W Ministerstwie Klimatu i Środowiska (MKiŚ) na mocy zarządzenia minister Pauliny Hennig-Kloski powstał długo wyczekiwany zespół ds. transformacji ciepłownictwa i modelu działania rynku ciepła. Na jego czele stoi wiceminister odpowiedzialny za sektor ciepłownictwa, a więc w tym przypadku wiceminister Urszula Zielińska.
Kluczowy zespół powołany
Poza pracownikami resortu i departamentu odpowiedzialnego za ciepłownictwo w skład zespołu wchodzi m.in. przedstawiciel prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, przedstawiciel Departamentu Ciepłownictwa w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a także dwóch przedstawicieli Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie i dwóch przedstawicieli Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych, przedstawiciel Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Do prac zaproszono także przedstawicieli think tanków energetycznych. Do zadań zespołu należy m.in. analiza i ocena potencjału rynku ciepła, opracowywanie rekomendacji działań w sektorze ciepłowniczym oraz zaproponowanie zmian w prawie. Pierwsze sprawozdanie z prac zespołu poznamy do 30 czerwca 2025 r. Mimo to, jak informuje nas resort, do końca tego roku ma on opracować projekt strategii dla ciepłownictwa.
– W czwartym kwartale zostały przewidziane konsultacje publiczne, a następnie zatwierdzenie dokumentu na poziomie kierownictwa MKiŚ oraz rządu – wyjaśnia nam biuro prasowe resortu. Podstawą prowadzonych prac jest projekt aktualizacji „Krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu do 2030 r.”, którego założenia zostały przedstawione na początku września.
Systemowa pomoc dla najuboższych
Kryzys energetyczny w ciepłownictwie już minął. Ceny węgla, gazu i biomasy ustabilizowały się, ale nadal nie wróciły do poziomu sprzed kryzysu. Dlatego też prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie Jacek Szymczak wskazuje, że dla branży nadal istotne jest, iż do połowy 2025 r. obowiązuje system ochrony gospodarstw domowych przed drastycznymi podwyżkami cen ciepła.
– Nadal istnieją zapisy o cenach maksymalnych, ale już bez podziału na technologię węglową czy gazową. Tzw. mechanizm cen wyrównawczych chroni konsumentów – mówi prezes. Pewną stabilizację widać jednak na przykładzie cen węgla.
– Obecnie cena węgla w przeliczeniu na GJ ciepła to 20–30 zł, a w czasie kryzysu energetycznego było to nawet 80 zł. Trzeba jednak pamiętać, że przed kryzysem energetycznym ceny wahały się w granicach 13–14 zł za GJ
Przedstawiciele izby mają nadzieję, że w strategii dla branży zostanie ujęta systemowa ochrona gospodarstw domowych. – Warto wspierać, ale tych, którzy faktycznie tego potrzebują. Ochrona powinna być wprowadzona na czas transformacji energetycznej sektora. To z jednej strony da pewność przedsiębiorcom, że będą mieli stopę zwrotu, a klientom da stabilność cen – wskazuje Szymczak. Chodzi o pomoc tym, co są w najgorszej sytuacji. Zagrożone ubóstwem energetycznym są te gospodarstwa domowe, gdzie co najmniej 12 proc. budżetu domowego trafia na energię i ciepło. – Ta ochrona powinna obowiązać na czas transformacji sektora – dodaje.
Podkreśla, że poza ochroną najuboższych należy także pamiętać o potrzebach inwestycyjnych ciepłownictwa, które musi się transformować i odchodzić od węgla. – Czekają nas olbrzymie nadkłady inwestycyjne. Jeśli podejmiemy inwestycje, to koszty operacyjne w przyszłości spadną i, co za tym idzie, ceny ciepła będą się stabilizować, a nie podlegać wahaniom np. z uwagi na koszty uprawnień do emisji CO2. Dlatego też ważne jest przygotowanie strategii dla ciepłownictwa. Dzięki zmianom w dyrektywie ETS w latach 2026–2030 można przeznaczyć ekwiwalent 30 proc. uprawnień do emisji CO2 na inwestycje. Tu potrzeba pilnych zmian w polskim prawie, a więc zmian w rozporządzeniu taryfowym. W tym okresie możemy wprowadzić osłony dla najbardziej potrzebujących, a inwestorzy będą mogli przeprowadzić kapitałochłonne inwestycje – mówi Szymczak. Te przepisy nadal nie zostały implementowane do polskiego prawa.
