Najbardziej zaawansowane prace spośród dokumentów strategicznych są prowadzone nad Krajowym Planem na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK). Rząd może się nimi zająć na chwilę przed wyborami, choć to wydaje się mało prawdopodobnie. Eksperci podkreślają, że strategie energetyczne muszą uwzględniać realistyczną ścieżkę dekarbonizacji.

Foto: Tomasz Sitarski

Wszystko po wyborach

Opóźnienie w pracach nad strategicznymi dokumentami polskiej energetyki wyniesie co najmniej pół roku lub więcej. KPEiK miał być gotowy do końca ub. roku, zatwierdzony przez rząd i przesłany Komisji Europejskiej. Na bazie tej tzw. małej strategii energetycznej miały zostać opracowane kolejne dokumenty, w tym program polskiej energetyki jądrowej, nad którym pracuje pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej i Ministerstwo Przemysłu. W styczniu pełnomocnik Wojciech Wrochna mówił, że „PPEJ pojawi się w perspektywie kilkunastu dni”. Tak się jednak jeszcze nie stało. Prace nad KPEiK, które pilotuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ), mają zostać sfinalizowane pod koniec I kw. 2025 r., następnie pakiet dokumentów ma zostać przekazany do rozpatrzenia przez gremia rządowe, w tym przez Radę Ministrów, w II kw. 2025 r. Przyjęcie tego dokumentu warunkuje los kolejnych, którymi zajmuje się MKiŚ. – Prace dotyczące przygotowania aktualizacji polityki energetycznej Polski do 2040 r. oraz strategii dla ciepłownictwa zostaną rozpoczęte po zatwierdzeniu KPEiK – tj. najwcześniej w II poł. 2025 r. Priorytetowe dla MKiŚ jest zachowanie kierunkowej spójności pomiędzy ww. dokumentami oraz zgodności prognostyczno-strategiczne – informuje nas resort.

Czytaj więcej

Ustawa wiatrakowa znów pod lupą. Sprawą ma zająć się premier Donald Tusk

Ostateczny KPEiK powinien trafić do Brukseli już rok temu, ale MKiŚ uważa, że niedotrzymanie terminu przekazania aktualizacji tego planu nie wynika z zaniedbania, a odpowiedzialnego podejścia do opracowania dokumentu. Nie jest także jasne, którą wersję KPEiK przyjmie rząd, ambitną czy zachowawczą. Różnią się one np. szybkością i wielkością zużycia węgla. Scenariusz ambitniejszy przewiduje zużycie węgla w 2030 r. o 8 mln ton mniejsze niż scenariusz zachowawczy, czyli 22 mln ton zamiast 30 mln ton. Węgiel miałby mieć 22-proc. udział w produkcji energii w 2030 r. Obecnie to ponad 60 proc. Scenariuszem, do którego dąży resort, jest WAM (ambitniejsza wersja KPEiK). – Odzwierciedla planowane dodatkowe polityki i działania – uważa MKiŚ. Może to być jednak trudne społecznie do przeforsowania, dlatego też resort dodaje, że nie można wykluczyć, że pogłębiona dyskusja w rządzie nad nowymi wynikami prognoz skutkować będzie innymi decyzjami.

Firmy czekają na plan

Strategia energetyczna do 2040 r. (PEP 2040) potrzebuje pilnej zmiany. Dokument z 2021 r. jest nieaktualny. Najlepszym przykładem są prognozy dot. wielkości produkcji energii z fotowoltaiki. Wówczas szacowano, że w 2025 r. będzie to 3 proc., zaś w 2024 r. było to ponad 10 proc. Zdaniem naszych rozmówców w efekcie braku aktualnej strategii energetyka rozwija się obecnie w sposób niezaplanowany i to jest zagrożenie z perspektywy bilansu energetycznego. – W efekcie pojawiają się np. wysokie koszty, bo ten rozwój odbywa w sposób nieskoordynowany. Nagle okazuje się, że koszty inwestycji są wysokie, bo sieci elektroenergetyczne są niedostosowane. Jesteśmy świadkami nieefektywnej transformacji, co widać na rachunkach za energię – mówi Joanna Pandera, prezeska think tanku Forum Energii.

Czytaj więcej

Nowego funduszu transformacji energetyki na razie nie będzie. Brakuje pieniędzy

Zdaniem Piotra Maciołka, analityka rynku energii i byłego członka zarządu Polenergii, biznes i przedsiębiorstwa potrzebują strategii energetycznej kraju. – To dla nich busola, forma wskazówki, w jakie źródła inwestować lub jak szybo odchodzić od danej technologii. Wbrew pozorom taki kierunkowskaz rozwoju jest bardzo ważny z punktu widzenia ciągłości produkcji gospodarki – mówi i wskazuje, że w branżach energochłonnych lub ciężkim przemyśle aspekty energetyczne mają bardzo duże znaczenie, bo strategia może pokazywać kierunek, w jakim dana branża może się rozwijać. – Przykładem są dylematy związane z inwestycjami w bloki gazowe i inne źródła oparte na tym błękitnym paliwie. Przemysł petrochemiczny, chemiczny nie wie obecnie, jak zapewnić np. ciepło do procesów technologicznych. Ta busola może, a wręcz powinna pomóc firmom odpowiedzieć na to pytanie, czy będzie to opłacalne i możliwe. Obecnie trudno szukać tej odpowiedzi w strategii, która już w momencie uchwalania była nieaktualna – wskazuje menedżer.

Co zatem powinno się znaleźć w nowej strategii? – Kluczowe jest zastępowanie jednostek węglowych innymi źródłami sterowalnymi, które potrafią wspierać OZE – mówi i dodaje, że utrzymywanie kopalń węgla bez ekonomicznego uzasadnienia skutkuje nadpodażą surowca, a miliardy dotacji płyną do spółek górniczych. W strategii, zdaniem Joanny Pandery, powinna pojawić się też urealniona ścieżka wydobycia, zapotrzebowania węgla i ograniczenia jednocześnie dopłat do nieefektywnych kopalń. Chodzi o obniżenie kosztów wydobycia i produkcji energii elektrycznej z węgla. Będzie to jednak wymagało zmian w umowie społecznej z górnikami. – Umowa w obecnej wersji jest to wzajemne oszukiwanie się. Nie da się utrzymać tej umowy w wymiarze takim, jak to zostało zapisane w 2021 r. Efektem jest wielki transfer pieniężny z budżetu państwa, czyli z kieszeni wszystkich, do sektora, który nie ma przyszłości – wskazuje Joanna Pandera.

Z kolei w opinii Piotra Maciołka w nowej strategii powinny pojawić się ścieżki mniej bądź bardziej intensywnej dekarbonizacji. – Strategia powinna pokazać spektrum dostępnych rozwiązań i to jest moim zdaniem pewna wada tych dokumentów planistycznych, że one pokazują pewną rzeczywistość i nie analizują odchyleń. Przykładem są pytania o komercjalizację technologii SMR. Powinniśmy się zastanowić nad strategią w dwóch scenariuszach, czyli w scenariuszu, w którym technologia SMR staje się technologią komercyjnie dostępną do tego, żeby ją zastosować bądź nie – mówi.