W procesie między KCI, spółką matką wydawcy „Rzeczpospolitej", a spółką CNT kontrolowaną przez Zbigniewa Jakubasa nowa odsłona: CNT w nowym pozwie żąda od KCI prawie 925 tys. zł, ale sąd już dwukrotnie – w styczniu i w marcu – zwrócił pozew powodowi, stwierdzając uchybienia formalne oraz brak należytego opłacenia pozwu.

Od czego się zaczęło

Cały spór ma już kilkuletnią historię i jest wielowątkowy. Dobrze ilustruje, jak nieporozumienia, a z czasem zła wola mogą doprowadzić do poważnych problemów dobrze dotąd prosperującą spółkę giełdową.

Spór ma swoje źródła w deweloperskiej transakcji z 2016 r.: sprzedaży przez KCI nieruchomości pod budownictwo mieszkaniowe w Krakowie, wartej 60 mln zł, na której CNT zbudowało osiedle.

Czytaj także:

Jest śledztwo z doniesienia KCI

W marcu znów proces KCI i CNT

Chodzi o prawie 5,3 mln zł opłaty, jaką CNT uiściła miastu Kraków, zdaniem KCI nienależnie, za zmianę przeznaczenia tej nieruchomości z działalności przemysłowej – choć od lat już tam nieprowadzonej – na mieszkaniowo-użytkową. O ewentualnej opłacie i pokryciu jej przez KCI była mowa w umowie sprzedaży, ale KCI wskazuje, że obowiązek taki finalnie nie zaistniał, gdyż mógł wynikać z decyzji prezydenta miasta – a takiej prezydent nie wydał. Opłata nie powinna zatem być uiszczana, a przede wszystkim nie może obciążać KCI.

Jacek T., prezes CNT, w jednym z wywiadów odnoszących się do tej kwestii mówił, że ponieważ miasto złożyło przeciwko tej spółce pozew o rozwiązanie umowy o wieczyste użytkowanie i uzyskało wpisy w księgach wieczystych, CNT szybko doprowadziła do ugody z miastem i wpłaciła mu żądaną kwotę 5,3 mln zł, aby inwestycja mogła być prowadzona.

Następnie jednak CNT zażądało od KCI zrefundowania jej tego wydatku, a po odmowie wystąpiła z pozwem w postępowaniu nakazowym, domagając się jej zapłaty od KCI. I taki nakaz (nieprawomocny) uzyskała (lipiec 2018 r.). Ten zaś z automatu stał się podstawą zabezpieczenia, a konkretnie wpisów w księgach wieczystych innych działek KCI, które ta właśnie sprzedawała zupełnie innemu deweloperowi.

Grzegorz Hajdarowicz tak opisuje tę sytuację: – To było wyimaginowane roszczenie, które miało rzekomo wynikać z aktu notarialnego sprzedaży działki przez KCI na rzecz CNT za ponad 60 mln zł. Dla nas niezrozumiałe, bo nie wynikało z aktu notarialnego – co potwierdzili prawnicy z kancelarii SPCG. Zostaliśmy postawieni pod ścianą przez CNT. Nie mogliśmy z tym pójść do sądu, by orzekł, kto ma rację, i musieliśmy wyłożyć prawie 5,4 mln zł, żeby zrealizować sprzedaż działki, ratując majątek większej wartości. Nastąpiło to w odpowiedniej ugodzie, poprzedzonej wycofaniem przez CNT sprawy sądowej.

Po sfinalizowaniu sprzedaży działek KCI złożyła jednak CNT oświadczenie o odstąpieniu od ugody, a następnie wystąpiła z pozwem przeciw CNT, żądając zwrócenia jej spornej kwoty, jako nienależnego świadczenia uzyskanego w sytuacji dla KCI przymusowej.

KCI wystąpiła też o tymczasowe zabezpieczenie jej roszczeń przez wpisy w księgach wieczystych dwóch nieruchomości CNT, do czego Sąd Okręgowy w Katowicach (siedziba pozwanej) się przychylił.

