Jednym rzutem na taśmę, być może też jedną ustawą, w jedną noc, pewnie tuż przed świętami, mają być zreformowane wszystkie sądy w Polsce. Plany zmian nie były ani konsultowane, ani ujawnione, ani testowane w sądach. Są operacją na żywym organizmie. Co więcej, nie są poparte analizami finansowymi i choćby kadrowymi. Nie wiadomo, jak pogodzić te zmiany z systemem instancyjnym. Na pierwszy rzut oka zmienią się głównie szyldy w sądach, ale czy na pewno? Zmiany mogą być bardzo istotne, gdyż będą reformować nie tyle same sądy, ile nieodwracalnie status sędziów.

Sąd Najwyższy do poprawki

Najbardziej zaskakujące są chyba plany zmian w Sądzie Najwyższym. Jest to o tyle dziwne, że reorganizacja SN przeprowadzona w 2018 r. miała wedle zwolenników zmian go uzdrowić. Główna zmiana, poza wyodrębnieniem nowych izb, tj. Dyscyplinarnej i Kontroli, w istocie zapewniła dojście do stanowiska sędziego SN sędziom pozytywnie rekomendowanym przez nowo utworzoną Krajową Radę Sądownictwa. A Krajowa Rada Sądownictwa, w której większość zasiadających w niej sędziów wybrali politycy, wskazała wielu sędziów, w tym do SN. Sędziów rekomendowanych przez nową KRS jest w SN coraz więcej, kolejne osoby zgłaszają się na wolne stanowiska. Sędziowie ci są określani mianem neosędziów i ich status budzi najwięcej wątpliwości ETS, ETPC i tzw. starych sędziów.

Zmiana ma polegać na okrojeniu SN, a w praktyce jego likwidacji. Pozostać mają już tylko dwie izby: Prywatna i Publiczna. Najważniejsze dla obywateli skargi kasacyjne mają spaść na i tak już przeciążone sądy apelacyjne, a sam mały Sąd Najwyższy (siłą rzeczy przypominający Trybunał Konstytucyjny) będzie się zajmował sprawami istotnymi z punktu widzenia władzy politycznej, głównie ważnością wyborów czy rozpoznawaniem skarg nadzwyczajnych. I to jest również znamienne, gdyż obecnie te sprawy były przecież rozstrzygane w Sądzie Najwyższym – w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Jaki więc jest cel zmniejszania obsady SN i tworzenia nowych izb?

Zmiana będzie istotna jeszcze z innego powodu. Sędziowie, którzy mają pozostać w Sądzie Najwyższym, będą podlegać weryfikacji. Powstaje oczywiście pytanie, jakie będą kryteria tej weryfikacji i kto jej dokona.

Okazuje się więc, że reorganizacji ma podlegać status nie tylko starych sędziów, ale także nowych. Jest to niewątpliwie wyraz nieufności do nowych sędziów, dodajmy, nie tak przecież dawno rekomendowanych przez KRS i powołanych przez obecnego prezydenta, sędziów zasiadających w Izbie Dyscyplinarnej czy Izbie Kontroli Nadzwyczajnej. Czyżby więc również ci sędziowie rozczarowali polityków?

Czytaj więcej

Kolejna czystka w Sądzie Najwyższym. Znamy szczegóły projektu PiS

Mandat zaufania dla sędziów powszechnych

Z faktu scedowania spraw kasacyjnych na poziom dzisiejszych sądów apelacyjnych można się domyślić, że ustawodawca większym zaufaniem darzy jednak sędziów apelacyjnych niż kasacyjnych. Swoją drogą na pewno sędziów sądów powszechnych, skoro zamierza scedować na nich fundamentalne sprawy kasacyjne obywateli. Trudno o większy wyraz zaufania i szacunku do sędziów regionalnych, którym mają być przydzielane sprawy największego kalibru dla gospodarki państwa, życia społecznego czy rodzinnego. Powstaje jednak pytanie, dlaczego ustawodawca nie ma takiego zaufania do obecnych sędziów SN.

