W obrocie prawnym daje się zauważyć praktyka przedłużania sobie okresu przedawnienia poprzez składanie wniosków o przeprowadzenie postępowania pojednawczego. Kiedy do ugody nie dochodzi, wierzyciele potrafią składać taki wniosek ponownie. W taki sposób termin do wniesienia pozwu udaje się przedłużyć dwu- lub trzykrotnie. Takie praktyki są wysoce niepokojące, ponieważ nasuwają podejrzenia o możliwość celowego obejścia prawa.
Czytaj więcej
Sąd nie ma prawa badać rzeczywistych intencji strony sporu występującej z kolejnymi próbami zawarcia ugody.
Po to ustanowione zostały terminy w kodeksie cywilnym (lub innej ustawie), aby ich przestrzegać. Zostały ustanowione i określone w sposób zamierzony i celowy dla systemu prawa. Zatem ich obchodzenie jest działaniem przeciwko woli ustawodawcy. Ustawodawca działał zgodnie z logiką prawidłowego rozwiązywania problemów i sporów – motywując wierzycieli, aby niezwłocznie dochodzić roszczeń. Ponieważ natura stosunków prawnych jest zróżnicowana, odpowiednio zróżnicowano także terminy przedawnienia. Bo klasyczna nauka prawa stała na stanowisku, że pozwy należy wnosić przed upływem okresu przedawnienia, w czasie postępowania sądowego przedawnienie nie biegnie, a zobowiązania zasądzone mają również swoje własne terminy przedawnienia. W taki sposób wierzyciel zostaje naprowadzony na ścieżkę racjonalnej i niezwłocznej ochrony praw, z której korzysta według swego uznania.
Także dłużnikowi zapewniono należytą obronę, ponieważ wierzyciel może występować przeciwko niemu tylko w rozsądnym czasie. Właśnie upływ czasu jest niesłychanie istotny dla obu stron – ponieważ z czasem zanikają dowody i inne możliwości wykazywania racji w sporze. Dlatego wszelkie działania polegające na obejściu ustawowych terminów i zasad przedawnienia są działaniami wymierzonymi przeciwko funkcjom i celom ustrojowym przedawnienia w systemie prawa.
Wniosek o przeprowadzenie postępowania pojednawczego (art. 185 kodeksu postępowania cywilnego) istotowo nie zmierza do dochodzenia roszczeń, jest tylko próbą zawarcia ugody.
Postępowanie pojednawcze zostało uregulowane w art. 184–186 k.p.c. Charakter tego postępowania jasno wynika z tych przepisów. Artykuł 184 k.p.c. stanowi, że jego celem jest uregulowanie sporu drogą ugody zawartej przed wniesieniem pozwu. Zakres kognicji sądu to:
a) przeprowadzenie rozprawy, z której sporządza się protokół, a jeżeli do ugody doszło, to odnotowuje się jej treść w protokole lub załączniku do niego,
b) sąd ma obowiązek uznać ugodę za niedopuszczalną, jeżeli jej treść jest niezgodna z prawem lub zasadami współżycia społecznego albo zmierza do obejścia prawa.
Co do przerwania biegu przedawnienia normę prawną stanowi art. 123 kodeksu cywilnego. Bieg przedawnienia przerywa każda czynność podjęta przed sądem (lub innym organem powołanym do rozpoznawania spraw danego rodzaju), przedsięwzięta bezpośrednio w celu dochodzenia lub ustalenia, albo zaspokojenia lub zabezpieczenia roszczenia. W redakcji tej normy prawnej kluczowa jest przesłanka bezpośredniości, jaką powinna się cechować czynność zmierzająca do przerwania przedawnienia. Ta bezpośredniość może mieć miejsce tylko wtedy, kiedy organ sądowniczy, do którego skierowana jest czynność wierzyciela, został w danym postępowaniu wyposażony w moc władczego rozstrzygnięcia. Bezpośredniość czynności wniesienia pozwu powoduje skutek w postaci konieczności wydania wyroku.
Bezpośredniość polega więc na tym, że organ, do którego jest skierowana czynność wierzyciela, decyduje o zasadności roszczenia i załatwia sprawę. W postępowaniu pojednawczym taka bezpośredniość nie zachodzi, ponieważ sąd nie wydaje żadnej decyzji merytorycznie odnoszącej się do przedmiotu żądania i sporu. Decyzję podejmują strony samodzielnie. Mogą przystąpić do ugody lub nie, w zupełnym oderwaniu od merytorycznej i obiektywnej zasadności ich stanowisk. Decyzja o ugodzie nie jest decyzją o zasadności roszczenia, ale o woli stron zakończenia sporu. Sądowi pozostaje tylko decyzja o zatwierdzeniu ugody, której nie można odmówić, chyba że zachodzą przesłanki enumeratywnie wskazane w art. 184 k.p.c. Sąd nie może więc odmówić przyjęcia prawidłowej ugody, tak samo jak nie może zatwierdzić ugody podpadającej pod niezgodność z prawem, zasadami współżycia społecznego lub zmierzającej do obejścia prawa. Należy zauważyć i podkreślić, że zawarcie ugody w żaden sposób nie odnosi się do zasadności lub braku zasadności roszczenia. Albowiem ugoda wyraża wolę stron, której przestrzeń mieści się wewnątrz swobody zawierania umów (art. 353/1 k.c.).
