Wszyscy świetnie wiedzą, że po obu stronach sporu mamy do czynienia z poważnymi pieniędzmi i jeszcze większymi emocjami. Ponieważ zobowiązanie w umowie jest w walucie, a spłata w złotych – zadłużenie może narastać pomimo regularnego płacenia rat. To przeczy logice zwykłego człowieka, staje się więc pożywką teorii spiskowych i oskarżeń.
Odrobina wiedzy w zakresie matematyki finansowej wyjaśni wszystko, ale przegrywa z emocjami, na których zbudowany jest społeczny sprzeciw. Dziesiątki tysięcy pozwów przeciwko bankom pokazują, że banki chyba przekroczyły granice ryzyka akceptowalnego społecznie. Udzielanie kredytów, także walutowych, było i jest legalne, więc pozwy konsumentów odwołują się nie do bezprawności, ale do błędów w umowach. Jest to dopuszczalny prawnie powód, aby sąd wyrokiem orzekł o nieważności umowy. Bez prawa unijnego i unijnych zasad ochrony konsumentów, nie byłoby to możliwe. Odpowiedni przepis to prawo krajowe w postaci art. 3851 k.c., jako implementacja unijnej dyrektywy 93/13. Wprowadza on do prawa polskiego nowe pojęcie – abuzywności.