Czytaj więcej
Infrastruktura sieciowa w Polsce jest leciwa i nie dość rozbudowana. Konieczne są inwestycje na o...
Między innymi dzięki takim rozwiązaniom firmy ciepłownicze będą mogły poprawić płynność finansową. Wedle raportu URE za 2022 r. dotyczącego rynku ciepła w Polsce rentowność brutto ogółem (dla wszystkich koncesjonowanych firm ciepłowniczych uczestniczących w badaniu) wyniosła minus 22 proc. To nie pozwoli im na inwestycje i odchodzenie od węgla.
– Przedsiębiorstwa muszą zgromadzić wkład własny i wykazać płynność finansową przed bankami, by móc wziąć kredyty na inwestycje. Aktualnie banki widzą problem z wiarygodnością kredytową takich przedsiębiorstw. W środkach unijnych, jak np. FENiKS, dominują pożyczki, ale żeby móc po nie sięgnąć, trzeba dysponować wkładem własnym. Polski Fundusz Rozwoju zadeklarował, że może udzielić pożyczek, które będą uzupełniały wkład własny. To jednak nadal w oczach banku może być za mało i konieczne będą własne rezerwy – dodaje Regulski. Ale bez urealnionych cen ciepła nie uda się ich zgromadzić.
Propozycje dla zespołu ciepłowników
Czas na znalezienie takich rozwiązań jest do połowy przyszłego roku. Branża liczy na spotkania zespołu ds. ciepłownictwa przy resorcie klimatu i środowiska, który ma zacząć obradować w czwartym kwartale tego roku. Poza strategią dla ciepłownictwa zespół ma się zająć przygotowaniem szybkich zmian legislacyjnych.
– Nasze propozycje złożyliśmy w kwietniu. Mają one na celu poprawę kondycji finansowej branży i zwiększanie efektywności energetycznej ciepłownictwa. Na zespole początkowo proponujemy zająć się zmianami w prawie, które można przyjąć w perspektywie najdalej kilku miesięcy. W pierwszej kolejności chodzi o rozporządzenie taryfowe i implementowanie do polskiego prawa korzystnych zmian w dyrektywie EU ETS. Chodzi o możliwość wykorzystania ekwiwalentu 30 proc. uprawnień do emisji C02. Pozwoli to Urzędowi Regulacji Energetyki traktować te środki jako przeznaczone na inwestycje – mówi Szymczak.
Liczy on, że uda się opracować nowy sposób taryfikowania, aby chronić z jednej strony najuboższych, a z drugiej strony rentowność ciepłownictwa. Chodzi o to, aby spółki miały środki na wkład własny potrzebny na modernizację, inwestycje i odchodzenie od węgla, który nadal w 66 proc. zasila polskie ciepłownictwo. OZE to obecnie tylko 13 proc., a do 2030 r. ma to być – zgodnie z „Krajowym planem na rzecz energii i klimatu” – 35,4 proc. (dla całego ciepłownictwa w Polsce). To oznacza konieczność szybkich inwestycji. Ministerstwo Klimatu i Środowiska dopiero rozpoczyna konsultacje z branżą.
Rząd sceptyczny wobec gazu ziemnego
Polska ma 15 mln odbiorców ciepła systemowego i jest to drugi co do wielkości sektor w Unii Europejskiej. Branża ciepłownicza stoi obecnie przed dylematem inwestycji w dekarbonizację ciepłownictwa. Do 2040 r. tylko na ciepłownictwo nakłady mogą wynieść nawet 200–400 mld zł.