Przez ugodę to strony, a nie sąd, podejmują decyzje o roszczeniach i sporze
Wynika to z definicji ugody zamieszczonej w kodeksie cywilnym (postępowanie pojednawcze odnosi się do spraw cywilnych). Treść ugody i motywy stron wyrażone zostały w art. 917 k.c.: „poprzez zawarcie ugody strony czynią sobie wzajemne ustępstwa, w zakresie istniejącego między nimi stosunku prawnego w tym celu, aby uchylić niepewność co do roszczeń wynikających z tego stosunku lub zapewnić ich wykonanie albo aby uchylić spór istniejący lub mogący powstać". Czyli ugoda znajduje swój sens w zarządzaniu ryzykiem obu stron związanym z dochodzeniem roszczenia, lub niepewności co do jego wyegzekwowania. Z tego powodu każda ze stron przystępujących do ugody decyduje się ze swoich racji nieco ustąpić, zamieniając „pewność na mniej" od „niepewności na więcej".
Ugoda nie może więc być poczytywana za substytut orzeczenia merytorycznego, a umowne uznanie roszczenia nie jest tożsame z uznaniem procesowym. Złożenie wniosku o postępowanie pojednawcze nie przynosi więc żadnego skutku bezpośredniego, ponieważ organ sądowy nie jest w nim zobowiązany do żadnego postępowania wyjaśniającego ani jakiejkolwiek decyzji oceniającej zasadność roszczenia wnioskodawcy. Istnieje tylko pewna statystyczna możliwość, że dłużnik zechce na ugodę przystać. To zatem dłużnik decyduje o losie roszczenia wierzyciela w tym postępowaniu – skoro nie ma żadnego obowiązku akceptacji ugody i może oświadczyć „nie bo nie !".
W świetle art. 917 k.c. motywy decyzji dłużnika nie muszą być merytoryczne, pochodząc z zupełnie odrębnych przesłanek. Oczywiście – uznanie roszczeń dokonane w ugodzie pozostaje uznaniem, a ugodę należy wykonać, ale jest to uznanie innego rodzaju, co oddaje termin „powaga rzeczy ugodzonej".
Wniosek o postępowanie pojednawcze skutków bezpośrednich nie wywołuje
Twierdzenia, że ugoda przerywa bieg przedawnienia, biorą się z założenia, że złożenie wniosku o przeprowadzenie postępowania pojednawczego jest czynnością zmierzającą do uzyskania roszczenia. To pozwala jego autorom na wniosek, że ta czynność przerywa bieg przedawnienia, a zgodnie z art. 123 k.c. biegnie ono na nowo. Przyjęcie takiej wykładni spowodowało niemałe zamieszanie w obrocie prawnym, ponieważ sprzeciwia się panującym wcześniej poglądom. Pośród reguł prawnych przedawnienie stanowiło zasadę pozwalającą jasno, prosto i ostatecznie rozstrzygnąć o prawie wierzyciela do dochodzenia swoich wierzytelności na drodze prawnej w określonym czasie. Termin przedawnienia stanowił więc cezurę, w której strony powinny dokonywać rozliczenia wzajemnych pretensji lub zdecydować o wniesieniu pozwu, zanim zadziała przedawnienie.
Poza okresem przedawnienia roszczenia nie wygasają, ale przekształcają się w zobowiązania naturalne, których nie można dochodzić na drodze prawnej. Wierzyciel musi więc zdecydować, czy chce wejść na tę drogę w określonym czasie, bo potem staje się to raczej niemożliwe. Po upływie przedawnienia dłużnik może się uwolnić od pretensji powoda (nawet jeśli są słuszne), podnosząc samodzielny zarzut przedawnienia. Wyrok opatrzony klauzulą (tytuł wykonawczy) również podlega przedawnieniu.
