Od kilku miesięcy cała Polska żyje pytaniem, co zrobi minister finansów. Czy uzna uchwałę PKW dotyczącą sprawozdania wyborczego PiS, czy nie. W konsekwencji, czy rząd uzna Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych za legalny organ, który może rozstrzygać o najważniejszych polskich wyborach, czy też nie uzna.
Izba, która rozstrzyga o ważności prawie wszystkich plebiscytów od 2018 r., nigdy nie była kwestionowana. Teraz, kiedy anulowała pierwszą uchwałę PKW, która zakwestionowała sprawozdanie PiS, zastrzeżenia, które miały w dużej mierze polityczno-medialno-akademicki wymiar, stały się obowiązującą linią interpretacji wyroków TSUE i Strasburga.
Czytaj więcej
Podczas zaprzysiężenia prezydenta Donalda Trumpa prowadząca zgromadzenie wskazała, że przybyli wszyscy sędziowie Sądu Najwyższego USA, podkreślając, że ich liczyła. Obawiam się, że sędziowie SN RP nie są do tego zdolni, jeśli przez kilka lat nie chcieli wspólnie orzekać.
Kontynuowanie takiego podejścia może oznaczać poważne perturbacje wyborcze, o czym przestrzega już wielu ekspertów.
Tak, w Sejmie uchwalono właśnie przepisy ustawy incydentalnej, która przewiduje, że o protestach wyborczych oraz rozstrzyganiu ważności wyborów ma decydować 15 sędziów najstarszych stażem, co automatycznie eliminowałoby z orzekania tzw. neosędziów. Jest to jednak myślenie życzeniowe posłów. Prezydent nie podpisze takich rozwiązań, gdyż jest przekonany, że status Izby Kontroli Nadzwyczajnej jest zgodny z konstytucją i żadna zmiana nie jest potrzebna. To zatem życzeniowość, a nie sprawczość w przywracaniu praworządności. I na zmianę się nie zanosi. Również pierwsza prezes SN prof. Małgorzata Manowska zastrzegła, że opcje szukania alternatywnych rozwiązań dla rozstrzygania o wyborach nie wchodzą w grę.
Czytaj więcej:
Tymczasem do 18 maja coraz bliżej i raczej z Izbą Kontroli Nadzwyczajnej trzeba będzie żyć. Zwłaszcza że proces wyborczy już się rozpoczął, a im bliżej daty wyborów, tym więcej może być zakwestionowanych uchwał komisji. Miejmy nadzieję, że wyciszenie polityczne wokół tej sprawy będzie trwało i podobnie jak w poprzednich wyborach perturbacji nie będzie, gdyż inna realna opcja rozstrzygnięcia o ważności wyborów może się nie pojawić. Nie ma kompromisu, a to jest absolutna podstawa w tej sytuacji.
Zastrzeżenia sądów europejskich trzeba brać poważnie, ale jedyną drogą ich uwzględnienia są zmiany legislacyjne. A nie bazowanie na interpretacjach i medialnych opiniach. Wybory prezydenckie to zbyt poważna sprawa w demokracji. Warto cały czas o tym pamiętać i miarkować, co jest ważniejsze. Wyborcza awantura, która jeszcze bardziej podkopie nasz system prawny, czy wyłonienie nowego prezydenta w spokojnym procesie wyborczym, tak jak odbywało się to w ostatnich dekadach. Odpowiedź powinna być tylko jedna, a na reformy przyjdzie jeszcze czas.
Zapraszam do lektury najnowszego numeru dodatku „Sądy i prokuratura”.