Rysunki, wyrazy, hasła czy inne oznaczenia wyróżniające firmowy produkt to znaki towarowe, przez lata chętnie wykorzystywane w transakcjach dających podatkowe oszczędności. Zarówno przez międzynarodowe koncerny, jak i małe firmy rodzinne.
Skarbówka już dawno się zorientowała, że na operacjach tych za dużo traci. Kontroluje przedsiębiorców, wydaje niekorzystne interpretacje, publikuje ostrzeżenia przed optymalizacją, grozi stosowaniem klauzuli obejścia prawa. I zmienia przepisy. Od 1 stycznia 2018 r. ograniczyła możliwość rozliczania w podatkowych kosztach opłat za korzystanie ze znaków, np. logo spółki matki przez spółkę córkę. Chce w ten sposób zablokować przerzucanie dochodów na inne podmioty. Okazuje się jednak, że kłopoty z fiskusem mogą mieć też te firmy, które nie płacą za logo. Skarbówka twierdzi bowiem, że spółka, która korzysta za darmo z renomowanego znaku towarowego, uzyskuje przychód, od którego trzeba zapłacić podatek. Argumentuje, że prestiżowe logo zwiększa rozpoznawalność firmy, wywołuje pozytywne skojarzenia, zachęca klientów do nabywania produktów.