Umowa spółki z o.o. nie jest dokumentem, który oceniać trzeba jedną miarą. Wspólnicy mogą ją bowiem wzbogacić o rozmaite, dopasowane do ich konkretnej sytuacji, elementy. Efekt jest taki, że spółki z o.o. – mimo tych samych dla wszystkich przepisów prawa – mogą bardzo różnić się od siebie. Fantazja wspólników nie zna granic i oczywiście nie zdołamy tu opisać wszystkich możliwych rozwiązań. Skoncentrujemy się na pokazaniu niektórych, wprost przewidzianych w kodeksie spółek handlowych.
Swoboda manewru przyznana przez ustawodawcę wspólnikom dotyczy chociażby tak fundamentalnych spraw jak ustanowienie organów spółki. Spółka z o.o. różni się pod tym względem od spółki akcyjnej. Tam zawsze powinno działać walne zgromadzenie akcjonariuszy, zarząd i rada nadzorcza.
Jeśli zaś z umowy spółki z o.o. nie wynika nic innego, to działa w niej jedynie zgromadzenie wspólników i zarząd. Od samych wspólników natomiast zależy, czy ustanowią radę nadzorczą, komisję rewizyjną albo oba te organy (art. 213 § 1 k.s.h.). Tylko w większych spółkach z o.o. powołanie rady nadzorczej jest obowiązkowe.
Co ważne, jeśli któryś z tych organów został ustanowiony, kodeks pozwala też wyłączyć służące każdemu wspólnikowi prawo indywidualnego kontrolowania działalności spółki (art. 213 § 3 k.s.h.). Poza tym w umowie spółki wolno rozszerzyć uprawnienia rady nadzorczej. W szczególności można postanowić, że zarząd jest obowiązany uzyskać zgodę rady nadzorczej przed dokonaniem oznaczonych w umowie spółki czynności, i przekazać radzie nadzorczej prawo zawieszania w czynnościach – z ważnych powodów – poszczególnych lub wszystkich członków zarządu (art. 220 k.s.h.).
Możliwe modyfikacje dotyczą także zarządu. Otóż z przepisów wynika, że członka tego organu można w każdym czasie odwołać uchwałą wspólników. Umowa spółki może zawierać inne postanowienia, w szczególności ograniczać prawo odwołania członka zarządu do ważnych powodów (art. 203 k.s.h.). To w umowie właśnie wolno też określić zasady reprezentowania spółki wtedy, gdy w skład jej zarządu wchodzi więcej niż jedna osoba. Jeśli takich postanowień zabraknie, to do składania oświadczeń w imieniu spółki wystarczy współdziałanie dwóch członków zarządu albo jednego członka zarządu łącznie z prokurentem (art. 205 k.s.h.).
Umowa spółki może ograniczać ustawowe prawo do odwołania członka zarządu uchwałą wspólników tylko do ważnych powodów
Wspólnicy mają też duże możliwości uregulowania pracy zarządu. Jeśli tego nie uczynią, każdy członek zarządu będzie miał prawo i obowiązek prowadzenia działalności spółki. Jednak do czynności przekraczających zakres zwykłych czynności spółki potrzebna będzie uchwała całego zarządu. W umowie spółki można też przyznać prezesowi zarządu uprawnienia do kierowania pracami tego organu (art. 208 k.s.h.).
Zmiany mogą też dotknąć innego zagadnienia o kolosalnym znaczeniu – pozycji i roli poszczególnych udziałowców. W przepisach o spółce z o.o. znajduje się bowiem oddzielny artykuł poświęcony równości wspólników. I jego ustawodawca pozwala wyłączyć. Oto bowiem czytamy, że jeżeli ustawa lub umowa spółki nie stanowi inaczej, wspólnicy mają równe prawa i obowiązki w spółce (art. 174 § 1 k.s.h.). To oznacza, że owe prawa i obowiązki wolno w umowie spółki różnicować. Zakres umownej ingerencji jest sprawą dyskusyjną, jednak sama jej dopuszczalność jest niewątpliwa. Kodeks wprost przewiduje też możliwość ustanowienia uprzywilejowanych udziałów (art. 174 § 2 k.s.h.).
Sporo jest w przepisach ograniczeń dotyczących pieniędzy. Chodzi zwłaszcza o zasady wypłaty zysku. Reguła jest taka, że wspólnik ma prawo do udziału w zysku wynikającym z rocznego sprawozdania finansowego i przeznaczonym do podziału uchwałą zgromadzenia wspólników. W umowie spółki wolno jednak ustanowić inny sposób podziału zysku (art. 191 § 2 k.s.h.). Wolno też wyłączyć normę, w myśl której zysk przypadający wspólnikom dzieli się w stosunku do udziałów (art. 191 § 3 k.s.h.). To nie wszystko. Umowa spółki może np. dopuścić wypłacanie zaliczki na poczet dywidendy (art. 194 k.s.h.). Wolno też w niej upoważnić zgromadzenie wspólników do określenia tzw. dnia dywidendy. Jest to data, według której określa się listę uprawnionych do dywidendy.
