Przedsiębiorstwa np. przeprowadzkowe zatrudniające kierowców do przewozu rzeczy nie muszą tworzyć dla nich rozkładów czasu pracy. Wynika tak z art. 11 ust. 2 a ustawy o czasie pracy kierowców (DzU z 2004 r. nr 92, poz. 879 ze zm.). Szef może więc zlecać im pracę z dania na dzień, informując np., że jutro mają przyjść na 6.00 rano na dziesięć godzin.

Przepis ten nie zastrzega jednak, że zwolnienie dotyczy wyłącznie zatrudnionych w podstawowym systemie czasu pracy, czyli przez osiem godzin na dobę i średnio 40 na tydzień. A tak właśnie twierdzi Państwowa Inspekcja Pracy. Zdaniem urzędu harmonogramów czasu pracy nie trzeba opracowywać jedynie dla tych kierowców, którzy przewożą rzeczy nie dłużej niż osiem godzin na dobę i 40 godzin w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy. Oznacza to, że kierowcy zatrudnieni w równoważnym systemie czasu pracy muszą wykonywać swoje obowiązki według grafiku > patrz przykład. Inspekcja podkreśla, że wymiar czasu pracy można wydłużyć do dziesięciu czy 12 godzin na dobę tylko zgodnie z przyjętym rozkładem czasu pracy (art. 15 ustawy o czasie pracy kierowców). To natomiast przemawia za zniesieniem rozkładów czasu pracy tylko w systemie podstawowym. Nie zgadza się z tym profesor Krzysztof Rączka.

- Rozkładów czasu pracy przy przewozach rzeczy nie trzeba tworzyć bez względu na zastosowany system. Art. 11 ust. 2 a nie wprowadza bowiem w tym wypadku żadnych ograniczeń. Tak wynika z literalnego brzmienia przepisów, co nie oznacza, że jest to rozwiązanie racjonalne - tłumaczy prawnik.

Stanowisko inspekcji jest korzystne dla kierowców. Mogą oni bowiem zaplanować sobie czas pracy z wyprzedzeniem i nie muszą się martwić, że pracodawca zarządzi jazdę w niedziele i święta. Przypominamy bowiem, że pomimo ogólnego zakazu pracy w te dni, jest ona dopuszczalna właśnie w transporcie i w komunikacji (art. 151kodeksu). Obowiązek tworzenia rozkładów czasu pracy sprzyja też zatrudnionym, bo dzięki grafikowi szef dokona prawidłowej rekompensaty za wydłużone godziny pracy. Równoważne systemy czasu pracy charakteryzują się bowiem tym, że przykładowo za dziesięć godzin pracy w środę pracownik otrzymuje dzień wolny kiedy indziej. Może być też tak, że środa jest dniem wolnym z tytułu wolnej soboty. Dzięki harmonogramom czasu pracy, gdzie szef oznacza charakter dni wolnych, wiadomo będzie, ile za jaki dzień zapłacić.

Nie zgadzam się z poglądem Państwowej Inspekcji Pracy. Z art. 15 pkt 3 ustawy o czasie pracy kierowców nie wynika, że równoważny system czasu pracy wprowadza się na podstawie rozkładu czasu pracy. Przepisy mówią tylko o okresie rozliczeniowym, który zazwyczaj nie może być dłuższy niż miesiąc.

Stanowisko PIP dotyczące tworzenia rozkładów czasu pracy przy przewozach rzeczy mogłoby mieć uzasadnienie jedynie przy systemie przerywanym i mieszanym. Z przepisów wynika bowiem, że zarówno jeden, jak i drugi system można zastosować tylko według z góry ustalonego rozkładu. Przy mieszanym systemie czasu pracy ustawa zastrzega dodatkowo, że tworzy się go na miesięczny okres rozliczeniowy.

Spotkałem się też z poglądami, że rozkłady czasu pracy muszą być tworzone w systemie zadaniowym. To również absurd, bo z ustawy wynika wyraźnie, że w tym systemie rozkład czasu pracy, w okresie wykonywania danego zadania przewozowego, ustala kierowca.

Trudno o rozstrzygający argument, który podważyłby skutecznie stanowisko PIP albo potwierdził rację tego urzędu. Z jednej strony istotą systemu równoważnego jest planowanie czasu pracy, co jest zresztą spójne z definicją nadgodzin oraz przeliczania urlopów wypoczynkowych. Z drugiej - przepisy nie zastrzegają, że rozkładów nie trzeba tworzyć tylko w systemie podstawowym. To natomiast przemawia za tym, że nie trzeba ich tworzyć przy przewozach rzeczy bez względu na system czasu pracy. Co więcej, trudno sobie wyobrazić, na czym polegałoby istotne uelastycznienie czasu pracy, jeżeli "przywilej" nieustalania rozkładu dotyczyłby jedynie systemu podstawowego. Ograniczyłby się on bowiem do ustalania dni pracy oraz różnicowania godzin rozpoczęcia pracy, ale już nie do długości dnia pracy.