Mylą się politycy

Mylą się politycy, twierdząc, że wraz z likwidacją Izby Dyscyplinarnej znikanie zarzewie konfliktu z Unią Europejską i instytucjami unijnymi. Nie sama izba jest przedmiotem sporu, lecz sposób wyłonienia zasiadających w niej sędziów oraz ramy ustrojowo-proceduralne, które wedle orzecznictwa TSUE pozbawiają ją statusu sądu ustawowego. Sama likwidacja izby nie rozwiąże problemu, jeśli nie zostanie rozwiązany problem KRS. Sąd to nie jest instytucja, budynek, gmach czy szyld. Sąd składa się z sędziów. Jeśli nie mają statusu sędziów niezależnych i ustawowych, to cały sąd jako taki będzie również tych cech pozbawiony.

Mylą się też politycy, sądząc, że dzięki tym zmianom uda się podporządkować sądy. Wedle słów niektórych z nich nie może być tak, aby sędziowie byli poza jakąkolwiek kontrolą. Sędziowie nigdy nie stali ponad prawem. Odpowiadają tak jak wszyscy obywatele i podlegają temu samemu prawu. Politycy nie mogą jednak ścigać sędziów za działalność orzeczniczą. Do tej sfery władza polityków nie sięga, gdyż sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko konstytucji i ustawom.

Czytaj więcej

Zbigniew Ziobro ogłasza rewolucyjne zmiany w sądach

Za zmiany zapłacą obywatele

Najważniejsze pytanie, jakie trzeba dziś zadać, to ile będzie kosztować reforma wymiaru sprawiedliwości. Jaki może być koszt przeniesienia bardzo wielu sędziów w stan spoczynku? Ile będzie kosztowało zrównanie wynagrodzeń kilku tysięcy sędziów? Jaki będzie koszt nowych stanowisk w sądach regionalnych, jeśli sędziowie z SN przejdą w stan spoczynku? Ile będzie kosztować reorganizacja tych sądów, czy będą redukcje etatów pracowniczych i zwolnienia?

Mylą się też politycy, sądząc, że dzięki zastąpieniu sądów rejonowych okręgowymi i apelacyjnych regionalnymi spłaszczy się struktura sądów i przybędzie stanowisk sędziowskich. Żadne to zmiany, jeśli inne będą jedynie nazwy sądów, a nie instancje. Nie zmieni się przecież ani liczba spraw, ani liczba stanowisk sędziowskich. Sądom powszechnym przybędzie kilka tysięcy skarg kasacyjnych. Odciążyć sędziów od funkcji biurokratycznych można bez szumnych projektów. Wystarczy zwiększyć liczbę referendarzy sądowych, asystentów, zwiększyć kognicję i rolę urzędnika sądowego. Byłyby to znacznie tańsze zmiany, a efekty przewidywalne.

Wspomnienia Mogilnickiego

Historia lubi się powtarzać. Przedwojenny prezes Izby Karnej Aleksander Mogilnicki został usunięty ze stanowiska. Jego następcy bez skrupułów wręczyli mu akt degradacji, zajmując jego miejsce. Historia, którą dziś piszą politycy sądom, powinna być nauką. Władza sądownicza musi być niezależna, odrębna i strzec społecznego zaufania oraz przekonania o swojej niezależności.

Nie opłaca się zawierać żadnych sojuszy z politykami. Los tzw. starych sędziów, ale i, o ironio, tzw. neosędziów, dziś wisi na włosku, bo jest w rękach polityków reformujących wedle swego widzimisię sądy. Przeniesienie w sędziowski stan spoczynku 40-, 50-latków to dziś jak palcem na wodzie pisane obietnice, szczególnie gdy zmieni się sytuacja gospodarcza i wola polityczna. Do tego status tych neosędziów jest kwestionowany przez ETS i ETPC, a więc na ochronę z pewnością nie będą oni mogli liczyć. Jaki zaś los czeka tzw. starych sędziów? Wszystko zależy od dobrej woli polityków, czy będą weryfikować ich status i czy sądy powszechne po tych reformach w ogóle przetrwają.