– Wystarczy, że mama zaraz po urlopie macierzyńskim powiadomi szefa, że chce zmniejszyć wymiar czasu pracy, np. o jeden procent. Finansowo w praktyce nic nie traci, a zyskuje kilka lat ochrony przed wypowiedzeniem – tłumaczy Witold Polkowski, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich. Jego zdaniem to kolejny bubel prawny, gdyż nie dość, że tworzy kolejną liczną kategorię pracowników chronionych, to jeszcze nie wprowadza żadnych obostrzeń dla objętych taką ochroną.

Pracodawcy twierdzą, że wolą gwarantować zatrudnienie młodym rodzicom niż liderom związkowym

, ale rząd powinien określić jakiś minimalny wymiar zmniejszenia czasu pracy przez osobę uprawnioną do urlopu wychowawczego, by mogła skorzystać z ochrony.

Obecnie zatrudniony uprawniony do urlopu wychowawczego może złożyć wniosek o obniżenie swojego wymiaru czasu pracy (wymiar ten nie może być niższy niż pół etatu). Pracodawca ma obowiązek spełnić ten postulat, a zainteresowany może pracować w obniżonym wymiarze czasu przez cały okres, gdy ma prawo do przejścia na urlop wychowawczy. Takiej osoby jednak przepisy nie chronią przed zwolnieniem już po obniżeniu wymiaru zatrudnienia.

– Fakt, że rodzice na wychowawczym mają ochronę, a pozbawieni jej są uprawnieni do tego urlopu, którzy pracują na część etatu, jest nieporozumieniem. Ustawodawca popełnił błąd i powinien go poprawić. Co prawda nasza fundacja nie ma sygnałów, by pracodawcy zwalniali rodziców, którzy zamiast być na wychowawczym, wrócili do pracy, ale nie oznacza to, że takich przypadków nie ma – mówi Tomasz Kurek, wicedyrektor Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej – centrum dolnośląskie, prowadzącej program Rodzic Pracownik.

Rząd zamierza zakazać zwalniania osób uprawnionych do urlopu wychowawczego, które skorzystają z prawa do obniżenia wymiaru czasu pracy.

Zgodnie z projektem zmian w kodeksie pracy firma nie będzie mogła wypowiedzieć ani rozwiązać umowy o pracę w okresie od dnia złożenia przez zatrudnionego uprawnionego do urlopu wychowawczego wniosku o obniżenie wymiaru czasu pracy do dnia powrotu do pierwotnego wymiaru czasu. Ochrona ma przysługiwać zainteresowanemu bez względu na to, o ile będzie krócej pracował.

Rząd chce, by rozwiązanie umowy z taką osobą było dopuszczalne tylko w razie ogłoszenia upadłości lub likwidacji zakładu pracy

, a także wówczas, gdy zajdą przyczyny uzasadniające jej zwolnienie dyscyplinarne.

Pracownicy bardzo chętnie i śmiało korzystają z wszelkich przewidzianych prawem możliwości uniknięcia zwolnienia. Należy się więc spodziewać, że niektórzy prewencyjnie będą podejmowali działania, by ochronić swój etat.

– Trudno będzie firmie wykazać, że pracownik, który w niewielkim stopniu obniżył swój wymiar zatrudnienia, nie zasługuje na przewidzianą prawem ochronę. Chociaż w skrajnych wypadkach może dochodzić do sytuacji, w których przepis dający ochronę przed zwolnieniem jest wykorzystywany niezgodnie z intencją ustawodawcy – mówi Dawid Zdebiak, radca prawny specjalizujący się w prawie pracy.

Ustawodawca powinien być konsekwentny. Skoro przyznał ochronę pracownikom przebywającym na urlopie wychowawczym, to powinien ją przyznać również zatrudnionym, którzy zdecydowali się w tym czasie podjąć pracę na część etatu. Jest to działanie opłacalne dla państwa, gdyż w ten sposób zmniejsza się grupa osób korzystających z jego pomocy, pracownicy mają kontakt z zawodem – zmniejsza się więc ryzyko bezrobocia. Czasem zbyt duża ochrona stosunku pracy obraca się przeciwko osobom, które są nią objęte, np. pracownicy w wieku przedemerytalnym. W tym jednak wypadku nie boję się, że potencjalni rodzice staną się jeszcze bardziej niż obecnie nieatrakcyjni dla firm.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: t.zalewski@rp.pl