Pracę w sobotę można polecać tylko wtedy, kiedy pojawią się okoliczności uzasadniające pracę w godzinach nadliczbowych. Warunki dopuszczające takie nadgodziny określa art. 151 kodeksu pracy. Jeżeli szef poleca pracę w takim dniu, musi pamiętać o tym, aby przestrzegać art. 151[sup]3[/sup] k.p. Stanowi on, że załodze należy się inny dzień wolny do końca okresu rozliczeniowego i w terminie uzgodnionym z pracownikami.

[b]Czy naruszamy przepisy, jeżeli nie możemy w ciągu okresu rozliczeniowego udzielić pracownikom dnia wolnego i wypłacamy im wynagrodzenie za pracę w sobotę łącznie z dodatkami?[/b]

Art. 151[sup]3[/sup] k.p. pozwala na tylko jeden sposób rekompensaty. Wolno więc wyłącznie udzielić innego dnia wolnego w zamian za pracę w tzw. wolną sobotę. Jeśli pracodawca go nie da, to - nawet jeżeli wypłaci wynagrodzenie i dodatek - popełnia wykroczenie przeciwko prawom pracownika. A za to przewidziana jest kara grzywny od 1 do 30 tys. zł. Dnia wolnego szef może nie dać w okresie rozliczeniowym tylko wtedy, gdy nie ma faktycznej możliwości udzielenia tego czasu wolnego, bo np. pracownik choruje, inny się zwolnił i nie da rady zapewnić obsady na stanowisku pracy.

[b]Wydajemy kalendarze. Jeżeli swojego towaru nie sprzedamy do końca roku, to w kolejnym stanowi on już makulaturę. Dlatego praca w soboty jest podyktowana taką koniecznością. Czy dla inspektora pracy będzie to czynnik łagodzący? [/b]

Raczej nie. Przyjmując, że pracownicy mają dać zakładowi określony wynik, a nie są w stanie pracując po 8 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu i jest to okoliczność dopuszczająca pracę w soboty, doszlibyśmy do wniosku, że załoga będzie pracować na okrągło, bo chodzi tylko o to, aby zrealizowała określony rezultat.

[b]A jeżeli chorowałaby jedna lub dwie osoby? [/b]

Byłby to czynnik łagodzący przy podejmowaniu przez pracodawcę decyzji o tym, aby nie udzielić dnia wolnego w zamian za taką pracę. Natomiast samo polecenie pracy w sobotę już by się do tego nie kwalifikowało. W firmie powinna być taka obsada, która by przewidywała, że ktoś nie przyjdzie do pracy, bo np. zachoruje albo ma awarię w domu i nagle musi wziąć dzień urlopu.

[i]Monika Wacikowska jest specjalistką w Departamencie Prawa Pracy Głównego Inspektoratu Pracy w Warszawie[/i]