności. Nowe prawo, które weszło w życie po roku od uchwalenia, spełniło więc rolę prewencyjną.

Z uzasadnienia projektu ustawy wynika, że w latach 1989 – 2006 w Anglii i Walii odnotowano 24 śmiertelne wypadki, w których postępowania zakończyły się skazaniem w związku z korporacyjnym zabójstwem.

Zginęło w nich 55 osób, skazano siedem spółek, 14 dyrektorów przedsiębiorstw (w tym sześciu na więzienie), siedmiu właścicieli firm (sześciu na więzienie) i sześć innych osób (pracowników, w tym czterech na więzienie).

Projektodawcy oszacowali koszty przedsiębiorców związane z wejściem w życie ustawy (np. porady prawne, szkolenia, dostosowanie procedur wewnętrznych) na ponad 21 mln funtów. Podkreślają jednak, że należy je rozpatrywać jako ułamek oszczędności spodziewanych w związku ze wzrostem poziomu bezpieczeństwa i zmniejszeniem ryzyka groźnych wypadków.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: i.walencik@rp.pl