W jaki sposób uda się zwiększyć udział OZE w ciepłownictwie? Resort pokłada duże nadzieje w elektryfikacji, a więc w rozwoju m.in. wielkoskalowych pomp ciepła, a w horyzoncie po 2030 r. w wykorzystaniu biogazu, który po oczyszczeniu dawałby biometan możliwy do zatłaczania do sieci gazowniczych.
Poza tymi technologami w wachlarzu dostępnych rozwiązań są: bezpośrednia produkcja ciepła z instalacji solarnych, technologie biomasowe i instalacje termicznego przekształcania odpadów. W Polsce mamy ok. 2,5 mln ton odpadów komunalnych, które można poddać obróbce termicznej. Kolejną technologią niezbędną dla rozwoju źródeł OZE i wsparcia systemu elektroenergetycznego są magazyny ciepła. Tu wsparciem może być NFOŚiGW, który pracuje nad finansowaniem magazynów ciepła. Branża podkreśla, że nadal wykorzystywany będzie gaz ziemny, ale w skojarzeniu z produkcją energii elektrycznej. – Mając różne rozwiązania technologiczne, optymalizujemy koszty systemu ciepłowniczego i dywersyfikujemy źródła dostaw. Model regulacji musi to uwzględniać – mówi Szymczak.
Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie sceptyczna jest wobec małych reaktorów jądrowych. – Nadal nie wiemy, czy ciepło w SMR, który zresztą będzie służyć głównie do produkcji prądu, będzie traktowane jako zielone ciepło. Ponadto nie ma dzisiaj oferty dla przedsiębiorstw ciepłowniczych na wykorzystanie tego typu rozwiązań – mówi Jacek Szymczak. Ciepłownicy już teraz muszą podejmować decyzje, a pierwszy mały reaktor może się pojawić w Polsce po 2030 r.
Resort klimatu stroni wyraźnie od uzależniania ciepłownictwa od gazu ziemnego. – Ostatecznie rola poszczególnych nośników energii, w tym gazu, zostanie odzwierciedlona w aktualizacji „Krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu do 2030 r.”. Dostrzegamy wyzwania z nowymi inwestycjami w źródła gazowe, a szczególnej ocenie podlega to, jaki będzie miało to wpływ na dalszy proces transformacji – informuje resort. W zamian władze chcą przyspieszyć proces dekarbonizacji sektora gazowego i systematycznie zwiększać udział biometanu. – Jednocześnie od potencjalnych inwestorów w tego typu źródła oczekujemy precyzyjnej wizji przyszłego ograniczenia wykorzystania gazu ziemnego – podkreśla resort.
Poza dostawami ciepła ciepłownie mogą pomóc także całej polskiej elektroenergetyce. Polskie Sieci Elektroenergetyczne w swoich strategiach widzą kluczową rolę kogeneracji w dostarczeniu energii elektrycznej w sytuacji kurczącej się stabilnej rezerwy do produkcji energii elektrycznej. – W zespole, o którym mówiliśmy wcześniej, będą także przedstawiciele PSE. Liczymy, że w strategii dla ciepłownictwa uwzględnimy również rolę ciepłownictwa systemowego, w kontekście współpracy z sektorem elektroenergetycznym – mówi Szymczak.
Wskazuje, że problemem jest długie wyczekiwanie na podłączenie do sieci gazowniczej, a także odbiór energii elektrycznej z takich elektrociepłowni. Branża uważa, że jeśli takie instalacje mają wspomagać system elektroenergetyczny, to muszą być wyposażone w magazyny ciepła. – Jeśli produkujemy energię, to także ciepło. Z ciepłem w lecie coś musimy zrobić. Rozwiązaniem mogą być właśnie magazyny ciepła – mówi Regulski. Te inwestycyjne wymagałyby uwzględnienia w zmodernizowanym systemie rynku mocy.