Paraliż firmy

To pokrzyżowało szyki CNT, która w wyniku decyzji sądu nie mogła sprzedawać budowanych mieszkań. Z tego powodu – twierdzą władze CNT – spółka złożyła 5,4 mln zł do depozytu sądowego, dzięki czemu zdjęła ze swych ksiąg wieczystych zabezpieczenie. Ale zarazem – i to jest najbardziej kontrowersyjne – CNT, nie czekając na wynik katowickiego procesu, w październiku 2020 r. złożyła – tym razem w sądzie w Krakowie – kolejny pozew nakazowy przeciw KCI, o zapłatę tej właśnie kwoty, wskazując, że ze złożonych w depozycie pieniędzy nie może korzystać.

Tym razem Sąd Okręgowy w Krakowie, w osobie referendarza sądowego Jarosława Gruntowicza, na posiedzeniu niejawnym w grudniu 2020 r. wydał nakaz zapłaty przeciw KCI na żądaną kwotę. Taki nakaz jest z mocy prawa natychmiast tzw. tytułem zabezpieczenia, więc komornik zajął warte kilkaset milionów złotych aktywa KCI, łącznie z akcjami wydawcy gazety.

Komornik pierwotnie zajął cały majątek KCI. Wiele osób, w tym Grzegorz Hajdarowicz, publicznie protestowało, że takie nadmierne zabezpieczenia są szkodliwe, zwłaszcza dla firm, przedsiębiorców. Aktywa KCI są bowiem wielokrotnie większe od spornej kwoty.

W tej sytuacji CNT skorygowała swój wniosek do komornika, ograniczając zabezpieczenie wynikające z nakazu. I 5 lutego 2021 r. komornik ograniczył zajęcie instrumentów finansowych KCI do 32 163 sztuk akcji Gremi Media.

Ta krakowska sprawa była do tej pory na biurku referendarza, i czeka, by zajął się nią wybrany w losowaniu sędzia na zwykłej rozprawie, aby obie strony sporu mogły w pełni przedstawić swoje racje, jak to jest w klasycznym procesie.

Akcje prawne CNT doczekały się oczywiście reakcji ze strony KCI. W złożeniu pozwu do sądu w Krakowie (w ramach którego sąd wydał sporny nakaz) władze KCI dopatrują się wręcz popełnienia przestępstwa przez prezesa CNT i jej pełnomocnika. Miałoby do niego dojść z powodu nieujawnienia w złożonym pozwie, że sporna kwota została już przez KCI zapłacona.

Zarzutów KCI jest więcej: jej prawnicy wskazują, iż to, że CNT wpłaciła taką kwotę do depozytu sądowego, aby ułatwić sobie prowadzenie biznesu, nie znaczy, że ją straciła – owe sporne pieniądze nadal do niej należą, więc spółka nie ma prawa wytaczać drugiej sprawy o te same pieniądze. Po drugie – wskazuje KCI – CNT powinna poczekać na zakończenie sprawy w Katowicach, gdzie trwa już klasyczny proces sądowy i przesłuchiwani są w nim świadkowie.

Sprawa tego nakazu stała się przyczynkiem do szeregu wypowiedzi prawników na temat opresywności tego uproszczonego postępowania, a nawet luk prawnych.

– W postępowaniu nakazowym to powód jednostronnie określa sposób zabezpieczenia, jego zakres i dolegliwość, i jest on praktycznie poza kontrolą sądu, co stwarza niebezpieczeństwo nadużyć – wskazywał m.in. na naszych łamach Marcin Szymański, adwokat i partner w kancelarii Drzewiecki Tomaszek. BdTXT - W - 8.15 J: Prawnicy są zgodni, że można i należy w takich sprawach szybko rozpatrywać odwołania dotkniętego takim nakazem, a zwłaszcza skutkami działającego z automatu zabezpieczenia, mogącego paraliżować pozwanego przedsiębiorcę.