Prawo cywilne zostało więc wyposażone w mechanizm eliminowania roszczeń z upływem czasu. Dlatego wierzyciel powinien dochodzić swoich praw przed upływem okresów przedawnienia. Dla dłużnika ten mechanizm ma charakter obronny przed możliwością nękania ze strony wierzyciela (a chęci nękania bywają odwrotnie proporcjonalne do obiektywnych racji). Ustawodawca więc zadbał, aby widmo spraw sądowych i sporów nie mogło trwać wiecznie. Celem instytucji przedawnienia jest więc także ochrona wymiaru sprawiedliwości przed wnoszeniem roszczeń wypaczonych upływem czasu i pozbawionych większości koniecznych dowodów. Prawidłowe przestrzeganie zasad przedawnienia ma więc daleko idące skutki społeczne, a wszelkie próby omijania rygorów przedawnienia należy oceniać negatywnie.
Tylko kalendarz powinien decydować o upływie terminu przedawnienia
Aby przypisać czynności (polegającej na złożeniu wniosku o postępowanie pojednawcze) atrybut bezpośredniości, konieczna staje się ocena zachowania wierzyciela i dłużnika w tym postępowaniu. Gdyby np. wierzyciel działał dla pozoru, to sąd powinien zauważyć obejście prawa i odmówić skutków prawnych czynności, w tym skutku przerwania przedawnienia. Tak będzie, kiedy wierzyciel np. nie brał udziału w posiedzeniu przez siebie wywołanym. Natomiast przerywać przedawnienie mają takie zachowania dłużnika, jak nieobecność na posiedzeniu lub odmowa podpisania ugody. Wydaje się jednak, że takie rozumowanie i jego wnioski nie są logicznie właściwe, ponieważ odnoszą się do zachowania w postępowaniu zamiast do czynności wywołującej to postępowanie. Takie podejście wymusza dyspozycja art. 123 k.c., wskazująca na wolę dochodzenia roszczeń i praw – taka zaś wola może się manifestować tylko w czynności pierwotnej powodującej wszczęcie postępowania (np. złożenie pozwu).
Dalsze zachowania strony w jakimś postępowaniu odnoszą się do przebiegu tego postępowania, są luźno związane (lub wcale) z wolą i celami, które wywołały dane postępowanie. Nadto, dopuszczenie oceny czyjegoś zachowania narusza zasadę jednoznaczności i jasności przesłanek, które dla przedawnienia mają polegać na kalendarzu. Powoduje także wielomiesięczne opóźnienia w sprawie, wywołane sprowadzaniem odpowiednich akt oraz oceną ich treści nierzadko przez obie instancje.
Jeżeli skutek czynności ma być bezpośredni, to nie są potrzebne żadne oceny zachowania osoby jej dokonującej, bo skutki muszą wynikać wprost z samej czynności.
Jeżeli zaś dla uznania skutku potrzebujemy oceny, to znaczy, że oceniana czynność skutku bezpośredniego nie wywiera, a dopiero poprzez ocenę można jej jakiś skutek przypisać.
Są więc trzy istotne powody, dla których nie powinno się uznawać złożenia wniosku o przeprowadzenie posiedzenia pojednawczego za zdarzenie powodujące przerwanie biegu przedawnienia:
1) Treść i zasady postępowania pojednawczego nie pozwalają zakwalifikować wniosku o przeprowadzenie posiedzenia pojednawczego jako czynności zmierzającej bezpośrednio do zaspokojenia roszczenia. W tym postępowaniu merytorycznie decydują strony, a kognicja sądowa jest ograniczona do przyjęcia ugody;
2) Wszelkie oceny zachowań wierzyciela lub dłużnika w postępowaniu pojednawczym wykluczają bezpośredniość czynności i eliminują tę przesłankę. Nadto, wprowadzając logiczną sprzeczność także przez to, że zachowanie późniejsze (jak absencja na posiedzeniu) ma kształtować wnioskowanie o zachowaniu wcześniejszym (złożenie wniosku). Innym błędem logicznym jest wnioskowanie z zachowania dłużnika (jego absencja lub odmowa) na wierzyciela (pozwala uznać skuteczność jego wniosku). Ponieważ wierzyciel i dłużnik nie są oceniani według tych samych zasad, stosowanie takich ocen narusza zasadę równości przed prawem;
3) Omawiana wykładnia jest antysystemowa, prowadzi do zbędnego obciążenia sądów i może generować przewlekłość postępowania. Prowadzi więc do niepewności skutku prawnego, który powinien być oczywisty i pewny. Nie powinien też być kwestionowany z przesłanek pozaustawowych, wywiedzionych z wykładni sądowej i poglądów doktryny nieakceptowanej powszechnie.
Postępowania klauzulowe, pozwalające skierować ugodę sądową do komornika, są odrębnymi i samodzielnymi postępowaniami inicjowanymi odrębnie i samodzielnie. Ponadto, jako fakultatywne nie stanowią etapu lub kontynuacji żadnego postępowania sądowego, a w szczególności posiedzenia zakończonego ugodą. Dlatego uzyskanie klauzuli na ugodzie zmierza do zaspokojenia roszczenia, ale nie należy do postępowania pojednawczego.