Dywidenda nie jest jedynym obszarem finansów spółki, na który wspólnicy mogą wpływać, modyfikując postanowienia umowy. Istotne są też przepisy dotyczące dopłat. Oto jeśli z umowy spółki nie wynika coś innego, to wspólnicy nie muszą do interesu dopłacać. Kodeks stanowi bowiem wprost, że umowa spółki może zobowiązywać wspólników do dopłat jedynie w granicach liczbowo oznaczonej wysokości w stosunku do udziału (art. 177 k.s.h.). Wysokość i terminy dopłat ustalane są w miarę potrzeby uchwałą wspólników.
To jednak nie wszystko. W umowie spółki można zmienić też zasady rozliczania tych dopłat. Oto jak ustala je kodeks.
Po pierwsze, jeżeli wspólnik nie uiścił dopłaty w określonym terminie, obowiązany jest do zapłaty odsetek ustawowych. Spółka może wówczas żądać również naprawienia szkody wynikłej ze zwłoki.
Po drugie, dopłaty można zwrócić wspólnikom dopiero wtedy, gdy nie są wymagane na pokrycie straty wykazanej w sprawozdaniu finansowym.
Po trzecie, spółce wolno zwrócić dopłaty dopiero po trzech miesiącach od dnia ogłoszenia o zamierzonym zwrocie w piśmie przeznaczonym do ogłoszeń spółki.
Po czwarte, zwrot należy się równomiernie wszystkim wspólnikom. Po piąte wreszcie, zwróconych dopłat nie uwzględnia się przy żądaniu nowych dopłat.
W umowie spółki wszystkie te zasady wolno wspólnikom modyfikować. Można np. skrócić termin oddania pieniędzy czy dopuścić zwroty nawet wtedy, gdy spółka ponosi straty. Pewne wątpliwości może budzić dopuszczalność wyłączenia zasady równomiernego zwrotu dopłat (art. 179 § 3 k.s.h.). Jak już bowiem wspominaliśmy, ustawodawca zakłada równe prawa i nakazuje jednakowo traktować wszystkich wspólników (art. 20 i art. 174 k.s.h.).
Wydaje się jednak, że regulacja dająca wspólnikom swobodę manewru jest przepisem szczególnym, wyjątkowym wobec ogólnych norm dających wspólnikom równe prawa i obowiązki. Oznaczałoby to, że w umowie mimo wszystko można zrezygnować z równomiernego zwrotu dopłat.
Jeśli do umowy spółki nie wpiszemy odpowiednich postanowień, to zgody wspólników będzie wymagała większość transakcji dotyczących nieruchomości. Nabycie i zbycie nieruchomości czy udziału w niej, a także nabycie i zbycie użytkowania wieczystego wymaga bowiem uchwały wspólników (art. 228 pkt 4 k.s.h.). To ważne, bo umowa w tej sprawie zawarta bez wspomnianej zgody jest z mocy prawa nieważna (art. 17 k.s.h.).
Nie tylko jednak wspomniane przepisy wprowadzają ograniczenia dotyczące nieruchomości. O innym muszą pamiętać spółki, które dopiero rozpoczęły działalność. Oto bowiem umowa o nabycie dla spółki nieruchomości albo udziału w nieruchomości za cenę przewyższającą jedną czwartą kapitału zakładowego, nie niższą jednak od 50 tys. złotych, zawarta przed upływem dwóch lat od dnia zarejestrowania spółki, wymaga uchwały wspólników, o ile nie została przewidziana w umowie spółki (art. 229 k.s.h.).
Co ważne, wymóg z art. 229 k.s.h. obejmuje nie tylko nieruchomości, lecz także środki trwałe. W kodeksie nie zdefiniowano tego pojęcia. W fachowych komentarzach pada czasem propozycja posłużenia się definicją z ustawy o rachunkowości. W jej rozumieniu środkami tymi są rzeczowe aktywa trwałe i zrównane z nimi, o przewidywanym okresie ekonomicznej użyteczności dłuższym niż rok, kompletne, zdatne do użytku i przeznaczone na potrzeby jednostki (art. 3 ust. 1 pkt 15 u.r.). Nie jest to rozwiązanie zbyt fortunne, bo wśród środków trwałych ustawa o rachunkowości wymienia m.in. nieruchomości. A biorąc pod uwagę, że art. 229 poświęca nieruchomościom oddzielny fragment, byłoby to powtórzenie, co w prawie jest niedopuszczalne.
Prawo pozwala pozbyć się wspólnika ze spółki nawet wbrew jego woli. Z ważnych przyczyn dotyczących danego wspólnika sąd może orzec jego wyłączenie ze spółki na żądanie wszystkich pozostałych wspólników, jeżeli udziały wspólników żądających wyłączenia stanowią więcej niż połowę kapitału zakładowego (art. 266 § 1 k.s.h.).
Przepis ten nie obejmuje zatem sytuacji, w której kilku wspólników chciałoby wyłączenia kilku innych wspólników. Czy to oznacza, że w tej ostatniej sytuacji dojść musi do sytuacji patowej? Otóż nie. Umowa spółki może przyznać prawo wystąpienia ze wspomnianym powództwem także mniejszej liczbie wspólników, jeżeli ich udziały stanowią więcej niż połowę kapitału zakładowego. Tyle tylko, że pozwani muszą wówczas zostać wszyscy pozostali wspólnicy (art. 266 § 2 k.s.h.).