Od kilku miesięcy cała Polska żyje pytaniem, co zrobi minister finansów. Czy uzna uchwałę PKW dotyczącą sprawozdania wyborczego PiS, czy nie. W konsekwencji, czy rząd uzna Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych za legalny organ, który może rozstrzygać o najważniejszych polskich wyborach, czy też nie uzna.

Izba, która rozstrzyga o ważności prawie wszystkich plebiscytów od 2018 r., nigdy nie była kwestionowana. Teraz, kiedy anulowała pierwszą uchwałę PKW, która zakwestionowała sprawozdanie PiS, zastrzeżenia, które miały w dużej mierze polityczno-medialno-akademicki wymiar, stały się obowiązującą linią interpretacji wyroków TSUE i Strasburga.

Czytaj więcej

Marek Domagalski: Prezydent powinien zastopować przedwyborczy rozgardiasz

Kontynuowanie takiego podejścia może oznaczać poważne perturbacje wyborcze, o czym przestrzega już wielu ekspertów.

Tak, w Sejmie uchwalono właśnie przepisy ustawy incydentalnej, która przewiduje, że o protestach wyborczych oraz rozstrzyganiu ważności wyborów ma decydować 15 sędziów najstarszych stażem, co automatycznie eliminowałoby z orzekania tzw. neosędziów. Jest to jednak myślenie życzeniowe posłów. Prezydent nie podpisze takich rozwiązań, gdyż jest przekonany, że status Izby Kontroli Nadzwyczajnej jest zgodny z konstytucją i żadna zmiana nie jest potrzebna. To zatem życzeniowość, a nie sprawczość w przywracaniu praworządności. I na zmianę się nie zanosi. Również pierwsza prezes SN prof. Małgorzata Manowska zastrzegła, że opcje szukania alternatywnych rozwiązań dla rozstrzygania o wyborach nie wchodzą w grę.

Tymczasem do 18 maja coraz bliżej i raczej z Izbą Kontroli Nadzwyczajnej trzeba będzie żyć. Zwłaszcza że proces wyborczy już się rozpoczął, a im bliżej daty wyborów, tym więcej może być zakwestionowanych uchwał komisji. Miejmy nadzieję, że wyciszenie polityczne wokół tej sprawy będzie trwało i podobnie jak w poprzednich wyborach perturbacji nie będzie, gdyż inna realna opcja rozstrzygnięcia o ważności wyborów może się nie pojawić. Nie ma kompromisu, a to jest absolutna podstawa w tej sytuacji.

Zastrzeżenia sądów europejskich trzeba brać poważnie, ale jedyną drogą ich uwzględnienia są zmiany legislacyjne. A nie bazowanie na interpretacjach i medialnych opiniach. Wybory prezydenckie to zbyt poważna sprawa w demokracji. Warto cały czas o tym pamiętać i miarkować, co jest ważniejsze. Wyborcza awantura, która jeszcze bardziej podkopie nasz system prawny, czy wyłonienie nowego prezydenta w spokojnym procesie wyborczym, tak jak odbywało się to w ostatnich dekadach. Odpowiedź powinna być tylko jedna, a na reformy przyjdzie jeszcze czas.

Zapraszam do lektury najnowszego numeru dodatku „Sądy i prokuratura”.