Trudna sytuacja

Po czterech miesiącach od wydania tego nakazu spółka Grzegorza Hajdarowicza uzyskała zmniejszenie opłaty sądowej od odwołania od nakazu zapłaty. Zarazem prezes KCI Piotr Łysek wskazał, że spółka w takiej sytuacji (z komornikiem na rachunkach) boryka się z licznymi problemami w prowadzonej działalności. Chodzi m.in. o trudności z pozyskiwaniem finansowania, a także spłatą i emisją obligacji.

Spór biznesmenów wokół sprzedaży nieruchomości w Krakowie zaowocował licznymi postępowaniami, które prowadzą już nie tylko sądy, ale także prokuratura i adwokacki sąd dyscyplinarny.

Szerokim echem odbił się wywiad udzielony „Rzeczpospolitej" przez Grzegorza Hajdarowicza, zapowiadający obronę interesów spółki na wszelkich możliwych ścieżkach. Wspomniał w nim o swych obawach, że w całej operacji chodzi o przejęcie „Rzeczpospolitej" za bezcen, a także o zawiadomieniu składanym przez KCI do prokuratury, jak również zawiadomieniu adwokackiego pionu dyscyplinarnego na prawnika reprezentującego CNT.

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę KCI, jakiego dokonać miały władze spółki CNT kontrolowanej przez Zbigniewa Jakubasa, okazało się skuteczne. Prokuratura Rejonowa dla Warszawy-Mokotowa wszczęła śledztwo w sprawie podejrzenia oszustwa na znaczną sumę, za które art. 286 i 294 kodeksu karnego przewiduje karę do dziesięciu lat więzienia.

Mokotowska prokuratura wystąpiła do Sądu Okręgowego w Krakowie o wypożyczenie akt sprawy cywilnej między tymi spółkami, ale sąd zablokował śledztwo, nie zgadzając się na wypożyczenie akt śledczym. Sąd powołał się na trwające postępowania i bieg terminów procesowych, przez co odmawia ich wydania. Problemem nie do przeskoczenia dla sądu w relacji z prokuraturą w XXI wieku okazała się nierychliwość w używaniu nawet nie cyfrowej technologii, lecz dostępu do fotokopii akt sprawy. Uznaniowość i brak przepisów, które obligowałyby sąd do szybkiego przekazania akt postępowania, sprawiają, że firma może tracić miliony. Problem domaga się pilnego rozwiązania.

– Czekając tyle czasu na rozprawę sądową, na dodatek gdy sąd zablokował prokuraturze możliwość działania – a bada ona, czy doszło do przestępstwa na naszą szkodę – jesteśmy w trudnej sytuacji. Jesteśmy spółką publiczną, dotyka to nas w sposób wizerunkowy i majątkowy i źle wpływa na dalszą współpracę z partnerami. To komplikuje bardzo wiele – mówił prezes KCI Piotr Łysek.

Na wywiad Grzegorza Hajdarowicza zareagowali też Zbigniew Jakubas oraz prezes CNT Jacek T. i adwokat Marcin I. W wypowiedziach dla branżowego portalu Wirtualne Media zaprzeczyli, jakoby w sprawie transakcji deweloperskiej między KCI a CNT chodziło o coś innego niż kwestię rozliczeń – a szczególnie o przejęcie tytułów prasowych wydawanych przez Gremi Media. Prawnicy Zbigniewa Jakubasa twierdzą też, że złożyli przeciw Grzegorzowi Hajdarowiczowi prywatne akty oskarżenia o zniesławienie. Tyle tylko, że sam Hajdarowicz nie otrzymał jeszcze żadnego zawiadomienia w tej sprawie.

Swoje czynności w sprawie działań mecenasa I. prowadzi za to adwokacki rzecznik dyscyplinarny badający, czy prawnik reprezentujący CNT dopuścił się przewinienia. B

Jak dalej ta sprawa może się potoczyć oraz ile może potrwać? Na wyrok ostateczny trzeba poczekać raczej lata niż miesiące. Łatwiej bowiem mnożyć żądania i składać pozwy, choć z tym ostatnim CNT ma problem, niż wygrywać sprawy w sądzie.